Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na targach rolniczych w Kalsku zjawiły się tłumy (zdjęcia)

Redakcja
Kapryśna pogoda nie odstraszyła mieszkańców regionu, którzy uzbrojeni w parasole i przeciwdeszczowe kurtki tłumnie przybyli w niedzielę, 7 czerwca na targi rolnicze do Kalska. Dopisali też wystawcy - było ich 420.

- Nie mogłam przepuścić takiej okazji – przyznaje pani Anna, która z mężem i synem przyjechała z Żar. – Mam w ogrodzie kolekcję żurawek i szukam odmian, które mogą ją uzupełnić.
Z kolei pani Barbara z Zielonej Góry szukała roślin do skrzynek na balkon. – Najwyższa pora coś posadzić, tutaj szukam inspiracji, bo pelargonie i surfinie już mi się znudziły.

A wybierać było z czego, bo targi w Kalsku to przede wszystkim gratka dla miłośników ogrodów. Zjeżdżają tutaj producenci roślin nie tylko z regionu, ale i dalszych regionów Polski.  Wypatrzyliśmy stoiska gospodarstw ogrodniczych z Krakowa, Łodzi i spod Warszawy.

Dużą popularnością cieszyły się hortensje, rośliny balkonowe, drzewka i krzewy owocowe. Nie brakowało też chętnych na rododendrony. - To dobry moment na zakup tych roślin, bo właśnie kwitną i można wybrać odmianę, która najbardziej nam się podoba – przekonuje pan Robert ze Świebodzina. – A okazy uprawiane w donicach można wysadzać do gruntu przez cały sezon - dodaje.

Specjalistką od roślin wrzosowatych, a więc i od rododendronów oraz azalii jest Alicja Malinowska-Kowal –  współwłaścicielka firmy ,,Cis” w Starym Kisielinie (Zielona Góra). – Bardzo je lubię, to jest moje hobby – przyznaje. Do Kalska przywiozła m.in. rododendron jakuszimański odmiany "Comte", o kwiatach różowych na zewnątrz i białych w środku, który zdobył miano targowego hitu. – To odmiana, która bardzo wolno rośnie, dlatego można ją zaszczepić na podkładkach szybko rosnących. Po kilku latach uzyskuje się piękną, gęsta koronę. Rośliny kwitną bardzo obficie, wyglądają jak jeden kwiat, a liści praktycznie nie widać. Przyrosty mają dosyć małe, ale dzięki temu nie wyłamują się i zachowują swój pokrój.

Hit Targowy jest przyznawany w trzech kategoriach: produkcja ogrodnicza, zwierzęca oraz maszyny i urządzenia rolnicze. - Organizując konkurs na najciekawszy produkt targowy chcemy zwrócić uwagą na nietypową ofertę wystawców, na ciekawostki, jakie co roku się pojawiają – podkreśla Elżbieta Łyko, zastępca dyrektora Lubuskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Kalsku.

Wśród wielu ras i odmian ptactwa hodowlanego, królików, nutrii, owiec, kóz,  koni i świń uwagę, szczególnie najmłodszych, przykuwały koźlęta rasy burskiej. – Za 20 minut razem wyjdziemy na scenę, aby odebrać nagrodę – oznajmia Janusz Lewandowski ze Złotnika k. Żar, pokazując na jedno ze zwierząt. Długie zwisające uszy, brązowa głowa przy białym umaszczeniu tułowia i malutkie różki sprawiają, że młode prezentuje się niezwykle uroczo. - Kozy są milusińskie, nadają się do gospodarstw agroturystycznych, łatwo oswajają się – dodaje.

- Hodujemy je na mięso i na koźlaki – kontynuuje J. Lewandowski. -. Ich mięso jest delikatne jak cielęcina, niezależnie od tego, czy koza ma rok, czy pięć lat. Rasa wywodzi się z Afryki, zwierzęta szybko zwiększają swoją masę i praktycznie nie potrzebują dobrych pastwisk.

W Złotniku jednak dba się o nie wyjątkowo. Pan Janusz razem z żoną prowadzi gospodarstwo ekologiczne, a więc i pastwiska muszą spełniać odpowiednie wymagania. A korzystają z nich nie tylko kozy, ależ też owce i konie.

Targi rolnicze z prawdziwego zdarzenia nie mogą obyć się bez wystawy maszyn i urządzeń rolniczych. W Kalsku stawili się przedstawiciele producentów najbardziej znanych marek. To tutaj najczęściej kierowali swe kroki rolnicy i to tutaj można było posłuchać fachowych rozmów na temat zalet i wad prezentowanych maszyn.  Za hit tych targów uznano ładowarkę teleskopową ,,MERLO 38.7 Turbofarmer”, którą prezentował diler włoskiej firmy Merlo, firma Kunert – Poladowo z woj. wielkopolskiego.

- Jest to nowy model, którego produkcja zaczęła się w tym sezonie. Udźwig maksymalny to 3,8 tony, wysokość podnoszenia 7 m, silnik 120 KM, napęd 4x4, osie z trzema trybami skrętu, max. prędkość 40 km/h – tak charakteryzuje maszynę Mateusz Kunert.

Możliwości zastosowania ładowarki jest bardzo dużo. Wszystko zależy od urządzenia, jakie podepniemy. - Można zapiąć łyżkę, widły do palet, chwytak do balotów, widły do obornika, zamiatarkę lub pług do śniegu - wylicza M. Kunert. Maszyny są wykorzystywane m.in. przez rolników, którzy zajmują się produkcją zwierzęcą, w pracach transportowych, budowlanych. Cena zależy od wyposażenia. Model prezentowany na targach kosztuje 250 tys. zł  netto. Do tego trzeba doliczyć VAT.

ZOBACZ ZDJĘCIA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska