MKTG SR - pasek na kartach artykułów

- Nie mam czasu na obiad - śmieje się żarski senior i kombatant, Rudolf Dziumaga

Aleksandra Łuczyńska
Rudolf Dziumaga ma 81 lat. Pochodzi z Skały Podlaskiej. Ma czworo dzieci, tyle samo wnuków i jednego prawnuka. Kiedyś lubił grać w szachy. dziś interesuje się sportem, zwłaszcza siatkówką i boksem, w piłce nożnej nie widzi niczego fascynującego.
Rudolf Dziumaga ma 81 lat. Pochodzi z Skały Podlaskiej. Ma czworo dzieci, tyle samo wnuków i jednego prawnuka. Kiedyś lubił grać w szachy. dziś interesuje się sportem, zwłaszcza siatkówką i boksem, w piłce nożnej nie widzi niczego fascynującego. fot. Aleksandra Łuczyńska
Kresowiak i kombatant, zdradził nam skąd bierze siłę do działania. Przyznał też, że dzisiejsza młodzież wcale nie jest zła.

- Właśnie obchodzimy tydzień seniora. Czuje się Pan jak senior?

- Oczywiście, że tak! W końcu mam już prawnuki. No i w wieku jestem takim, jak na seniora przystało. Samo słowo wzięło się z literatury oczywiście i oznaczało najstarszego w rodzinie, więc pod tym względem też spełniam wszelkie wymogi.

- I jakie to uczucie, kiedy człowiek zostaje seniorem?

- To nieprawda, że są z nami same problemy. Ja mam przykładowo, tak zajęty czas, że zdarza mi się obiadu nie zjeść. Od rana do wieczora, ciągle coś muszę załatwiać. Kiedyś, jak jeszcze pracowałem, to miałem więcej czasu. Nawet na działce coś mogłem zrobić, teraz jestem na emeryturze, ale tego czasu ciągle brak. Działam jako kombatant i w Krajowym Turystycznym Towarzystwie Kresowym, tu pomagam kolegom odznaczenia zdobywać, tam jeszcze coś innego. Ciągle coś się dzieje.

- Skąd bierze Pan na to siłę?

- Z siebie samego. Nie wyobrażam sobie, że miałbym siedzieć w miejscu. Wszystko zależy od człowieka, od nas samych. Czy chcemy siedzieć przed telewizorem i czekać na śmierć, czy robić coś pożytecznego, konkretnego. Najłatwiej jest nic nie robić, ale tak nie można.

- Rada dla tych, którym się nie chce?

- Więcej zaangażowania we wszystko co nas otacza. Trzeba dbać o ducha to i ciało będzie sprawniejsze. I na odwrót. Ja też mam swoje choroby, i cukrzycę i z ciśnieniem problemy, podczas wojny dwa razy byłem ranny. Teraz do lekarza muszę chodzić, ale ja się nie poddaję tak łatwo.

- Co powiedziałby Pan o dzisiejszej młodzieży?

- Że jest taka sama jak była przed wojną i po wojnie. Nie widzę żadnej różnicy. Problem jest tylko w tym, że dawniej ludzie mieli jakieś idee, o coś walczyli i potrafili to przekazać młodszym pokoleniom. Teraz świat się skomercjalizował, ludzie gonią za pieniądzem, a nie ideami. Młodzi są niedoinformowani przez rodziców i dorosłych w ogóle. Stąd nasze pogadanki w szkołach.

- Chyba nie jest łatwo zainteresować młodzież tematami, które interesują starsze pokolenia.

- Faktycznie nie jest, ale podobnie jest z dorosłymi. Mało kogo interesuje to, jaką gehennę przeżywali nasi przodkowie. A szkoda, bo przecież na terenie powiatu żarskiego czy żagańskiego jest mnóstwo Kresowiaków i ich potomków. Nie można o tym zapominać. Na szczęście udaje nam się współpraca z wojskiem i nie tylko. Roboty jest bez liku.

- Komputer, internet, inne nowinki techniczne to dla Pana jakiś problem?

- Absolutnie. Czas biegnie do przodu, nie można zostawać w tyle. W internecie można poczytać o wszystkim. Dzięki temu znam wiele relacji z wojny i nie tylko, trzeba wiedzieć co inni myślą o różnych sprawach. Wszystkiego można się nauczyć, w domu mam jeszcze jakiś telewizor, mogę filmy oglądać, programy, ale nie mam na to czasu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska