KSSSE AZS PWSZ GORZÓW WLKP. - LOTOS GDYNIA 72:80 (15:20, 17:16, 15:20, 26:24) - stan rywalizacji (do trzech zwycięstw) 1:1
KSSSE AZS PWSZ GORZÓW WLKP. - LOTOS GDYNIA 72:80 (15:20, 17:16, 15:20, 26:24) - stan rywalizacji (do trzech zwycięstw) 1:1
KSSSE AZS PWSZ: Sapowa 16, Żurowska 14, Anosike 8, Spencer 6, Dźwigalska oraz Piekarska 11, Richards 10, Kaczmarczyk 4 i Dureika 3.
LOTOS: Leciejewska 27, Wright 20, Philips i Tomiałowicz po 10, Matović 8 oraz Urbaniak 3, Jujka 2, Halvarsson, Hodges i Sosnowska.
Sędziowali: Marek Ćmikiewicz (Wrocław), Dariusz Włodkowski (Katowice) i Piotr Pastusiak (Szczecin). Widzów 1.200.
Kibice byli przed meczem optymistami. - To co, wygramy drugi raz? - słyszałem z każdej strony, podążając do hali z parkingu. - Dysponujemy mocniejszym składem, dłuższą ławką rezerwowych, a nasz trener Darek Maciejewski ma więcej dobrych pomysłów na grę niż Jacek Winnicki. Będzie dobrze!
Trybuny wypełniły się kompletem widzów już trzy kwadranse przed 18.00. Wielu kibiców ubrało błękitne koszulki z napisem: ,,Walczymy o złoto! 2009/2010''. Tegoroczne hasło ma optymistyczniejszy wydźwięk niż ubiegłoroczne: ,,Finał dla Gorzowa''. Ale też oczekiwania od zaprawionych już w najtrudniejszych bojach gorzowianek są teraz o wiele większe. Mówiąc wprost - mistrzowskie!
W pierwszej połowie nasze prowadziły tylko dwa razy - 2:0 w 1 i 4:2 w 2 min. Potem stawka pojedynku najwyraźniej je usztywniła. Przez widownię co chwilę przebiegał szmer niezadowolenia, gdy traciły piłkę po próbach indywidualnych wejść na kosz, rzutach z nieprzygotowanych pozycji i niecelnych podaniach. Próbowały takich rozwiązań, bo gdynianki znakomicie broniły - z dużym zaangażowaniem, wyczuciem tempa akcji rywalek i wzajemną asekuracją. Na punktowy efekt nie trzeba było długo czekać. Między 5 a 8 min Lotos zdobył dziewięć "oczek" z rzędu i odskoczył na 20:11. W drugiej kwarcie zrobiło się jeszcze niebezpieczniej, gdy w 14 min przewaga przyjezdnych wzrosła do 11 punktów (30:19).
Kadrowe roszady Dariusza Maciejewskiego przyniosły zamierzony skutek dopiero w ostatnich minutach przed przerwą. Mimo zaledwie 66-procentowej skuteczności gorzowianek w wykonywaniu rzutów osobistych, szybko złapanych przez Justynę Żurowską trzech przewinień oraz wielkiego zaangażowania Nkoliki Anosike w... pojedynki wręcz z Ivaną Matović, miejscowe zaczęły odrabiać straty. W 19 min zbliżyły się do przeciwniczek na cztery "oczka" (30:34) i - niesione gromkim ,,Azetes! Azetes!'' - utrzymały ten dystans do końca pierwszej połowy.
Jak się rychło okazało, nie na długo. Trzecia kwarty rozpoczęła się od rzutowego koncertu Magdaleny Leciejewskiej. W ciągu niespełna pięciu minut zdobyła 12 (!) punktów i wyprowadziła swój zespół na prowadzenie 51:37. Chwilę później, po ,,trójce'' Erin Philips, Lotos wygrywał jeszcze wyżej - 54:39.
- Walczyć, Gorzów, walczyć! - popłynęło w tym trudnym momencie z trybun. I nasze rzeczywiście zaczęły walczyć. Powoli, z mozołem odrabiały stracony dystans. Trzy minuty przed końcową syreną Izabela Piekarska zmniejszyła straty do ośmiu punktów (60:68), a w 39 min - po rzucie z faulem i celnym osobistym Ludmiły Sapowej - było już tylko 67:73.
Taktyka gorzowianek w ostatnich 60 sekundach miała proste założenia - natychmiastowe przerywanie akcji rywalek faulami i rzuty ,,za trzy''. Udało się tylko raz. Na 52 sekundy przed finałem dobrze przymierzyła zza linii 6,25 m Julia Dureika i na świetlnej tablicy pojawił się rezultat 70:74. Na więcej gdynianki nie pozwoliły, spokojnie wykorzystując swoje rzuty osobiste.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?