Promocja to podstawa wszystkiego. Niektórzy uważają, że najważniejsze jest, by o nas mówili. Dobrze, źle - mało istotne. Chodzi o to, by być na językach i być kojarzonym. Nie tylko więc Zielona Góra walczy od dawna. Bo często jest mylona z Jelenią Górą. Problemy takie ma całe województwo. Korespondencja zamiast do Lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego w Zielonej Górze, trafia do Lublina. Często w wiadomościach telewizyjnych informacje z Nadodrzańskiego Oddziału Straży Granicznej ilustrowane są mapą z zaznaczeniem Krosna, ale tego na wschodzie Polski. Dużo jeszcze wysiłku trzeba podjąć, by o Gubinie, Krośnie czy innych miejscowościach mówiło się często. I to w dobrym kontekście.
Gubin sporo pieniędzy pozyskuje na ten cel z unijnych funduszy. Ostatnio m.in. na nietypową mapę turystyczną Gubin-Guben. Pokazuje, co jest do obejrzenia w obu miastach. Krok po kroku możemy dotrzeć do Baszty Dziewiczej w Gubinie czy do kościoła klasztornego w Guben. Ciekawe obiekty są oznaczone, narysowane i opisane: po polsku i po niemiecku. Burmistrz Bartłomiej Bartczak jest zadowolony z takiej formy promocji. Wcześniej już widział prace Leszka Włodkowskiego-Moszeja z Dębna Lubuskiego i pomyślał, że dobrze byłoby wykorzystać talent rysownika w promocji Gubina.
Współpraca magistratu z L. Włodkowskim-Moszejem zaczęła się od wystawy na temat fary. Ekspozycje przygotowane przez artystę zagościły w Brukseli. Pieniądze na wydanie map - 6 tysięcy złotych - pozyskano z funduszu małych projektów Sprewa Nysa Bóbr w ramach projektu ,,Fara - serce euromiasta".
- Mapki cieszą się dużą popularnością - mówi naczelnik wydziału europejskiego Anna Wróbel. - Jeśli będzie zapotrzebowanie, to wydany je w większym formacie.
Pani naczelnik prezentuje też inne gadżety promocyjne. Czapki, długopisy, zakładki do książek... Na wszystkich jest logo Gubin-Guben. Wszak to już euromiasto, jak zauważa Monika Harańczyk z wydziału europejskiego.
- Na pewno w promocji miasta pomoże punkt informacji, który ma być otwarty w dawnym budynku po straży granicznej - dodaje Krzysztof Garliński. - Wiem, że to wszystko kosztuje, ale informacja to dziś najważniejszy towar. A skoro jeszcze Unia chce nas wspomagać, to trzeba korzystać jak najwięcej.
O tym, że trzeba dziś szukać różnych form promocji przekonani są nie tylko gospodarze miasta czy radni.
- Podobało mi się to, że burmistrz, pani burmistrz, nasi rajcy przebrali się podczas korowodu. Czasem trzeba puścić wodze fantazji, powygłupiać się, by było o nas głośno. Urzędnik siedzący za biurkiem nie robi już żadnego wrażenie - podkreśla K. Garliński.
Krośnie robią tak już od kilku lat. W Zamku Piastowskim atrakcji przecież nie brakuje. A to bosonoga św. Jadwiga się pojawi podczas inscenizacji. A to rycerze stoczą turniej o pierścień średniowiecznej księżnej. Doskonałą promocją są też postaci zaangażowane w życie miasta. Jerzy Szymczak, wielki pasjonat lokalnej historii wtajemnicza przyjezdnych turystów w te zamierzchłe czasy. Małgorzata Opara od lat szkicuje cudowne miejsca w okolicy i tworzy z tych obrazków przepiękne albumy.
Już w sobotę zamek znowu rozsławi nadodrzańskie miasto. Zagoszczą w rzemieślnicy. I to wykonujący zawody sprzed lat. Pojawi się chociażby Cyprian Wit Kozielski, kowal z Trzebuli. Piotr Wilkaniec zaprezentuje, jak tworzyć woskowe świece. A właściciele poznańskiego kramiku "U Danuśki" przywiozą biżuterię, stylizowaną na staropolską. - Na pewno przybędą tłumy, by dobrze się bawić i poznać nasze miasto - mówi z przekonaniem Paulina Downar, jedna z organizatorek imprezy.
Dla miłośników kultury najwyższych lotów też będzie ciekawie. 8 września rozpocznie się festiwal Jadwigensis. Również w zamku. Ten festiwal Krosno Odrz. rozsławia już piąty rok.
Promują się miasta, promują się też wsie. Za wzór niech posłuży Budachów. Przed kilkoma laty skrzyknęli się tam mieszkańcy i zorganizowali pierogowe święto. Dziś zjeżdżają na nie goście z różnych zakamarków Polski. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia... Budachów organizuje kolejne imprezy. Ludność rozsławia imię swojej wsi i... zbiera pieniądze na remonty kościoła.
Połupin wabi gości świętem naleśnika. Dąbie otwartą zagrodą, czyli swojskim jadłem i obyczajami.
Popularność w ostatnich latach zyskało też Gostchorze, a to m.in. za sprawą licznych działań, podejmowanych przez mieszkańców pod kierunkiem sołtyski Ewy Klepczyńskiej. Namówiła ona innych gostchorzan, by wcielili się w role średniowiecznych postaci.
- Mamy przepiękne tereny, mamy grodzisko, barkę, dom barkarza, pomnik Jana Pawła II - wylicza sołtyska. - Warto do nas przyjechać, choćby na jednodniową wycieczkę. Wzrok gości przyciąga też przystanek pomalowany w barwy Falubazu. Niby nic takiego, a jednak... Najważniejszy jest bowiem pomysł na siebie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?