MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nasz pitawal

Wiesław Zdanowicz
Nasza historia
Nasza historia Mikołaj Suchan PolskaPress
Przestępczość na przełomie wieków przybrała na sile wraz z przeobrażeniami politycznymi w kraju. W wielu spokojnych, wydawałoby się, ludziach wyzwalał się wtedy dziki pęd do łamania prawa i wszelkich zasad życia społecznego.

W ostatnich kilku latach minionego tysiąclecia, jak i na początku obecnego wieku, „wybuchła” niczym nieokiełznana przestępczość. Kroniki policyjne każdego dnia zapełniały się wówczas kolejnymi, bulwersującymi opinię publiczną, niecnymi postępkami.

W kilku wydaniach tygodnika przypomnieliśmy niektóre z głośniejszych swego czasu zdarzeń kryminalnych z naszego terenu.
Dzisiaj w naszym cyklu zamieszczamy opowieść o próbach zaszczepienia na naszym gruncie nowej obyczajowości, czyli powstających tu i ówdzie - jak grzyby po deszczu - agencji towarzyskich.

Nabór do pracy w mieszkaniu?
W swoim czasie, w 1995 roku, dało się słyszeć, że jedna z nich powstała także w Świebodzinie. Postanowiliśmy sprawdzić - jak działa ta nietypowa jeszcze wówczas instytucja.

Oto czego udało się dowiedzieć telefonicznie przedstawicielce naszej redakcji:

- Dobry wieczór. Agencja?
- Nie, mieszkanie prywatne.
- A nie agencja? Znajomy podał mi ten numer.
- Jaka agencja, towarzyska?
- Przecież o to chodzi. Słyszałam, że agencja mieści się pod tym numerem, na osiedlu Łużyckim?
- Tak..., ale niech pani pod ten numer nie dzwoni. Może tu chodzi o agencję towarzyską na osiedlu Żaków?
- A skąd pani wie, że jest jakaś agencja na osiedlu Żaków?
- Bo czytałam w gazecie. A w ogóle - niech pani więcej nie dzwoni pod ten numer!
Co trzeba umieć w tej pracy?
Traktując tę rozmowę jako omyłkową - spróbowaliśmy dokładniej wykręcić numer. Przy okazji postanowiliśmy sprawdzić, czy agencja prowadzi nabór pracownic:
- Halo, agencja? Ja w sprawie ogłoszenia.
- Jakiego ogłoszenia?
- No, wie pan, w sprawie pracy...
- A mnie się wydaje, że pani nie chce pracować. Pani chyba się lubi bawić telefonem?
- A czy to też trzeba umieć w tej pracy?
- Pani się chyba nie nadaje do tej pracy. Ile pani ma lat?
- Trzydzieści i...
- To odpada!
- A skąd pan wie, że odpada; pan mnie nie widział...
- Mamy młodsze kandydatki. Pani mi tylko blokuje telefon. Dobranoc!

Zamówienie na poważną usługę
Zgodnie z zasadą, że do trzech razy sztuka, spróbowaliśmy złożyć wstępne zamówienie na poważną usługę. Tym razem dziennikarz wcielił się w postać młodego, niedoświadczonego pracownika prywatnej firmy, której szef zlecił mu nader delikatne zadanie. Miał bowiem zamówić panie do towarzystwa dla trzech niemieckich kontahentów, by poprzez kobiece wdzięki wpłynąć na podpisanie przez nich korzystnej umowy handlowej. Męski, przyjemny głos nie wydawał się być specjalnie zaskoczony zbiorowym zamówieniem. Podobnie, jak ewentualnością, że jeden z cudzoziemców lubuje się w towarzystwie dwóch pań na raz.

Agencja z usługą transportową
Nie było także problemem dla agencji dowóz pracownic w umówione dyskretne miejsce, z dala od miejskiego gwaru i wścibskich oczu. Przy czym nie wpływało to na cenę usługi, która przed denominacją wynosiła 4 do 4,5 mln zł od jednej pani na całą noc.

Dopiero pytanie o możliwość wystawienia rachunku w celu włączenia rozrywki dla Niemców w koszty firmy - wywołało pewne zakłopotanie u rozmówcy. Agencja nie wystawiała faktur, ale po zastanowieniu męski głos stwierdził, że już na miejscu „może się coś załatwi, albo rozwiąże sprawę w inny sposób”. Nasz rozmówca prosił także, by uprzedzić go trzy dni wcześniej o ostatecznym terminie usługi. Nie wiemy, czy chodziło o mobilizację sił, czy też agencja dokładnie planowała swoją pracę. Dość, że ta forma usług na dłużej w mieście nie przyjęła się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska