Złodzieje samochodów działają najczęściej dobrze zorganizowanych gangach. Upatrują sobie samochód i mają dobry plan, jak go ukraść. Proceder rozpoczyna się najczęściej na długo przed samą kradzieżą. Przestępcy obserwują "obiekt", chcą wiedzieć, jakie miejsca odwiedza jego właściciel i kiedy najlepiej ukraść auto. Gdy już to zrobią, tzw. "wozak" odstawia samochód, żeby "ostygnął". Takim miejscem może być wynajęty wcześniej garaż, lub nawet parking strzeżony. Wciąż obserwują auto, żeby upewnić się, że nie ma w nim zamontowanych urządzeń naprowadzających. - Złodzieje wiedzą, że usługi lokalizacji są coraz popularniejsze i starają się wyeliminować ryzyko namierzenia za ich pośrednictwem. Między innymi dlatego powszechnie używają zagłuszarek sygnałów GPS/GSM, na których opiera się większość systemów monitoringu - mówi Mirosław Marianowski z firmy Gannet Guard System, zajmującej się namierzaniem i odnajdywaniem skradzionych obiektów.
Próbował ukraść katalizator z mercedesa. Grozi mu 5 lat
Jeśli wokół samochodu nie kręcą się osoby podejrzane z punktu widzenia złodziei, pojazd trafia do dziupli. To musi być niepozornie wyglądające miejsce, które nie może budzić żadnych podejrzeń, ani przyciągać uwagi. Tam samochód albo rozbierany jest na części, albo przebijane są w nim numery. Najczęściej dziupla nie ma okien. To dlatego, że do swojej pracy mechanicy potrzebują dobrego oświetlenia. Gdyby w oknach długo paliło się światło, mogłoby to wzbudzić podejrzenia. Pomysłowość złodziei nie zna granic. Oto najciekawsze miejsca, które wybrali sobie na założenie dziupli.