MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcą już tak żyć

Sylwia Dobies
Weronika Wróbel z dwójką małych dzieci i ich ojcem od roku mieszkają w chlewiku, do którego przenieśli cały swój dobytek
Weronika Wróbel z dwójką małych dzieci i ich ojcem od roku mieszkają w chlewiku, do którego przenieśli cały swój dobytek fot. Sylwia Dobies
Rodzina z Pęcławia spędzi święta w przerobionym na mieszkanie chlewiku, bez bieżącej wody i lodówki.

O łazience czy ubikacji nie ma mowy. Mieszkają w takich warunkach od roku. Z dwójką małych dzieci!

Weronika Wróbel i Krzysztof Golba odkąd są razem, nie mogą znaleźć dla siebie i swoich dzieci własnego kąta. Najpierw mieszkali u wujka dziewczyny. Gdy urodziły się dzieci, na cztery miesiące przygarnęli ich rodzice chłopaka. W popegerowskim baraku cisnęli się razem z nimi i rodzeństwem. W 11 osób zajmowali dwa pokoje. Wreszcie mieli tego dość.

Woda od rodziców

- Krzysztof razem z ojcem wyremontowali chlewik obok baraku i tam się wprowadziliśmy - opowiada Weronika. - Od rodziców pociągnęliśmy prąd, od nich noszę też wodę. Palimy drewnem w piecyku i jakoś sobie radzimy. Dopóki mój chłopak nie pracował, było nam bardzo ciężko. Ja nie byłam jeszcze pełnoletnia, więc nie mogłam dostać zasiłku z pomocy społecznej. Pieniądze były tylko na dzieci, 80 zł na miesiąc. Choć Krzysztof skończył technikum elektroniczne, długo nie mógł znaleźć pracy. Wreszcie udało się. Pracuje od czterech miesięcy, więc teraz jest nam lżej. Do szczęścia brakuje tylko mieszkania.

22-letni Krzysztof i 18-letnia Weronika mają rocznych bliźniaków, Krystiana i Jakuba. Pomimo trudnych warunków mieszkaniowych, chłopcy nie chorują często. Jeden z nich noce spędza u dziadków, drugi śpi z rodzicami w jednym pomieszczeniu przedzielonym na pół starym segmentem.

W zaadaptowanym na mieszkanie chlewiku stoją mocno zniszczone meble. Kuchnia jest jednocześnie pokojem dziennym i miejscem do mycia. Gdy trzeba wykąpać dzieci, pan Krzysztof idzie do swoich rodziców po wodę, podgrzewa ją i myje bliźniaki w misce. Młodzi nie mają nawet lodówki.

- Po drugiej stronie ulicy stoi opuszczony budynek po posterunku policji - opowiada Weronika. - Gdyby gmina dała nam go na mieszkanie, Krzysztof wyremontowałby ten lokal i wreszcie mielibyśmy prawdziwy dom.

Kąt na posterunku

Zadzwoniliśmy w tej sprawie do wójta gminy Pęcław Artura Jurkowskiego. Ten przystał na propozycję. Zapewnił nas, że zrobi wszystko, by młodzi mogli jak najszybciej przeprowadzić się do nowego mieszkania.

- W tej chwili nie mamy kluczy do tego budynku - powiedział wójt. - Ma je właściciel mieszczącej się tam stolarni, który dzierżawi od gminy część budynku. Od jakiegoś czasu nie prowadzi tam działalności, bo przebywa za granicą. Próbujemy się z nim skontaktować. Gdy zabierze stamtąd maszyny, to przekształcimy te pomieszczenia na mieszkania komunalne. Lokatorzy sami je sobie wyremontują, a my za to zwolnimy ich z opłat za czynsz.

Oprócz rodziny z Pęcławia, do zwolnionych pomieszczeń ma się wprowadzić również matka z sześciorgiem dzieci oraz jej konkubent. A. Jurkowski planuje, że kolejne trzy mieszkania komunalne powstaną w budynku po szkole w Wietszycach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska