Pokazali charakter
Osiem punktów – taką przewagę wypracowali żużlowcy miejscowej Polonii po 10 wyścigach. Wśród gospodarzy nie do zatrzymania był Wiktor Przyjemski, który bezapelacyjnie wygrał trzy pierwsze wyścigi. Ważne punkty dorzucali, dość nieoczekiwanie, Mateusz Szczepaniak i Duńczyk Benjamin Basso. A Falubaz? Stracił w szóstym wyścigu Luke’a Beckera, którego staranował bydgoski młodzieżowiec Oliver Buszkiewicz. Do tego fatalnie spisywał się Rohan Tungate. Australijczyk w żadnym z trzech wyścigów nie przywiózł punktów. Wynik „trzymała” trójka: Przemysław Pawlicki - Krzysztof Buczkowski - Rasmus Jensen. Przebudzenie nastąpiło w 11 i 12 wyścigu. Falubaz wygrał podwójnie i doprowadził do remisu (36:36).
– Dużo daliśmy drużynie wygrywając ten 12 wyścig – mówił Michał Curzytek, który wspólnie z Maksymem Borowiakiem odnieśli podwójny triumf. – Tor był cały czas taki sam. Brakowało nam jednak dobrego startu. Później się jednak dopasowaliśmy – dodał młodzieżowiec Falubazu. O losach meczu zadecydował ostatni wyścig, w którym duet Pawlicki-Buczkowski ograł Szczepaniaka i Przyjemskiego, wygrywając ostatecznie 4743. - Ten mecz pokazał, jakie drużyny się spotkały. Nikt nie odpuszczał, dlatego dochodziło do różnych sytuacji na torze. Super, że udało nam się tutaj wygrać – mówił najskuteczniejszy w zespole zielonogórskim Przemysław Pawlicki (16 pkt. + 1). Radości nie ukrywał także Krzysztof Buczkowski. – Gdy zobaczyliśmy, że w 14. wyścigu Rasmus Jensen wygrał z Przyjemskim, pomyślałem sobie, że wszystko jest do zrobienia. Wróciliśmy jednak z bardzo dalekiej podróży, tym bardziej to zwycięstwo smakuje wyjątkowo, bo mierzyliśmy się z bardzo silną drużyną – dodał „Buczek”.
Błąd menedżera
Gospodarze po meczu byli smutni, bo przecież zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Z pewnością wpływ na wydarzenia w końcówce meczu miał upadek, do którego doszło 11 wyścigu. Najbardziej ucierpiał Kenneth Bjerre. Duńczyk pojechał w powtórce, ale odczuwał skutki kolizji.
- Trochę na własne życzenie przegraliśmy, bo prowadziliśmy ośmioma punktami. Od 11. wyścigu zaczęły się nasze problemy. Następny wyścig również był nieudany. Myślałem, że wywalczymy remis, a przegraliśmy – mówił menedżer bydgoskich „Gryfów” Krzysztof Kanclerz. Miejscowi kibice zastanawiali się, skąd decyzja menedżera, by swojego asa – Wiktora Przyjemskiego – trzymać tak długo, aż do wyścigów nominowanych. – Wiedzieliśmy, że po upadku Bjerre nie jest w pełni sił, dlatego trzymałem Wiktora na wyścigi nominowane. Liczyłem, że w biegu 12 para Szlauderbach-Buszkiewicz przywiezie co najmniej remis. Jak widać, to się okazało błędem – dodał Kanclerz.
Przerwa Beckera
Mimo wygranej o wielkim pechu mogą mówić także zielonogórzanie, którzy znów stracili Luke’a Beckera. Amerykanin kilka tygodni temu wrócił po urazie nogi. Po kolizji w piątym wyścigu ucierpiała ręka 24-letniego żużlowca. – Ma złamaną kość śródręcza, jest w szpitalu w Zielonej Górze, 27 czerwca będzie miał zabieg. Trudno przewidzieć, jak szybko będzie się to wszystko goiło, i jak długi będzie okres rekonwalescencji. Lekarze mówią o trzech tygodniach przerwy od startów. Ręka musi być sprawna, tutaj się nie da niczego przyspieszyć – mówił nam Piotr Protasiewicz, dyrektor sportowy zielonogórskiego klubu. Beckera w najbliższym niedzielnym meczu z Arged Malesą Ostrów zastąpi Wiktor Trofimow, który… powrócił do zespołu po kontuzji. Żużlowiec ma już za sobą pierwsze treningi na zielonogórskim torze. – Potrenuje jeszcze we wtorek, w środę i w piątek. Jeśli będzie wyglądał dobrze, to w niedzielę pojedzie. Na pewno jest jeszcze nierozjeżdżony. Mam nadzieję, że uda nam się trochę okiełznać ten jego temperament tym bardziej, że stworzyła się dla niego szansa na mecz, dwa, a może nawet trzy – dodał Protasiewicz.
Polub nas na fb
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?