Rodzice chorych maluchów narzekali w GL na sytuację w placówce i słali skargi do Narodowego Funduszu Zdrowia. O tym jak przedstawia się sytuacja w szpitalu na własne oczy przekonała się wicemarszałek Elżbieta Polak, która we wtorek specjalnie pojechała do Gorzowa - Warunki nie są złe. Nie widziałam łóżek ani w kuchni, ani na korytarzu. Ostatnie zagęszczenie było związane ze wzrostem zachorowań wśród dzieci. Teraz jest tam zupełnie przyzwoicie - mówiła Polak. Jej zdaniem, sytuację skomplikowali również rodzice, którzy masowo odwiedzali swoje dzieci. - W regulaminie jest napisane, że przy dziecku powinna przebywać jedna osoba, tymczasem przy łóżkach stało nawet po pięć osób - mówi wicemarszałek.
Obawy tonował również marszałek Marcin Jabłoński, który zapewniał, że na bieżąco śledzi sytuację służby zdrowia w województwie - Nieprawdą są informację, że bezpieczeństwo małych pacjentów z północnej części województwa nie było zagwarantowane - zapewniał. Zapowiedział również, że zarząd województwa przekaże szpitalowi pół mln zł na poprawę warunków bytowych na oddziale. - W naszej ocenie jest to wystarczająca kwota - mówi Jabłoński.
Kłopotom gorzowskiego oddziału dziwi się Stanisław Łobacz, dyrektor lubuskiego NFZ: - Od dwóch lat nie było żadnych skarg w tej sprawie. W północnej części województwa jest 350 tys. mieszkańców i pięć oddziałów dziecięcych, w południowej oddziałów jest tyle samo, choć mieszkańców jest 650 tys. Nigdzie nie było podobnych problemów, co w Gorzowie - mówi Łobacz, który zapowiada kontrolę, która ma ustalić przyczyny m.in. nagłego wzrostu zachorowań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?