Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Musi oddać 2.000 zł

Danuta Kuleszyńska
- Moim jedynym zarobkiem były prowizje od zbieranych we wsi podatków - mówi Danuta Wielgus
- Moim jedynym zarobkiem były prowizje od zbieranych we wsi podatków - mówi Danuta Wielgus fot. Tomasz Gawałkiewicz
W ciągu dwóch lat Danuta Wielgus zarobiła, jako sołtys Chełma Żarskiego 23 zł i 30 gr. ZUS uznał, że pobrała bezprawnie. Emerytka ma oddać 2.000 zł!

Pani Danuta ma 69 lat. W Chełmie Żarskim, gdzie mieszka samotnie, jest szanowaną osobą. Sołtysem była tu przez ostatnie 12 lat. Dla wsi zrobiła wiele: doprowadziła wodę, załatwiła mieszkańcom telefony, urządziła plac zabaw. Swoją funkcję sprawowała społecznie. - Moim jedynym zarobkiem były prowizje od zbieranych we wsi podatków - mówi.

Wcześniej Wielgus pracowała jako nauczycielka w Mierkowie. Za wybitne osiągnięcia pedagogiczne otrzymała najwyższe odznaczenia, w tym Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski i medal Komisji Edukacji Narodowej. - Teraz to samo państwo ukarało mnie za moje poświęcenie - mówi ze łzami w oczach.
- Za to, że przez całe życie pomagałam ludziom. Straciłam wiarę w sprawiedliwość i prawo.

To był szok

A było tak. We wrześniu 2003 r. Urząd Gminy w Lubsku podpisał z Danutą Wielgus umowę zlecenie na pobieranie opłat za pobór wody od mieszkańców wsi. Tytułem wynagrodzenia przysługiwało jej 5 proc. prowizji. Umowę sporządzono na czas nieokreślony. W październiku 2003 r. z tytułu prowizji sołtys zarobiła na rękę 5,97 zł. W styczniu 2004 kwota ta wyniosła 7,71 zł, a w kwietniu 9,62 zł. Razem 23,30 zł!

O swoich zarobkach pani Danuta powiadomiła ZUS. Zrobił to również urząd gminy. Jakież było jej zdumienie, gdy pod koniec ub.r. dostała z inspektoratu w Żarach nakaz "zwrotu nienależnie pobranego świadczenia" w łącznej kwocie... 1.936,86 zł. - Byłam w szoku, o mało nie dostałam zawału serca - żali się kobieta.

Do inspektoratu napisała pełen rozpaczy list: że cierpi na astmę, ma chore serce i kłopoty z kręgosłupem, że leczy się u różnych specjalistów, że w byłej szkole wzięła zaliczkę, a w banku kredyt, że pogorszyła się jej sytuacja materialna, gdy w 2004 roku zmarł mąż, a rok wcześniej matka... Prosiła ZUS o umorzenie spłaty.

Głowa pod pachą

Ale inspektorat w Żarach nie dopatrzył się żadnych okoliczności łagodzących. Nie uwzględniono nawet faktu, że kobieta straciła męża (co jest "uzasadnioną okolicznością"). Maria Gradys, zastępca kierownika wydziału przyznawania i zmian uprawnień emerytalno-rentowych nie chce na ten temat rozmawiać. Powołuje się na przepisy. A te są bezwzględne.

Zgodnie z ustawą, osoby, które pobierają emeryturę łącznie z rentą wypadkową (taką właśnie ma pani Danuta), nie mogą zarobić na umowę zlecenie ani złotówki. W przeciwnym razie ZUS zabiera im część emerytury. - Nie ja ustanawiałam te przepisy - dodaje Gradys. - Ta pani je naruszyła, dlatego ponosi konsekwencje. Od naszej decyzji może odwołać się do sądu.
Ale na odwołanie już za późno, bo Wielgus nie zrobiła tego w terminie. - Nie miałam do niczego głowy - tłumaczy. - Byłam tym wszystkim przerażona.

Tymczasem machina ruszyła i pierwszą ratę w wysokości 641,77 zł ZUS z emerytury już potrącił. Kolejne ściągnie w marcu i kwietniu. - Gdyby ktoś przyniósł moją głowę pod pachą, to może wtedy ZUS odstąpiłby od zabierania pieniędzy - mówi ze łzami w oczach pani Danuta.

Wiceburmistrz Lubska Halina Kaczmarek ubolewa, że cała ta sprawa przybrała taki obrót.
- Postaramy się pomóc tej pani - zapewnia. - Na razie zajął się tym nasz radca prawny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska