Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mróz zabrał wszystko

(steg)
Teresa i Bronisław Karbownikowie o swoim sadzie potrafią opowiadać z wielką pasją. Odnosi się wrażenie, że bez niego nie mogliby żyć. Sad bez nich też pewnie nie.
Teresa i Bronisław Karbownikowie o swoim sadzie potrafią opowiadać z wielką pasją. Odnosi się wrażenie, że bez niego nie mogliby żyć. Sad bez nich też pewnie nie. fot. Stefan Górawski
Teresa i Bronisław Karbownikowie gospodarują na 12 hektarach sadu. W długich, prostych rzędach rosną jabłonie, śliwy, czereś-nie i brzoskwinie.

Stare porzekadło mówi się, że rolnik śpi, a w polu rośnie samo. Niestety, bywa i odwrotnie: rolnik śpi, a w polu czy sadzie marznie albo wysycha. Większość drzew nie ma więcej niż kilka czy kilkanaście lat. - Minęły czasy, kiedy aktualne było powiedzenie: Dobry sadek, jak zasadził dziadek - mówi pan Bronisław. - Dzisiaj jabłoni nie uprawia się dłużej niż 15 lat. Później drzewa stają się już za stare, poza tym do upraw wchodzą coraz nowe odmiany, których konsumenci poszukują na rynku - dodaje.

Jak wszędzie są oczywiście wyjątki. Należy do nich odmiana idared, która jest ciągle poszukiwanym owocem. Długoletnie mogą być za to czereśnie. W okolicy Strącza można spotkać jeszcze owocowe aleje posadzone przez Niemców, czyli ponad sześćdziesiąt lat temu.

Urodzaj bez gwarancji

- W sadownictwie niczego nie można być pewnym, a najtrudniej uchronić się przed mrozami. Właśnie tegoroczne majowe przymrozki wyrządziły nam ogromne szkody - wyznaje pani Teresa. - Wprawdzie są pewne sposoby obniżenia ich skutków, jak odymianie, spryskiwanie, czy środki chemiczne, ale tym razem one nie pomagały, bo przymrozki były zbyt silne i zbyt długotrwałe - wyjaśnia.

Skutki są bardzo złe. Karbownikowie już wiedzą, że mróz pozbawił ich około 90 procent zbiorów jabłek, wcale nie będzie brzoskwiń, zostały jedynie śladowe ilości czereśni oraz śliwek, a plantacja wiśni da tylko jedną trzecią tego co zazwyczaj.

Owoce będą drogie

Straty, jakie mrozy wyrządziły u Karbowników podobne są w całej Polsce. Ludzie, którzy żyją z pracy w sadzie wiedzą, że czeka ich trudny rok. - To odbije się także na cenach w sklepach. Już jesienią za owoce płacić będziemy tyle, ile zazwyczaj kosztowały dopiero wiosną - przewidują producenci ze Strącza.

Ale ceny to nie wszystko. Sadownicy podkreślają też, że droższe zazwyczaj owoce z zagranicy nie są ani zdrowsze ani smaczniejsze od naszych. - Walory smakowe zależą nie tylko od gatunku, ale i sposobu uprawy, przede wszystkim nawożenia. W Polsce, w porównaniu z innymi krajami, wciąż stosuje się stosunkowo ekologiczne sposoby uprawy, dlatego też nasze owoce bardzo cenione są za granicą - mówią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska