Pasażerowie nie ucierpieli w wypadku, ale na długie tygodnie stracili wygodne połączenie. Brak szynobusu mocno daje się we znaki Grzegorzowi Wierzchowskiemu ze Skwierzyny i Kindze Brelińskiej z Murzynowa. 18-latkowie uczą się fryzjerstwa w szkole zawodowej w Skwierzynie. Teraz codziennie dojeżdżają do Gorzowa na miesięczny kurs. Wyjeżdżają po 7.00, w Gorzowie są dopiero po 8.00. - Autobus jedzie trasą szynobusu przez wszystkie małe miejscowości, więc codziennie spóźniamy się, czasami nawet pół godziny. A kurs musimy skończyć, bo inaczej możemy nie zaliczyć roku - mówi Wierzchowski. - Zdarzyło się nawet, że autobus nie przyjechał. Straciliśmy pieniądze, kupowaliśmy jeszcze jeden bilet na PKS - dodaje Brelińska.
O włos od tragedii
- To wielkie szczęście, że pojazd nie wypadł z szyn - mówi Witold Jakubowski, naczelnik sekcji pasażerskiej PKP Przewozy Regionalne w Gorzowie Wlkp. - Nasyp w miejscu wypadku ma ponad dwa metry wysokości. Gdyby spadł z niego pociąg, mogło dojść do prawdziwej tragedii. Do wypadku wezwaliśmy policję, która szuka sprawców tego makabrycznego dowcipu.
Okazuje się, że to nie pierwszy raz. Przez ostatnie półtora roku między Międzyrzeczem a Gorzowem już pięć razy na torach ktoś kładł drewniane kłody lub rozciągał w poprzek drut. Za każdym razem kończyło się to zawieszeniem kursów szynobusu, a naprawy kosztowały już ponad 100 tys. zł.
Uszkodzony pojazd naprawi producent, Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego w Poznaniu. Może to kosztować nawet kilkaset tys. zł. Części trzeba przywieźć z Niemiec.
Mieszkańcy Skwierzyny są oburzeni. - Mogło dojść do katastrofy - mówi burmistrz Arkadiusz Piotrowski. - Ktoś wlókł ciężki betonowy blok, by wykoleić pociąg. Nie mogę tego pojąć.
Poszukiwania bez skutku
Policjanci potwierdzają przypuszczenia mieszkańców: betonowy blok celowo ktoś położył na torowisku. - Staramy się ustalić, kto to zrobił - mówi asp. sztab. Janusz Szegiec, zastępca komendanta policji w Skwierzynie. - Do wypadku doszło w szczerym polu, co na pewno nie ułatwi nam zadania.
Sprawców poprzednich zniszczeń policja też nie wykryła.
Na czas naprawy szynobusu, kolej uruchomiła autobusową komunikację zastępczą. - Nie stać nas, aby jeździł tam pociąg - tłumaczy Jakubowski. - Tylko szynobusy mogą tam jeździć, bo są trzy razy tańsze od pociągów.
Autobus szynowy jest ubezpieczony w PZU, który pokryje koszty naprawy. Jednak Urząd Marszałkowski chce wystąpić do sprawców sabotażu lub Polskich Linii Kolejowych o odszkodowanie. Bo to urząd płaci za komunikację zastępczą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?