Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mają wspaniały stadion i drużynę… tylko w okręgówce. Stal Sulęcin nie zamierza budować zamków z piasku

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Piłkarze Stali Sulęcin mają wspaniały obiekt i oddanych działaczy. Ale na razie utknęli w klasie okręgowej...
Piłkarze Stali Sulęcin mają wspaniały obiekt i oddanych działaczy. Ale na razie utknęli w klasie okręgowej... MKS Stal Sulęcin
Mają przepiękny stadion, życzliwość lokalnych władz i grupy sponsorów. Tylko wyników brak. Piłkarze Stali Sulęcin utknęli w odmętach okręgówki i na razie nie ma widoków, by się z niej wyrwali.

Sulęcin - powiatowe miasto, zatopione w lasach Pojezierza Lubuskiego - jest znany sportowej Polsce przede wszystkim z pierwszoligowej drużyny siatkarzy Olimpii. Ale grają tu także tenisiści stołowi, badmintoniści i szachiści, a po bieżni stadionu im. Stanisława Ożoga biegają lekkoatleci. No i są jeszcze futboliści Stali, od dwóch lat występujący w klasie okręgowej. Kibice marzą, by znów oglądać mecze przynajmniej na IV-ligowym poziomie. Bo tylko trochę niżej grają dwie inne drużyny z gminy Sulęcin: Znicz Trzemeszno (w klasie A) i Błyskawica Brzeźno (w klasie B).

Szatnie, jak na Stadionie Narodowym

Dumą Sulęcina jest stadion na Winnej Górze, oficjalnie przekazany do użytku 18 września ubiegłego roku po trzyletnim remoncie. Wszystkie roboty kosztowały 6 mln zł, a ich efekt zapiera dech w piersiach. Obiekt ma oświetloną główną płytę i niebieską, tartanową bieżnię. W budynku socjalnym mieszczą się: sala gimnastyczna, dwie sale do zajęć fitness (ich wyposażenie ufundowała miejscowa firma Molex), sala konferencyjna i pomieszczenia administracyjne dla wszystkich sulęcińskich klubów sportowych. A szatnie dla gospodarzy i gości - nie boimy się tego określenia - są prawie na takim poziomie, jak te na Stadionie Narodowym w Warszawie! Byliśmy i w jednym, i w drugim obiekcie, więc bierzemy odpowiedzialność za prawdziwość tych słów.

Równocześnie z ukończeniem renowacji stadionu powołano do życia Sulęciński Ośrodek Sportu i Rekreacji, na czele którego stanął dyrektor Paweł Krzyżaniak. Środowisko sportowe chwali takie rozwiązanie, bo wszyscy mają teraz równy dostęp do obiektu i gwarancję wsparcia ze strony miasta. Żaden klub nie płaci za korzystanie z obiektu, energię elektryczną czy wodę.
- Oby tak było jak najdłużej - mówi Piotr Grygorcewicz, prezes Miejskiego Klubu Sportowego Stal. - Do pełni szczęścia brakuje nam tylko drugiej, treningowej płyty piłkarskiej. Kiedyś futboliści ćwiczyli w pobliskich Ostrowie lub Żubrowie. Na tym ostatnim obiekcie gra dziś młodzież z Parafialnej Akademii Piłkarskiej Bosko. A my mamy nadzieję, że zyskamy dodatkowe boisko albo na terenie SOSiR, albo z tyłu za Winną Górą. Miejsce jest, trzeba tylko decyzji i pieniędzy.

Liczą każdą złotówkę

Szefowie Stali chwalą powołanie do życia SOSiR, współpracę z burmistrzem Dariuszem Ejchartem i jego zastępczynią Iwoną Walczak, ale też rozkładają bezradnie ręce, gdy przychodzi do rozmów o finansach klubu.
- Od lokalnego samorządu dostajemy rocznie 110 tys. zł dotacji, a cały nasz budżet jest o zaledwie 30 tys. zł większy - przyznaje Grygorcewicz. - To za mało, by myśleć o czwartoligowym poziomie. Tam już trzeba płacić zawodnikom, musielibyśmy by też ściągnąć kilku doświadczonych graczy z zewnątrz. A swoimi chłopakami to możemy występować najwyżej w okręgówce. Dwa lata temu z hukiem spadliśmy z czwartej ligi, na mecie sezonu mieliśmy w dorobku tylko 12 punktów. Bo graliśmy za darmo, naszymi juniorami…

