MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ma oko na młodzież

Tomasz Krzymiński
- Praca z młodzieżą przynosi efekty i to motywuje mnie do dalszego działania - opowiada Leszek Grycaj
- Praca z młodzieżą przynosi efekty i to motywuje mnie do dalszego działania - opowiada Leszek Grycaj fot. Tomasz Krzymiński
Leszek Grycaj ze Starego Strącza ma w ogrodzie strażacki tor przeszkód. Uczą się tu młodzi strażacy, a później z sukcesami startują na zawodach.

Wieś znana jest z tego, że działa w niej kilka drużyn Ochotniczej Straży Pożarnej, zarówno męskich i żeńskich.

Niedawno nastolatki ze Starego Strącza zdobyły piąte miejsce na mistrzostwach kraju.

- Dziewczynom zabrakło trochę wiary we własne umiejętności, gdyby nie to, mielibyśmy medal - przekonuje L. Grycaj.

Przejął po ojcu

Młodzież ze Starego Strącza najczęściej ćwiczy pod jego okiem i na jego terenie. - Tor przeszkód jest własnością OSP, ja udostępniam kawałek działki - wyjaśnia L. Grycaj.

Żeby młodzi strażacy mieli blisko na ćwiczenia pozwolił wyciąć kilka drzew owocowych. - Nie trzeba, jak dawniej, co chwila rozstawiać i składać tego toru - dodaje. - Wszyscy mamy blisko, bo znajduje się kilkadziesiąt metrów od remizy. Kiedyś trzeba było brać cały sprzęt, jechać kawał drogi na boisko i wszystko ustawiać. Niepotrzebnie marnowaliśmy czas.

Teraz młodzież przychodzi po południu na tor i od razu może zająć się ćwiczeniem. - Kiedy na placu pojawia się 30 osób, to aż chce się pracować - opowiada L. Grycaj.
Uważa, że zajęcia w straży pożarnej, to jedna z nielicznych rozrywek dla dzieci mieszkających na wsi. - Wyjazdy na mistrzostwa, to dla niektórych jedyna okazja pozwiedzania ciekawych miejsc w kraju, bo nie stać ich na takie eskapady - mówi strażak. - Zawsze mamy trochę czasu wolnego i zabieramy dzieciaki na wycieczki. Udało nam się obejrzeć Kraków.

Rzadko się pali

L. Grycaj uważa, że tylko dzięki wysokiemu poziomowi wyszkolenia strażaków udaje się zainteresować kolejnych. - Nasze sukcesy pokazują młodzieży, że warto ćwiczyć, dlatego cały czas przychodzą nowi zawodnicy - tłumaczy. Sam jest strażakiem - ochotnikiem. Jest kierowcą wozu bojowego. - Jestem strażakiem od zawsze - żartuje. - To chyba przez to, że przez lata ojciec udzielał się w OSP i przeszło to na mnie.

Jak dodaje, cieszy się z tego, że groźne pożary omijają wieś. - Ostatni, to chyba był z pięć lat temu - wspomina. - Gdy w pobliżu jeździły jeszcze pociągi, to roboty mieliśmy mnóstwo. Często paliło się torowisko, bo z lokomotywy leciały iskry. Teraz pracy mamy o wiele mniej. Najczęściej wyjeżdżamy do płonących traw na nieużytkach, łąkach i rowach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska