MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ludzie są fajni a miasto ładne

Danuta Kuleszyńska 0 68 324 88 43 [email protected]
WOJCIECH WARSZAWSKI, wiceszefem WDK jest od września ubiegłego roku. Od 14 lat uczy gry na gitarze w wolsztyńskiej Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia. Żona Donata jest prawnikiem. Ma trzy córki: Kasię, Olę i Agnieszkę. Wolne chwile poświęca muzyce.
WOJCIECH WARSZAWSKI, wiceszefem WDK jest od września ubiegłego roku. Od 14 lat uczy gry na gitarze w wolsztyńskiej Państwowej Szkole Muzycznej I stopnia. Żona Donata jest prawnikiem. Ma trzy córki: Kasię, Olę i Agnieszkę. Wolne chwile poświęca muzyce. Fot. Krzysztof Kubasiewicz
Rozmowa z WOJCIECHEM WARSZAWSKIM, muzykiem i wiceszefem Wolsztyńskiego Domu Kultury

- Co panu w duszy gra?
- Dzisiaj grają mi głównie kolędy, bo załatwiam różne techniczne sprawy związane z gwiazdkowym koncertem w kościele. A w następną niedzielę, 18 stycznia, grać mi będzie orkiestra Zespołu Pieśni i Tańca z Kębłowa. Już bowiem po raz dwunasty organizujemy w tej wsi kolędowe spotkania chórów i zespołów wokalnych. Jako dom kultury jesteśmy także współorganizatorem spotkań grup kolędniczych dzieci ze szkół specjalnych. Co roku w imprezie bierze udział około 300 uczestników. Spotkanie odbędzie się we wtorek 13 grudnia w WDK.

- Widzę, że dom kultury zimą nie próżnuje.
- Okres poświąteczny zawsze obfituje w różnego rodzaju imprezy. Będziemy jeszcze mieli spotkania grup kolędniczych gminy Wolsztyn (20 stycznia) oraz podsumowanie konkursu plastycznego "Zimowa szata", połączonego z wystawą nagrodzonych prac (23 stycznia). Szykujemy się także do ferii zimowych, które przypadną w lutym. W tym roku pojawi się u nas zielonogórski akcent. Właśnie zgłosili się studenci Uniwersytetu Zielonogórskiego z propozycją prowadzenia działań teatralnych. W czasie ferii pokażą dzieciakom teatr od kuchni. Wspólnie robić będą kukiełki, które zostaną wykorzystane w spektaklach. Myślę, że te zajęcia będą ciekawe.

- Od pięciu miesięcy rządzi pan kulturą w mieście. Artyście pewnie niełatwo to przychodzi, wszak zarządzanie to dość przyziemne zajęcie.
- Dla mnie to żaden problem, bo stykam się z tym od dawna. Przez 13 lat grałem jako muzyk w Teatrze Nowym w Poznaniu i do czynienia miałem z wieloma przyziemnymi sprawami. A od lat gram na banjo i gitarze w dixielandowej kapeli "Dixi Company", więc na głowie mam wiele spraw organizacyjnych. Przyziemną sprawą jest również fakt, że do pracy w Wolsztynie dojeżdżam codziennie aż z Poznania. I wcale mi to nie przeszkadza.

- Z Poznania?! To o której pan wstaje, żeby dotrzeć na miejsce?
- O 5.30. Biorę prysznic, robię poranną toaletę i do samochodu. Przede mną do pokonania 75 kilometrów. I muszę dodać, że jeszcze nigdy się nie spóźniłem, nawet w te mrozy. Przed ósmą już jestem w domu kultury. A potem mam jeszcze zajęcia w szkole muzycznej, więc pracę w Wolsztynie kończę około 20.00.

- I co na to żona, co córki? Z rodziną to pan się widzi chyba już tylko na zdjęciu.
- Widzimy się w weekendy. Czasami jeszcze zdążymy porozmawiać wieczorem, po moim powrocie do domu. Ale moje dziewczyny też bywają wieczorami zajęte.

- I długo jest pan w tej nieustannej podróży między pracą a domem?
- Od kilkunastu lat. I wcale mnie to nie męczy.

- Skoro pan się w Wolsztynie tak mocno zakorzenił, to może warto przeprowadzić się tutaj na stałe?
- Okolica jest piękna, miasto czyste, ładne, fajni żyją tu ludzie... Ale się nie przeprowadzę, bo w Poznaniu mam gdzie mieszkać. No i mam rodzinę.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska