Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bary mleczne przetrwały. A w nich obiadek, jak u mamy

Paweł Kozłowski 68 324 88 44 [email protected]
Sabina Gruszecka, Agnieszka Piskorska i Joanna Drapikowska z baru mlecznego Piast właśnie przygotowują kopytka. Będzie smacznie.
Sabina Gruszecka, Agnieszka Piskorska i Joanna Drapikowska z baru mlecznego Piast właśnie przygotowują kopytka. Będzie smacznie. Mariusz Kapała
Kiedyś stołowali się tam studenci i biedota. Dziś klienci podjeżdżają superautami. Mają dość fast foodów, więc wpadają na tradycyjnego schabowego lub pierogi. W mieście próbę czasu wytrzymały dwa bary mleczne.

Ile przed laty w mieście było barów mlecznych? Redakcyjni koledzy, którzy pamiętają smak leniwych z czasów studenckich, długo nie mogli dojść do porozumienia. W końcu zapadł werdykt i pewne lokalizacje: Bohaterów Westerplatte, Chrobrego, Chopina i "Mrowisko". Ruszyłem tym tropem.

Po barze pod tym pierwszym adresem - tuż przy skrzyżowaniu z Chrobrego - pozostały tylko wspomnienie. Dziś w tym miejscu jest salon telefonii komórkowej Plusa. - Nazywał się Plastuś, a obok niego znajdował się drugi, Aperitif - słyszę od jednej z zielonogórzanek wychodzących ze sklepu z telefonami. Drugi bar mleczny przy tej samej ulicy? Zaskoczenie. - Trzeba pytać w tym pierwszym biurze - wskazuje kobieta. - Tam pracuje pan w wieku mojej siostry. Na pewno będzie pamiętał.

Biuro to siedziba firmy Mail Boxes, a panem okazuje się Marek Paprzycki. W miejscu, gdzie pracuje, faktycznie znajdował się kiedyś Aperitif. - Ale to nie był bar mleczny, tylko kawiarnia z gorzałą i lodami. Jeśli było coś do zjedzenia, to przekąski do piwa - szybko wyjaśnia. Plastusia kojarzy doskonale. Choćby ze względu na zapach… - Chodziła do niego biedota i studenci. Studiowałem wtedy, więc musiałem polubić ich łazanki, ruskie, krokiety czy kluski na słodko - śmieje się.

"I love chicken" zamiast Krzysia

Przy Chopina jest dziś Tawerna Grecka, gdzie można zjeść także pizzę i makarony. Prowadzą ją Renata i Marek Proczowie. - Przed nami była tu Chata Grill pod strzechą, a jeszcze wcześniej chyba pierwsza w mieście restauracja chińska. My jesteśmy od pięciu lat. W tym miejscu zawsze można było coś zjeść. Lokal z gastronomią jest od momentu, kiedy powstał budynek - opowiada pan Marek.

Jeden z portali, który znalazłem w internecie, podaje adresy jeszcze dwóch innych barów mlecznych: Krzyś z Kupieckiej 55a i Kanapka Bar przy Kupieckiej 32. W tym pierwszym dziś znajduje się kuchnia produkcyjna pobliskiej pierogarni, a o barze przypomina tylko napis "I love chicken" i wielka naklejka z frytkami i dwiema drobiowymi nóżkami za 8 zł. Wyżej, przy Kupieckiej 32, jest co prawda napis "restauracja" nad wejściem. Ale do środka nie wejdziemy. W drzwiach można kupić ciastka.

Słynne ruskie za 3,40 zł

W mieście próbę czasu wytrzymały dwa bary mleczne: Turysta przy Chrobrego jako jedyny jest dotowany przez państwo, z kolei Piast z "Mrowiska" wciąż funkcjonuje pod szyldem spółdzielni Społem.

Obecny Turysta jest w budynku niedaleko dworca PKP od 1995 r. Wcześniej też znajdował się tu bar mleczny. - Klientela jest stała od lat. Czasami nasze panie wiedzą, co będzie jedzone, jak tylko klient przekroczy próg - mówi kierowniczka Katarzyna Stankiewicz.

Chętnych na śniadanie czy szybki obiad nie brakuje. Sukces tkwi nie tylko w cenie (słynne ruskie za 3,40 zł czy zupa za około 2 zł), ale też w jakości. - Gotujemy na bazie tradycyjnych przepisów. Jak zupa, to na mięsie. To prawdziwa kuchnia, za którą się tęskni. Bez półproduktów z torebek - dodaje kierowniczka Turysty.

W Piaście, który w popularnym pawilonie "Mrowisko" działa od 1976 r., bułka z dżemem kosztuje 2,50, kapuśniak 4,50, a np. schabowy 8 zł. Menu jest na historycznej tablicy z wpinanymi literkami i cyferkami. - Ostatnio towarzystwo z Holandii chciało mieć przy niej zdjęcie - wspomina Wanda Roguska. Przy jednym ze stolików siedzi grupka studentów. Kasia i Aleksander z III roku animacji kultury są jednymi z nich. - Jesteśmy tu bardzo często. Dziś zjedliśmy kopytka z sosem. Polecamy pierogi lub naleśniki z polewą truskawkową. Ale tradycyjny schabowy też jest super. A obsługa? Tu jest tak, jakby mama obiadek podawała - zachwalają, bo pochodzą z Siedliska i okolic Wolsztyna.

Co poleca klient z mercedesa?

- Ludzie mają dość fast foodów. Szukają dobrego i prostego jedzenia - dodaje pani Wanda, kierowniczka Piasta. - Wracają do nas nawet po latach. Na przykład przy okazji Winobrania na obiad wpadają byli studenci.

Biedota i studenci stołujący się w "mlecznych" to już mit. W barach można spotkać eleganckie towarzystwo. W Piaście stołują się lekarze z pobliskich przychodni, klienci podjeżdżają drogimi samochodami. Podobnie jak w Turyście. - Kiedy jestem w Polsce, często tu wstępuję. Polecam filet z kurczaka, frytki i surówkę w zestawie. A wszystko za parę złotych - mówi chłopak przed wejściem do Turysty. Chwilę wcześniej zaparkował białego mercedesa.

A jak ty wspominasz bary mleczne? Czekamy na wasze listy: [email protected] lub Redakcja ,,GL", al. Niepodległości 25, 65-042 Zielona Góra.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska