Większość spośród blisko 1,4 tys. lubuskich żołnierzy wróciła z Afganistanu na przełomie października i listopada, ale ich oficjalne przywitanie odbyło się dopiero wczoraj. Rodziny i przełożeni - w tym szef resortu obrony Tomasz Siemoniak - przywitali ich w międzyrzeckich koszarach. Dlaczego uroczystość odbyła się w Międzyrzeczu? Filarem dziewiątej zmiany było ponad 1,1 tys. mundurowych ze stacjonującej w tym mieście 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, zaś kontyngentem kierował jej dowódca gen. bryg. Sławomir Wojciechowski.
Dlaczego pojechali do Afganistanu? W oficjalnych rozmowach żołnierze wskazują na specyfikę swojej służby, ale także polityków, którzy zdecydowali o naszej misji. Podkreślają zobowiązania wobec sojuszników, międzynarodowe traktaty i walkę z terroryzmem. Niezbyt chętnie mówią o zarobionych tam pieniądzach, a także o tym, że udział Polski w afgańskiej wojnie jest coraz bardziej krytykowany. Debata o sensie misji toczy się na różnych płaszczyznach i poziomach. Od parlamentu i politycznych salonów po przysłowiowy bruk. Niektórzy z jej przeciwników ubliżają "misjonarzom" na portalach internetowych. Określenia "najemnik" należą do najlżejszych obelg, które padają pod ich adresem.
Przed kilkoma tygodniami jeden z żołnierzy z północno-zachodniej Polski poczuł się urażony internetowymi obelgami na temat kolegi z międzyrzeckiej brygady, który zginął w Afganistanie. Zgłosił sprawę do prokuratury, która teraz szuka autora, bądź autorów tych wpisów. Być może w jego ślady pójdą inni, gdyż z podobnym problemem borykają się moderatorzy forów dyskusyjnych i witryn w całym kraju. Administratorzy działu internetowego naszej gazety także wciąż usuwają posty naruszające dobra żołnierzy. Ale także polityków i samorządowców, przedsiębiorców i szeregowych mieszkańców. W takich przypadkach odpowiedzialność prawną ponoszą osoby piszące komentarze, a nie portale i ich właściciele.
Rzecznik ministra obrony Jacek Sońta przyznał nam w środę, że armia monitoruje elektroniczne media i zdaje sobie sprawę z rangi problemu. Czy resort zamierza go tolerować? - Jesteśmy zbulwersowani. To są rzeczy absolutnie skandaliczne, nie mieszczą się w głowie. Nie potrafię sobie wyobrazić, jakie mogą być motywacje osób, które z bohaterskiej śmierci żołnierza potrafią robić taki użytek. Z drugiej strony jesteśmy jednak ostrożni względem tego, co wojsko i instytucje państwowe powinny robić wobec tego, co się dzieje w internecie - zapewnia T. Siemoniak.
W najbliższym czasie minister spotka się z żołnierzem, który zgłosił sprawę śledczym. Mówi, że docenia jego inicjatywę. - Społeczeństwo szanuje naszych żołnierzy. Zwłaszcza poległych. Kompromitują się osoby, które piszą takie haniebne rzeczy - dodaje minister.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?