MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nowatorska operacja w szpitalu w Nowej Soli

Michał Kurowicki 68 387 52 87 [email protected]
Wiesław Końko i dr Piotr Stępiński już po operacji. Pacjent przeszedł połączoną procedurę kardiochirurgiczną, naczyniową i chirurgii ogólnej. Operacja odbyła się w szpitalu w Nowej Soli.
Wiesław Końko i dr Piotr Stępiński już po operacji. Pacjent przeszedł połączoną procedurę kardiochirurgiczną, naczyniową i chirurgii ogólnej. Operacja odbyła się w szpitalu w Nowej Soli. Michał Kurowicki
- Moje życie przed operacją, to był koszmar - mówi Wiesław Końko. Teraz znów będzie mógł chodzić. Dzięki nowoczesnej procedurze, jaką zastosowano w nowosolskim szpitalu, podczas jednej operacji przeszedł aż trzy skomplikowane zabiegi.

- To było okropne uczucie! - opowiada Wiesław Końko, który leży po operacji na oddziale kardiochirurgii nowosolskiego szpitala. - Nie mogłem normalnie żyć. Człowiek musi przecież chodzić. A ja po kilkudziesięciu metrach trząsłem się z cierpienia. Nogi bolały mnie wtedy jak cholera. Musiałem szukać miejsca, żeby jak najszybciej usiąść - dodaje. - Jeszcze gorzej było w nocy. Jak próbowałem zasnąć, duży palec w prawej nodze tak mnie rwał, że nie mogłem zmrużyć oka. Moje życie przed operacją to był koszmar.

Rozmawiamy z panem Wiesławem dwa dni po zabiegu. Razem z nami jest dr Piotr Stępiński, który wspólnie z zespołem przeprowadzał operację. Pacjent z wdzięcznością spogląda w jego stronę.
- Ustąpiły wcześniejsze dolegliwości - tłumaczy dr Stępiński. - Pan Wiesław jest w dobrej formie. Jego nogi są ciepłe. Może nimi swobodnie poruszać. Palec także przestał dokuczać. W trzeci dzień po operacji, stawiamy go na nogi. Na pewno będzie już chodził. Ogólnie też jest w dobrej formie.
Skąd brał się ból pana Wiesława?

Po pierwsze, cierpiał na rozległą miażdżycę, która zatykała u niego drożność głównych tętnic. Całkowita niedrożność występowała w odcinku, od aorty do tętnic udowych. Stąd brały się tzw. bóle spoczynkowe. Po drugie, okazało się, że ma krytyczne zmiany w naczyniach wieńcowych w sercu. Wymagały natychmiastowego działania. Po trzecie, niepokój lekarzy wzbudził pęcherzyk żółciowy pacjenta. Zdecydowano się na jego usunięcie.

Potrzebna była natychmiastowa, niezwykle skomplikowana operacja. Pacjent przeszedł połączoną procedurę kardiochirurgiczną, naczyniową i chirurgii ogólnej. Zabieg trwał cztery i pół godziny. Prowadził go chirurg dr Stępiński wraz ze swoim zastępcą dr Stanisławskim. Pomagało im dwóch anastezjologów: dr Kudliński i dr Adamek oraz zespół pielęgniarski.

W pierwszym etapie wykonano operację serca. Pacjentowi wszczepiono tzw. by-pasy. Następnie zespół przeszedł do operacji naczyniowej. Wszczepiono protezę aortalną i udrożniono aortę. Jednocześnie usunięto pęcherzyk żółciowy, który następnie przekazano do badania histopatologicznego.

- Jeśli podeszlibyśmy do zabiegu tylko jako kardiochirurdzy i zoperowali jedynie serce, mogłoby się okazać, że za kilka godzin nogi pacjenta nadają się do amputacji. Albo nasz pacjent umarłby z powodu powikłań, związanych z niedokrwieniem kończyn dolnych. Z drugiej strony. Gdybyśmy zoperowali najpierw nogi, zostawiając komuś serce, zabieg udałby się, wszczepilibyśmy protezę, ale chory mógłby umrzeć z powodu rozległego zawału - tłumaczy zawiłości zabiegu dr Stępiński.

Panu Wiesławowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, a zespołowi dr Stępińskiego gratulujemy udanej operacji!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska