- Jak pani ocenia półtora roku na stanowisku dyrektora ośrodka? Poprzedni borykali się z problemami. Odchodzili w niezbyt miłych okolicznościach.
- Początki faktycznie nie były łatwe. Musiałam wprowadzić zmiany organizacyjne. Część ludzi zwolniłam. Inni odeszli. Ale większość ekipy została. Udało nam się wypracować wspólne cele. Chcemy zaktywizować lokalną społeczność - rozwinąć działalność świetlic i stworzyć miniośrodki kulturalne w każdej wsi.
- Gdzie jest najwięcej do zrobienia?
- W mniejszych wsiach za Odrą. Tam za mało jeszcze się dzieje. Ale co ważne, w świetlicach, które są, pracują opiekunowie. Na przykład w Bródkach. Zatrudniamy studenta, który zajmuje się dziećmi. Pomaga im w odrabianiu lekcji, uczy języka angielskiego, prowadzi zajęcia plastyczne. Chcemy też pozyskać środki z Unii Europejskiej. W tym roku przygotowaliśmy trzy projekty. Chcemy zorganizować warsztaty taneczno-muzyczne, teatralne.
- Czy w gminie, na terenach popegeerowskich, w ogóle potrzebna jest kultura?
- Owszem. Myślę, że w porównaniu z innymi gminami u nas kultura się rozwija.
- A co z konfliktem w Nietkowie. Tam od dawna mieszkańcy kłócą się właśnie na tle kulturalnym. Ostro walczą ze sobą zespoły śpiewacze, rywalizują z sobą pokolenia.
- Jest rzeczywiście konflikt w tej wsi. Starałam się go ułagodzić. Ale ludzi się nie zmieni. Zapominają o starym przysłowiu, że zgoda buduje a niezgoda rujnuje. Będę próbowała pogodzić zwaśnione strony. Ale nie ukrywam, że to może być trudne.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
