Gorzowska komenda policji dostała sześć taserów. To urządzenia, które pozwolą walczyć mundurowym z agresywnymi napastnikami. Bandziorów z nóg powali... prąd.
Urządzenie na pierwszy rzut oka wygląda jak pistolet. Okazuje się jednak, że zamiast magazynku z nabojami są tu dwie ostro zakończone elektrody. Po wystrzeleniu wbijają się w ciało. Muszą wbić się na tyle głęboko, żeby człowiek nie mógł szarpnięciem wyrwać ich ze skóry. Elektrody z "pistoletem" połączone są metalowymi przewodami. Ich skuteczność to maksymalnie nieco ponad 10 metrów. Żeby skutecznie powaliły przeciwnika z nóg elektrody muszą wbić się w ciało w odległości około 50-80 centymetrów od siebie. Dlatego, gdy policjant celuje, widać dwa lasery. Każdy dla jednej elektrody.
W czwartek, 5 marca, w gorzowskiej Komendzie Miejskiej Policji odbyły się ćwiczenia z wykorzystywania tego urządzenia. Policjanci wchodzili po klatce schodowej na drugie piętro. Po drodze musieli unieszkodliwić dwóch przestępców.
Do tej pory w Gorzowie był tylko jeden taser. Teraz są kolejne. Pięć jest na wyposażeniu policjantów z Gorzowa, jeden trafił do Kostrzyna nad Odrą. - Będą na stanie załóg interwencyjnych. Najbardziej skuteczne są bowiem wobec agresywnych napastników na przykład w czasie awantur domowych - tłumaczy Sławomir Konieczny, rzecznik prasowy lubuskiej policji. Zapewnia jednocześnie, że tasery mają wszystkie konieczne atesty. - Policjanci będą z nich korzystać, jeśli inne metody nie przyniosą rezultatu. Często zdarza się, ze mamy do czynienia z osobami agresywnymi, nienaturalnie pobudzonymi alkoholem, narkotykami, albo dopalaczami. W takich właśnie przypadkach taser będzie miał zastosowanie - tłumaczy S. Konieczny.