Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Szafer: - Było w nas za dużo fantazji

Robert Gorbat 95 722 69 37 [email protected]
Marek Szafer ma 41 lat. W latach 1993-1997 był napastnikiem Amiki Wronki i Dyskoboli Grodzisk Wlkp. Od pięciu lat grający szkoleniowiec ekipy z Przybyszowa.
Marek Szafer ma 41 lat. W latach 1993-1997 był napastnikiem Amiki Wronki i Dyskoboli Grodzisk Wlkp. Od pięciu lat grający szkoleniowiec ekipy z Przybyszowa. Bogusław Sacharczuk
- Chcieliśmy grać pięknie, tylko punktów nie przybywało. Wyciągnęliśmy wnioski i teraz jesteśmy na dobrej drodze do utrzymania się w czwartej lidze - mówi MAREK SZAFER, grający trener futbolistów Dębu Balcerzak i Spółka Przybyszów.

- W nazwie macie Przybyszów, a gracie na boisku w odległej o cztery kilometry Sławie. Skąd ten dysonans?
- W Przybyszowie nie występujemy od niepamiętnych czasów. W 1990 roku, po awansie Dębu do ,,okręgówki'', nawet połączyliśmy się ze Spartą Sława. Ale działacze się nie dogadali i szybko wróciliśmy do Przybyszowa. Świętej pamięci prezes Zbigniew Gołębski postanowił, że zaczynamy od początku, od klasy B. W ten sposób doszliśmy do obecnej czwartej ligi.

- Jesteście w niej absolutnym beniaminkiem. Jakie są wasze sportowe ambicje?
- Dotyczą tylko utrzymania się na tym poziomie. Będzie trudno, bo na dole tabeli jest dosyć ciasno, ale powinno się udać. Dla wszystkich zawodników czwarta liga to najwyższy szczebel, na jakim kiedykolwiek grali. Pracuję z nimi piąty rok, objąłem ich w klasie A. Wiem, co dla nich znaczy ostatni awans.

- Kim są pańscy podopieczni?
- W 90 procentach pochodzą z gminy Sława. Przed bieżącym sezonem pozyskaliśmy tylko trzech nowych zawodników: bramkarza Remigiusza Chyłę z Zielonej Góry, Piotra Domagałę z Nowogrodu Bobrzańskiego (zastąpił Bartosza Simińskiego, który odszedł do Sparty Grabik - dop. red.) i 17-letniego Kacpra Koppenhagena. Ten ostatni, najmłodszy w naszej ekipie, praktykował przez rok w barwach Śląska Wrocław w Młodej Ekstraklasie. Ja też jestem z tego terenu. Moja rodzinna wieś to Kuźnica Głogowska, leżąca zaledwie pięć kilometrów od Sławy.

- Czy ktokolwiek w Dębie żyje wyłącznie z futbolu?
- Ależ skąd! Na ten rok prezes Wiesław Klecha wychodził w gminie 57 tysięcy złotych dotacji. Nie starcza nawet na obiady po meczach. Dzięki tytularnemu sponsorowi mamy tylko pieniądze na drobne premie za wygrane spotkania. Chłopaki albo się jeszcze uczą, albo pracują na budowach lub w masarni. Ci ostatni trenują co drugi tydzień. Bo jak im wypada popołudniowa zmiana, to nie mogą od 18.00 trenować. Sam też jestem zatrudniony jako nauczyciel w Sławie i kończę studia w gorzowskim ZWKF.
- Co pan najbardziej ceni w swych chłopakach?
- To, iż są kolektywem i umieją stworzyć świetną atmosferę. Zarówno w szatni, jak też na boisku. Nikt nie ,,gwiazdorzy'', wszyscy są kumplami. Trochę gorzej z ich sportowym doświadczeniem. Na początku jesiennej rundy chcieliśmy grać pięknie, tylko punktów nam od tego nie przybywało. Było w nas za dużo młodzieńczej fantazji. Musieliśmy wyciągnąć wnioski, bo nie chcieliśmy zostać na dnie tabeli.

- Ta ofensywna taktyka to może również efekt pańskich upodobań?...
- Pewno też. W latach 1993-1995 grałem jako ofensywny pomocnik lub napastnik w Amice Wronki, a 1995-1997 w Dyskobolii Grodzisk Wlkp. Z obydwoma klubami przeszedłem drogę od trzeciej do pierwszej ligi. Coś mi z tamtych czasów zostało, bo i teraz wchodzę od czasu do czasu na boisko, starając się pomóc chłopakom w ataku. Szczerze mówiąc, czekam tylko na okazję do egzekucji...

- Dziękuję.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska