- To jest dla mnie straszne, mogłabym już wyjść ze szpitala, ale przecież leży tutaj mój mały - opowiada Agata Schmidt z Jasienia. Młoda kobieta leży na oddziale Ginekologiczno-Położniczym Szpitala Wojewódzkiego w Zielonej Górze.
Dwa piętra wyżej, pododdziale Intensywnej Terapii i Patologii Noworodka, od niedzielnego wieczora leży jej synek. Trzydniowy zaledwie Wiktorek. - Urodziłam go w niedzielę o 20.42, waży 2,65 kg i ma 48 cm - mówi mama.
Pani Agata tę niedzielę na pewno zapamięta na długo. Już o 6.00 rano znalazła się w Szpitalu na Wyspie w Żarach.
- Przyjęła mnie moja pani doktor prowadząca i powiedziała, że zostaję w szpitalu - relacjonuje A. Schmidt. - Poród miał być pod wieczór. O 8.00 przyszedł na dyżur pan doktor Andrzej. Czułam się cały dzień fatalnie, bardzo wymęczona i kilka razy prosiłam go o cesarkę. Nie chciał się zgodzić, uzasadniał to tym, że pozostanie blizna, będę miała zrosty...
Wreszcie doszło do porodu. Pani Agata niewiele z niego zapamiętała, gdyż była "pod tlenem". Ale przecież coś jej w pamięci zostało...
- Doktor trzy raz nakłuwał mi pęcherz, wygiął trzy igły, mówił, że jeszcze nie spotkał się z takim przypadkiem - ciągnie opowieść młoda mama. - Potem okazało się, iż wkłuwał się w główkę dziecka...
Więcej - w środę w wydaniu papierowym "Gazety Lubuskiej"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?