Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chciały etatu i mają swój biznes

Agnieszka Stawiarska 68 324 88 51 [email protected]
Pół roku temu założyły w Zielonej Górze prywatny Miniżłobek Iskierki. - Potrzebowałyśmy pracy - tłumaczy Edyta Florkowska. Jak się rodzi mała firma?

Z Anetą Glegołą i Edytą Florkowską rozmawiamy w kuchni domu w zacisznej dzielnicy. Obok w sali opiekunki zajmują się maluchami. Dziś nie ma Mikołaja. - Rodzicom nie chciało się przywozić malucha. Pytali, czy w zamian jutro mogą zostawić go dłużej. U nas tak można - opowiada Aneta. - Ustalamy opłaty zależnie od liczby godzin, ale podchodzimy elastycznie do potrzeb.

Biznes prowadzą od lutego. Wspólniczkami zostały dzięki córkom, które się przyjaźnią. Od słowa do słowa mamy zaczęły planować. Aneta jest księgową, pracowała w firmach, wciąż dorabia w domu. Dlaczego zrezygnowała z etatu? - Szefowie chcą mieć kontakt z księgową na każde zawołanie, a ja planowałam urodzić drugie dziecko i robić coś, co mnie interesuje - wyjaśnia. Edyta jest mamą trojga dzieci, najmłodsze ma 18 miesięcy. Uczyła niemieckiego w szkole, prowadziła sklep odzieżowy... Do żadnego z zajęć nie chce wrócić. - Praca w szkole była zbyt monotonna, sama nie pociągnęłabym firmy, dlatego - i także z powodu ciąży - zrezygnowałam ze sklepu. Chcę pracować i zajmować się też swoimi dziećmi - mówi. - A tu, wiem, jak wiele zależy ode mnie i każdy dzień jest inny. Mam wsparcie w Anecie.

Skąd pomysł na żłobek? Najpierw myślały o sprzedaży kosmetyków, ale stwierdziły, że w branży jest za duża konkurencja, a ceny wynajmu lokalu w centrum handlowym bardzo wysokie. Podpisanie umowy wiąże się z ogromnym ryzykiem, trzeba słono płacić, nawet jeśli nie ma zysku. Szukały czegoś wyjątkowego. Wiedziały, że są kolejki do publicznych żłobków. Zbadały rynek. - Odwiedziłyśmy wszystkie placówki, jako matki dopytałyśmy o opiekę - wspomina Aneta. - Wiedziałyśmy, że są rodzice, którzy boją się oddawać dzieci do żłobka, zawierzyć nani, więc pomyślałyśmy, że nasz pomysł może mieć wzięcie.

Spisały biznesplan, czyli wszystkie czynności związane z uruchomieniem firmy, formalności, koszty (wynajęcie lokalu, catering dla dzieci, płace pracownic) i ceny swoich usług. Podzieliły obowiązki. - Ja często zajmuję się papierami - mówi Aneta. - A ja na przykład malowałam ściany w salce dla dzieci - dodaje Edyta.

Wystartowały w wynajętym mieszkaniu. Pół roku temu. Ogłaszały się w prasie, roznosiły ulotki po okolicy, w szkołach rodzenia, w szpitalu. - Ale najlepszą promocją jest polecenie z ust do ust, bo to szczególna usługa, wymaga dużego zaufania do nas. Od sierpnia i września będziemy miały dwie kolejne grupy dzieci - cieszą się. Z myślą o rozwoju wynajęły domek jednorodzinny. Dodatkowym atutem jest ogród, a rodzice chcą, by wychodzić z dziećmi na spacer.

Na start potrzebowały 20 tys. zł. Wyłożyły z własnych pieniędzy, bez pożyczek. Wciąż nie jest to biznes, z którego mogą się utrzymać, ale od jesieni, gdy przybędzie dzieci, już tak. - Nie jest łatwo. Gdy maluchy przychodzą do nas uśmiechnięte i chętnie zostają, wiemy, że dobrze to robimy, czujemy satysfakcję - przyznają wspólniczki. - Zatrudniamy opiekunki z wykształceniem pedagogicznym. Wykorzystujemy swoje doświadczenie matek i słuchamy rodziców.

Co było dla nich niespodzianką? - Nie myślałyśmy, że tak trudno zdobyć zaufanie klientów. No i jest sporo przepisów, zwłaszcza sanitarnych, które są nieżyciowe i trudne do przebrnięcia - wyliczają. - Podobnie jak znalezienie ludzi z odpowiednim wykształceniem, którzy chcą pracować. Może brzmi to dziwnie, ale tak jest.

Żeby zwiększyć zaufanie do siebie i starać się o dotacje miejskie, planują uzyskać certyfikat placówki opiekuńczo-zdrowotnej, jaki mają przedszkola publiczne. Myślą też o zamontowaniu monitoringu internetowego, by rodzice mogli podglądać, co dzieje się w żłobku. - Tego nie ma nikt i chcemy na to zdobyć pieniądze z Unii - dodaje Aneta.

Popołudniami i w weekendy wynajęty dom wykorzystają na imprezy z animatorem dla starszych dzieci - urodziny, imieniny. Aneta i Edyta są pełne zapału. Mają firmę, którą wymyśliły od początku do końca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska