- Jestem już bardzo zmęczona tą sprawą - mówi Matylda Polegaj, która prowadzi sklep warzywno-owocowy w rynku. - Przecież w krajach Unii Europejskiej istnieje handel zewnętrzny, można tam też kupić warzywa, ciuchy... Dlaczego tak nie może być u nas? - pyta. - W Nowym Miasteczku, za każdą skrzynkę wystającą, choć trochę poza mój parapet dostaję mandat. Cały dzień tylko czekam na strażnika miejskiego. Niestety, towary wyłożone, z braku miejsca byle jak na oknie, nie wyglądają zbyt estetycznie i przez to tracę część klientów.
Pani Matylda skarży się także na różnych kontrolerów, którzy przychodzą sprawdzać jej sklep. Ostatnio byli u niej pracownicy inspektoratu zabytków, a przyczyną było powieszenie przez nią zewnętrznej markizy w nieodpowiednim kolorze.
Handlująca w sklepie obok, pragnąca zachować anonimowość kobieta, również nie szczędzi słów krytyki pod adresem miejskich władz. Zwraca szczególna uwagę na zakaz wjazdu samochodów dostawczych.
- Od momentu zakończenia remontu rynku, postawiono tu znaki zabraniające wjazdu - mówi zdenerwowana sprzedawczyni. - Uważam, że to jest nie w porządku, żeby dostawcy nie mogli stanąć na 10 minut, rozładować ciężarówkę i spokojnie odjechać. Komu to przeszkadza? - pyta. - Przez te zakazy kierowcy parkują poza rynkiem, stoją na ruchliwej ulicy, a my musimy ręcznie nosić towar.
Większość pozostałych kupców z centrum miasteczka ma podobne zdanie. Przetrwali remont, przez który tego lata spadły ich obroty, a teraz chcieliby w spokoju handlować na pięknym, nowym deptaku. Wyjściem z sytuacji powinno być spotkanie, na które burmistrz Wiesław Szkondziak zaprasza do ratusza 14 października, na godz. 10.00. Miejskie władze chcą tam przedstawić własne spojrzenie na sporny temat.
- Jesteśmy dopiero w stanie przejmowania rynku, po wykonawcy robót - wyjaśnia Bogdan Bogucki z urzędu miejskiego w Nowym Miasteczku. - Do tej pory był to plac budowy. Dlatego nie mogliśmy ingerować w to jak on jest zagospodarowany, bo za każdy wypadek, który wydarzyłby się odpowiadałby wykonawca prac.
Burmistrz Nowego Miasteczka chciałby, żeby w jego mieście powstał deptak z prawdziwego zdarzenia. Oczywiście dopiero od wiosny, bo zimą i tak nikt nie będzie siedział w wystawionych ogródkach.
- Serdecznie zapraszam na spotkanie, 14 października - mówi W. Szkondziak. - Zawsze staram się wychodzić naprzeciw ludziom. W tej chwili przejmuję deptak od wykonawcy. Dlatego chcę spotkać się z kupcami i wyjaśnić nieporozumienia. Mam nadzieję, że uda nam się wspólnie ustalić jak ten deptak ma wyglądać. Czy wybrać wariant kafejek i małej gastronomii, czy też wystawiać warzywa, kwiaty i owoce. No i co zrobić z samochodami dostawczymi?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?