Koszykarze Enei Zastalu BC Zielona Góra w środę zmierzyli się z Legią Warszawa (wygrali 100:66). W stołecznej drużynie występuje Łukasz Koszarek, który przez wiele lat był kapitanem naszego zespołu. W Zielonej Górze spędził 8,5 sezonu. W tym czasie wywalczył dla klubu pięć tytułów mistrza Polski, trzykrotnie Puchar Polski i dwa razy Superpuchar Polski.
Przed środowym meczem Koszarek trafił do galerii sław Zastalu. Został trzecim (po Walterze Hodge'u i Mariuszu Kaczmarku) zawodnikiem, który dostąpił tego zaszczytu. To oznacza, że już nikt w ekipie z Zielonej Góry nie zgra w koszulce z numerem 55. Kibice wspaniale przyjęli i dopingowali byłego kapitana. Kilkakrotnie zgotowali panu Łukaszowi owację na stojąco.
Rozmowa z Łukaszem Koszarkiem
- Ugięły się trochę nogi, gdy zobaczył pan tę otoczkę, to, co się tutaj wydarzyło?
- Na pewno. Nie byłem na to przygotowany. Jeszcze nigdy nie byłem tak zdenerwowany przed meczem. Natomiast były to tylko i wyłącznie piękne chwile, chwile wzruszenia i przypomnienia sobie tych wszystkich momentów, gdzie nam się wiodło. Na pewno były to dumne chwile.
- Bez względu na to, czy się wiodło, czy nie, zawsze był pan w tej drużynie. Pięć tytułów mistrza Polski, dwa wicemistrza. Wspaniały czas.
- Na pewno. Najpiękniejsze lata w mojej karierze. Dużo wygraliśmy, dużo przeszliśmy razem. Porażki jeszcze bardziej nas cementowały. Dzisiaj ta koszulka nas połączyła. Trudno tu o jakieś mądre słowa.
- Sportowiec, zaczynając karierę albo będąc już w jej trakcie, chyba nawet nie może pomyśleć, że dostąpi takiego zaszczytu.
- Dokładnie. W dzisiejszych czasach jeszcze zmiany klubów są takie popularne... Myślę, że dzisiaj zostałem nagrodzony za to, że przez tyle lat zostałem - czy jak było dobrze, czy źle. To na pewno też miało wpływ.
- Pierwsze najważniejsze wspomnienie na hasło Zielona Góra? Co się w głowie pojawia?
- Same miłe chwile. Jest tu tyle rzeczy, które sprawiają mi radość... Dzisiaj też, jak wyszedłem na spacer uliczkami, to naprawdę byłem bardzo szczęśliwy, że wróciłem.
- Dziwnie było wejść do innej szatni?
- Nie. Przygotowywałem się do tego. Zazwyczaj wejściem dla gości wchodziłem na każdy mecz, więc czułem się prawie tak, jak u siebie.
"Szpila" i "Tiger" znowu spełniają marzenia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?