Ja należę do drugich. Nie znoszę utyskiwań na nazbyt ludyczny charakter Winobrania. Choć wydaje się oczywistym, że z powodu 700/800 lecia miasta oferta kulturalna mogłaby być szersza. Piszę to z pewnym przekąsem, bo takiej oferty nie dostrzegam. Doceniam natomiast powolną ewolucję tego winiarskiego święta. Pamiętam czasy, kiedy Winobranie było raczej świętem piwa i pajdy chleba. W tym roku naliczyłem ponad 20 stoisk regionalnych winiarzy, a do tego trzeba dodać stoiska z winami powstającymi gdzie indziej. To dobra zmiana.
Winobranie jest częścią lubuskiej marki, a zbitka Zielona Góra-Winobranie jest dla wielu rodaków oczywistością. I szkoda, że Departament Marki Urzędu Marszałkowskiego traktuje udział w Winobraniu z tak dużym dystansem. A przecież znacznie łatwiej owe nieszczęsne „Lubuskie warte zachodu” sprząc z winiarską tradycją, zamiast z kompletnie durnym „Duszkiem Lubuszkiem”, który zdaje się zdechł, mimo zapowiedzi jak bardzo przyczyni się do zawartego w promocyjnym haśle - „warto”. Lepiej Urzędowi Marszałkowskiemu poszło z promocją nieistniejącej rtęci w Odrze i lansowaniem zasady „praca za seks”, przez słynącą z obrony praw kobiet Marszałek Elżbietę Annę Polak.
Wspominam o tych promocyjnych dokonaniach Urzędu Marszałkowskiego z pewnym żalem. Lubię Winobranie i chciałbym, aby ewoluowało w zgodzie w winiarskim azymutem i oddalało się od pajdy chleba i smażonego oscypka. Smuci mnie personalna wojna, jaką Pani Marszałek toczy z Januszem Kubickim, czego jaskrawym dowodem jest brak stoisk ze znakomitymi kulinarnymi specjałami, jakie powstają w naszym regionie, a czemu patronuje Lubuskie Centrum Produktu Regionalnego.
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?