Stal ma grono przyjaciół, którzy nie odmawiają wsparcia w potrzebie. Szefowie klubu jednym tchem wymieniają nazwy firm: Springfresch, Biuro Rachunkowe Pawła Tchórowskiego, Bank Spółdzielczy w Ośnie Lubuskim, Waldas Transport Waldemara Siudaka. Ten ostatni ma trzech synów, z których dwóch występuje w Stali, a trzeci - Przemysław - w trzecioligowej Carinie Gubin. Czasem pojawiają się też dodatkowe wpływy z projektów Ministerstwa Sportu i dobrowolnych składek rodziców młodych piłkarzy.
- Cenimy sobie tę pomoc, ale nie jest ona na takim poziomie, by zagwarantowała nam wieloletnią stabilność na poziomie czwartej ligi - argumentuje Wojciech Rosiński, wiceprezes Stali. - To fajnie, że wszyscy się w Sulęcinie znamy i lubimy, że wszystkim zależy na sporcie i nie ma tu żadnych wojenek. Ale wyższy poziom sportowy wymaga sporych nakładów. A na te nie mamy widoków.

Stawiają na swoich

Stal prowadzi dziś cztery drużyny: seniorów, juniorów, trampkarzy i młodzików. We wszystkich gra ogółem około 70 zawodników. Pierwszy zespół zajmuje z 32 pkt. na koncie i bilansem bramkowym 49:48 (to efekt 9 zwycięstw, 5 remisów i 11 porażek) bezpieczną, dziesiątą pozycję w tabeli gorzowskiej okręgówki. Nie grozi mu ani awans, ani spadek. Seniorów, trenujących trzy razy w tygodniu prowadzi trener Karol Dębski z Gorzowa, który wcześniej pracował w tamtejszej Warcie. Zajęcia z młodszymi grupami są domeną Wojciecha Lewandowskiego, Rafała Grzelczaka (kapitan pierwszej drużyny) i Sylwii Grygorcewicz.

- W pierwszym zespole mamy tylko trzech chłopaków z Gorzowa i okolic, osiemnastu pozostałych pochodzi z Sulęcina - wylicza Grygorcewicz. - W tej drugiej grupie jest dwóch zawodowych żołnierzy, którzy z racji służby nie zawsze mogą dotrzeć na mecz. A dwie nasze dziewczyny, Julia Łogińska i Lena Grygorcewicz, zostały wypożyczone do Kostrzyna. Nie mamy u siebie drużyny kobiet, więc niech się tam rozwijają.
Seniorzy są stuprocentowymi amatorami. Dostają tylko zwrot kosztów za dojazdy i zakup piłkarskiego obuwia. A w dniu meczu mogą jeszcze liczyć na paterę świeżych owoców. Prezesi też nie stronią od darmowej, społecznej pracy. Grygorcewicz jest dodatkowo kierownikiem pierwszej drużyny i odpowiada za opiekę medyczną, a Rosiński ma na głowie bezpieczeństwo podczas meczów. Taki to już urok małego klubu z okręgówki. Choć grającego w powiatowym mieście…

Z siatkarzami za pan brat

Wiele osób zastanawia się, czy piłkarze nie patrzą z zazdrością na sportowy poziom i budżet siatkarzy Olimpii. Szefowie Stali rozwiewają te wątpliwości.
- To prawda, że Olimpia ma więcej działaczy i sponsorów, ale zawdzięcza tę pozycję wieloletniej, żmudnej pracy Stanisława Szablewskiego i Łukasza Chajca - przyznaje Grygorcewicz. - Nie ma między nami żadnej złej krwi. Byliśmy na balu 30-lecia Olimpii, chodzimy na ich mecze, a oni na nasze. A dwa lata temu, podczas finału WOŚP, graliśmy wspólnie w piłkę nożną i siatkówkę.

Miejski stadion „Winna Góra” ma tysiąc wygodnych miejsc dla kibiców, lecz podczas meczów Stali jest zajętych najwyżej sto. Choć nie trzeba płacić za bilety wstępu. Najstarsi sympatycy pamiętają, że w 68-letniej historii klubu, założonego przy nieistniejących już Zakładach Mechanicznych zdarzały się chwile chwały. Kilkadziesiąt lat temu Stal rywalizowała w tak zwanej klasie makroregionalnej z drużynami z Kujawsko-Pomorskiego i Wielkopolskiego, a w XXI wieku aż dziesięć sezonów spędziła w lubuskiej IV lidze. Dziś pozostała im… dobra atmosfera i satysfakcja ze spędzenia kilku godzin na świeżym powietrzu.
- W pierwszy weekend lipca planujemy zorganizowanie memoriału Romana Sobczyka, jednej z ofiar wypadku naszego autokaru w Gorzowie 11 listopada 1999 roku - zapowiada Rosiński. - Ściągniemy kilka drużyn, a po meczach, jak zawsze, będzie grill dla rodzin. Tyle możemy zrobić, tak dziś wygląda piłkarska rzeczywistość w Sulęcinie…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jaga i Śląsk powalczą o mistrza!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska