MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Gorzowa tłumaczył komisji przedpoborowej, że nie ukrywa brata bliźniaka... bo go nie ma

Tatiana Mikułko 95 722 57 72 [email protected]
Robert Krzysztof Piotrowski jest dziś znanym w Gorzowie regionalistą. 17 lat temu stanął przed komisją przedpoborową jako niepoważny Robert, który ukrywa swego brata Krzysztofa przed wojskiem.
Robert Krzysztof Piotrowski jest dziś znanym w Gorzowie regionalistą. 17 lat temu stanął przed komisją przedpoborową jako niepoważny Robert, który ukrywa swego brata Krzysztofa przed wojskiem. Fot. Kazimierz Ligocki
- A gdzie Krzysztof? - pani z komisji przedpoborowej zapytała Roberta Krzysztofa Piotrowskiego. - Też tutaj - odparł gorzowianin zapewniając, że to nie są żadne jaja i że on nie ma brata bliźniaka.

Zgłosił się do nas po tym, jak opisaliśmy przypadek mieszkających w Gorzowie braci Emiliana i Kazimierza Bosmanów (tekst "Absurd! Dla urzędniczki istniał tylko jeden z dwóch braci" z 2 listopada). Przypomnijmy: przez 18 lat Kazimierz Bosman dla urzędów po prostu nie istniał. Urzędniczka z Raciążka, gdzie obaj są zameldowani, nie mogła znaleźć chłopaka w systemie ani po nazwisku, ani po dacie urodzenia, ani po PESEL-u, który miał wbity w paszporcie.

Okazało się, że bracia figurowali pod jednym, takim samym PESEL-em. Skutek tej pomyłki był taki, że muszą na własny koszt wymienić wszystkie dokumenty. - Zbieramy pieniądze i szykujemy się do wyjazdu do Raciążka, żeby to wszystko poodkręcać - powiedział nam wczoraj Emil Bosman. Do małej miejscowości w kujawsko-pomorskim jest z Gorzowa 300 km. Bracia potrzebują więc około 300 zł na paliwo i czasu, by swoje sprawy wyprostować. Wiadomo, jak jest w urzędach - w jeden dzień wszystkiego nie załatwią.

Po przeczytaniu historii braci zgłosił się do nas Robert Krzysztof Piotrowski, znany w Gorzowie regionalista, którego spotkała taka "przygoda": Pod jednym PESEL-em figurowały dwie osoby, w tym jedna nieistniejąca. Dowiedział się o tym 2 czerwca 1992 r. - Doskonale pamiętam, bo były to moje urodziny. Dostałem do domu wezwanie na komisję przedpoborową - wspomina. Komisja oczekiwała Roberta Piotrowskiego i Krzysztofa Piotrowskiego. Nasz bohater stawił się w urzędzie miasta z dwoma kwitkami.

- A gdzie Krzysztof? - zapytała urzędniczka patrząc podejrzliwie.
- Też tutaj - odparł Piotrowski. Musiał długo tłumaczyć, że Robert i Krzysztof to ta sama osoba dwojga imion. - Nie chciano mi uwierzyć. Urzędnicy sądzili, że mam brata, który ukrywa się przed wojskiem. Wiadomo, jakie to wtedy czasy były - mówi gorzowianin. I dodaje: - Było mi o tyle dziwnie i groteskowo, że jako zodiakalny bliźniak ze swoją dwoistą naturą musiałem udowadniać, że nie mam brata bliźniaka. A oni wciąż pytali, dlaczego Krzysztof się ukrywa.

Po komisji przedpoborowej Piotrowski dostał do domu kolejne wezwanie, na komisję poborową. - Tym razem przyszło jedno dla Roberta Krzysztofa Piotrowskiego. Okazało się, że przy nadawaniu numeru PESEL ktoś się pomylił i rozbił mnie na dwie osoby urodzone pod jedną datą, czyli na bliźniaków - tłumaczy historyk. Na szczęście dla pana Roberta ta pomyłka nie skutkowała żadnymi innymi kłopotami w urzędach. Dziś jest zabawną anegdotką opowiadaną znajomym, a teraz również naszym Czytelnikom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska