Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niektóre szpitale rezygnują ze sprzedaży ochraniaczy na obuwie

Tatiana Mikułko 0 95 722 57 72 [email protected]
Nie ma rozporządzenia, które nakazywałoby noszenie szpitalnego obuwia ochronnego. - I dobrze, bo to wylęgarnia bakterii - mówi pan Marian, który w szpitalu w Gorzowie odwiedza żonę.

Niektóre lecznice już pozbyły się automatów z foliówkami. Od sześciu tygodni nie ma ich w szpitalu w Międzyrzeczu. Pozostały pojedyncze, ale wkrótce też znikną. - Zdjęliśmy je po programie telewizyjnym, gdzie epidemiolodzy mówili, że ochraniacze roznoszą bakterie. Już wcześniej trudno było zmobilizować odwiedzających do zakładania tych butów. Po programie, stało się to niemożliwe. Na nasze uwagi niektórzy reagowali agresywnie, znieważali nas. Nie było sensu trzymać tych automatów - zdradza dyrektor lecznicy Leszek Kołodziejczak. I dodaje, że foliówki miały przede wszystkim pomóc utrzymać szpital w czystości.- Teraz położyliśmy więcej wycieraczek. Ale to, czy ktoś wytrze w nie buty, czy nie zależy od kultury osobistej. Z tą bywa różnie - dodaje dyrektor.

Trzymaj się z daleka

Stanowisko sanepidu w kwestii szpitalnych ochraniaczy jest jasne: - Nie ma żadnego rozporządzenia, które nakazywałoby ich noszenie. To wewnętrzna sprawa szpitali - tłumaczy Jolanta Świderska-Kopacz, wojewódzki inspektor sanitarny. Jej zdaniem foliowe buty robią więcej szkody niż pożytku. - Ludzie zapominają, że to są jednorazówki i zabierają ze sobą do domów. A z nimi szpitalne bakterie. Potem wracają na oddział z tymi samymi foliami przynosząc bakterie z domu. To jest niebezpieczne dla zdrowia. Albo zakładamy ochraniacze raz, albo wcale - radzi J. Świderska-Kopacz.

Weronika Rozenberger, naczelna pielęgniarka w szpitalu w Zielonej Górze, mówi dosadnie: - Szpital jest niebezpieczny. Trzymaj się od niego z daleka i nie zabieraj ze sobą chorobotwórczych zarazków! U nas nie trzeba chodzić w ochraniaczach. O czystość dbamy w ten sposób, że trzy razy dziennie dezynfekujemy podłogi na oddziałach. To wystarczy - dodaje naczelna pielęgniarka.
Jeśli ktoś chce, to może w zielonogórskiej lecznicy kupić foliowe buty, bo automaty jeszcze wiszą. Koniecznie trzeba je mieć na sobie, np. na intensywnej terapii i u noworodków.

Nikt nie przegonił

W gorzowskim szpitalu ochraniacze obowiązują prawie na każdym oddziale. Sztuka kosztuje złotówkę (5 zł ochronny fartuch). Średnio miesięcznie ludzie kupują 1.500 foliówek na buty. W miesiącach zimowych - 3.000. - Nie kupiłem ani razu i jeszcze nikt mnie stąd nie przegonił - zdradził nam pan Marian, który na chirurgii odwiedza żonę. - Po pierwsze, ta folia to wylęgarnia bakterii. Wiem, bo oglądałem program w telewizji. Po drugie, złotówka to za drogo. Gdyby płaciło się sympatyczny grosik, to co innego - proponuje gorzowianin.

W niebieskich ochraniaczach spotkaliśmy panią Renatę. - Ubrałam, bo byłam u noworodków. Nie chciałam przynieść ze sobą bakterii. I za każdym razem kupuję nową parę - mówi nam.
Kamil Jakubowski, dyrektor gorzowskiej lecznicy ds. organizacyjnych i eksploatacyjnych, musi respektować postanowienia szpitala. A te, póki co, w Gorzowie się nie zmienią. Firma przywiesza automaty, a lecznica wydzierżawia im pod nie powierzchnie. - Mamy z tego pieniądze, ale nie są to żadne duże kwoty - mówi K. Jakubowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska