Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie traktują pogotowie jak przychodnię na kółkach

Ewelina Jakubiszyn 768358111
- Wezwania do błahych przypadków zawsze były są i będą - mówi Małgorzata Halarewicz. - Ludzie niestety w dalszym ciągu traktują pogotowie jak przychodnie na kółkach.
- Wezwania do błahych przypadków zawsze były są i będą - mówi Małgorzata Halarewicz. - Ludzie niestety w dalszym ciągu traktują pogotowie jak przychodnie na kółkach. Ewelina Jakubiszyn
Pogotowie ratunkowe wciąż dla niektórych ludzi to bezpłatna taksówka, która szybko i sprawnie odtransportuje chorego do szpitala. - Czasami mamy wezwania do naprawdę błahych przypadków - mówi Małgorzata Halarewicz.

Zgłoszenia do błahych przypadków, jak mówią pracownicy głogowskiego pogotowia zawsze były, są i zawsze będą. - Ludzie niestety nadal traktują pogotowie jak przychodnie na kółkach - mówi Małgorzata Halarewicz, zastępca kierownika głogowskiego pogotowia. - To jest złe podejście, zwłaszcza, że obecnie półtora powiatu obsługują tylko trzy karetki. Zamiast wzywać niepotrzebnie pogotowie można udać się w porę do lekarza rodzinnego.

W ostatnim czasie zmieniły się nieco zasady panujące w pogotowiu. - Teoretycznie już nie jest to pogotowie, tylko ratownictwo medyczne - mówi zastępca kierowniczki pogotowia. - Poza tym teraz w podstawowym składzie, jaki jeździ karetką nie ma już lekarzy. Jeżdżą oni tylko w karatekach specjalistycznych. W tych podstawowych są jedynie pielęgniarki i ratownicy medyczni. Specjalistyczne wyjeżdżają jedynie do naprawdę poważnych zdarzeń, więc jeśli pacjenci liczą na to, że po wizycie pogotowia otrzymają receptę, to niestety tak się nie stanie.

W piątki jest najgorzej

Takie wezwania nasilają się zwłaszcza w piątkowe popołudnia. Wtedy wszystkie przychodnie są już pozamykane, więc ludzie szukają pomocy pod numerem alarmowym. - Bardzo często wzywa się nas także do gorączki, czy bólu brzucha - mówi Małgorzata Halarewicz. - Oczywiście każdy przypadek jest inny i żadnego nie można lekceważyć, ale mając dziecko w domu powinno się mieć jakiś lek przeciwgorączkowy. Najpierw należy podać taki środek dziecku i jeśli to nie przyniesie oczekiwanych efektów dopiero wtedy należy wezwać pogotowie.

Nie wszyscy także zdają sobie sprawę, czym tak do końca jest pierwsza pomoc. - Nie wystarczy tylko, widząc na przykład z okna, że ktoś leży na trawniku, wezwać pogotowie - mówi dyspozytorka. - Należy chociaż pojeść i zapytać, czy taka osoba pomocy potrzebuje. Wystarczy zorientować się czy jest przytomna i co jej dolega. Często zdarza się, że przyjeżdżamy na miejsce, a osoba do której wezwano pomoc, wcale jej nie potrzebuje. Ja przyjmując takie wezwanie wręcz zmuszam osoby, które są ich świadkami, żeby podeszły do poszkodowanego i zapytały, co mu dolega.

Najpierw lekarz rodzinny

Karetka często traktowana jest także jak bezpłatna taksówka, którą można szybko i bez problemu przewieźć chorego do szpitala. - Bardzo często jest tak, że przyjeżdżając na miejsce nie możemy zrobić nic innego, jak tylko zabrać pacjenta do szpitala - mówi Małgorzata Halarewicz. - Często ludzie lekceważą pierwsze objawy. Zamiast od razu udać się do lekarza, gdzie otrzymają odpowiednią pomoc, oni czekają do ostatniej chwili.

Pogotowie to nie przychodnia na kółkach, która jest na każde wezwanie. Najpierw pomocy należy szukać u swoich lekarzy rodzinnym. Pogotowie ma pomóc w sytuacjach ostatecznych, zagrażających życiu pacjenta.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska