MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lewica od nowa, czy tylko ratunkowa szalupa? Sieroty kontra różowe czuby

Robert Bagiński
Okazuje się, że na kilka miesięcy przed wyborami, tak imponująca niektórym jedność Nowej lewicy, ma swoje limity oraz ograniczenia. Monolitowość okazuje się być pozorna, a jej wewnętrzne mechanizmy, daleko odbiegają od standardów demokratycznych. Konflikty powodują, że partia traci w sondażach i nie pozyskuje nowych zwolenników.

Właśnie dlatego, ludzie dawnej socjaldemokracji, oburzeni ideologicznymi hasłami polityków Nowej Lewicy, a także sposobem funkcjonowania tej partii, szukają dla siebie nowego miejsca. Czy będzie nim Stowarzyszenie Lewicy Demokratycznej?

– Nie trzeba sobie zadawać pytania, gdzie jest dzisiaj socjaldemokracja i lewica, a gdzie kanapa, oszołomstwo i skrajności w pewnych obszarach – uważa Bogusław Wontor, lubuski poseł, który wraz z innymi, rzucił rękawice Włodzimierzowi Czarzastemu.

Blisko 200 delegatów i drugie tyle gości z całego kraju, w dużej mierze dawnych działaczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, zgromadziło się w sobotnie popołudnie na Wojewódzkiej Konferencji Stowarzyszenia Lewicy Demokratycznej w Zielonej Górze. Nazwa organizacji oraz miejsce spotkania nie są przypadkowe, ponieważ inicjatorzy stowarzyszenia celują w ludzi posiadających sentyment do czasów, gdy SLD rządziło krajem, a Lubuskie było jego bastionem oraz rezerwuarem głosów. Już dziś i tylko w województwie lubuskim, do organizacji należy ponad 2 tysiące osób. Struktury tworzone są w całej Polsce.

W spotkaniu udział wzięli m.in. Robert Kwiatkowski i Andrzej Rozenek, obaj w ostrym konflikcie z liderem Nowej Lewicy, Włodzimierzem Czarzastym. Razem z Wontorem, tak bardzo zaangażowali się w tworzenie struktur stowarzyszenia SLD w kontrze do NL, że przewodniczący Czarzasy postanowił wytoczyć przeciwko nim najcięższe działa w postaci procesów sądowych: o używanie nazwy SLD, prawa autorskie oraz posługiwanie się symboliką byłej lewicowej partii.

- W sądach są cztery pozwy. Chcieli nam zabrać znaczek SLD, chcieli nas zdelegalizować, żebyśmy nie mogli używać nazwy, ale sąd oddalił pozew. Proszę sprawdzić w Urzędzie Patentowym, gdzie widniejemy jako właściciele symbolu SLD – wyjaśnił poseł Wontor, kiedyś lewicowy baron w Lubuskiem, a dziś w Nowej Lewicy oraz inicjator stowarzyszenia SLD.

Rzecz w tym, że dotarliśmy do postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie z powództwa Nowej Lewicy (Sygn. akt XXII GW/191/23), z którego wynika, że 6 marca 2023 roku, sąd

„udzielił powódce zabezpieczenia roszczenia o nakazanie pozwanej (red.: SLD) zaniechania posługiwania się znakiem SLD w postaci czerwonego kwadratu zawierającego białe litery SLD w jego dolnej części”.

Oznacza to, że do czasu wyroku w tej sprawie, stowarzyszenie nie może używać symboliki byłej partii.

- Nowa Lewica, czy też SLD pod koniec swojego istnienia, pod przewodnictwem Włodzimierza Czarzastego, stworzyła z tej partii mechanizmy bardziej mafijne, niż jednostki demokratycznej – uważa Wontor.

Razem z Kwiatkowskim i Rozenkiem, złożyli przeciwko Czarzastemu pozew w Sądzie Okręgowym w Warszawie. - Lewica jest dzisiaj w poważnym kryzysie i jest to kryzys przywództwa. To, że jest taki przywódca, który ciągnie tę partię w dół, nie oznacza, że lewica jest w Polsce niepotrzebna. Jest bardzo potrzebna tylko z innym przywództwem – mówił Andrzej Rozenek, współorganizator stowarzyszenia, członek Koła Parlamentarnego Lewicy Demokratycznej.

W podobne tony uderza poseł Kwiatkowski. W przeszłości pozostawał z Czarzastym w przyjaźni, dzisiaj uważa, że prowadzi partię w sposób niedemokratyczny, łamiąc statut oraz dobre obyczaje. Czy budowanie nowej organizacji lewicowej jest rozbijaniem opozycji? – W żadnym razie. Myślę, że opozycja demokratyczna, to nie tylko partie i parlamentarzyści, ale też stowarzyszenia i ruchy obywatelskie. My wzbogacamy ten ruch opozycyjny i do tego zmierzamy – wyjaśnił.

Zdaniem Kwiatkowskiego, do jesiennych wyborów cała opozycja powinna iść w jak najszerszym blokiem.

- Jesteśmy za szerokim porozumieniem partii opozycyjnych. Powinniśmy budować jak najszerszą koalicję, żeby zdecydowanie i jednoznaczny wygrać najbliższe wybory – powiedział.

O komentarz poprosiliśmy Krzysztofa Śmiszka, posła i lidera NL na Dolnym Śląsku. – Koledzy mieli wyobrażenie o swoim miejscu w partii, ale ono nie spotkało się ze zrozumieniem większości członków. Nie chcę mówić źle o nich, ale powinni mieć świadomość, że wróg jest zlokalizowany gdzie indziej – powiedział. Jego zdaniem, udział Wontora, Kwiatkowskiego i Rozenka w lewicowym projekcie, „to już historia”. – Budują szalupę ratunkową w postaci stowarzyszenia SLD, by zapukać do Tuska i z socjaldemokratów stać się socjalcentroprawicowcami – spuentował.

Znacznie mniej rozmowny był szef NL, Włodzimierz Czarzasty. Kiedy usłyszał pytanie z nazwą stowarzyszenia SLD, natychmiast oświadczył, że nie będzie nic komentował. - Nie ma co, kogo i po co, komentować – skonstatował, po czym grzecznie się rozłączył.

Czy odradzająca się z sierot po SLD lewica rzeczywiście pójdzie do wyborów z Platformą Obywatelską, jak to sugeruje poseł Krzysztof Śmiszek? - Ja widzę, że niektórzy nadal widzą wroga w Platformie Obywatelskiej. Te obsesyjne nawiązywanie do Tuska i PO wskazuje na to, że koledzy z lewicy mają problemy emocjonalne – komentuje Rozenek. Inny z działaczy, chcący zachować anonimowość, odpowiada Śmiszkowi wprost. – On zapomniał, jak z Czarzastym latali do Tuska i Kosiniaka-Kamysza, żeby przyjęli ich na listy – stwierdza.

Konferencja odbyła się w Lubuskiem, a udział w niej wzięło więcej osób, niż liczą sobie tamtejsze struktury Nowej Lewicy. Sama partia targana jest wewnętrznymi konfliktami. Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu media ujawniły, jak o działaczach NL z ramienia Wiosny, wypowiadał się członek władz krajowych tej partii i wicemarszałek województwa lubuskiego, Tadeusz Jędrzejczak.

– Różowe czuby z Czarzastym i Żukowską. Z różowymi czubami można przypalić, ale nie robić politykę. Jak z hipisami, zabawa zajeb...a, ale do czasu – pisał w ujawnionej korespondencji polityk, kiedyś w SLD.

Wypowiedział się wtedy, również o jednej z wiceprzewodniczących zarządu krajowego NL, Anicie Kucharskiej-Dziecic. – Ona jest posłanką i pamięta, że ma macicę. To za mało – zwierzał się polityk. Podobnych konfliktów na linii sieroty po dawnym SLD, a przeideologizowanymi aktywistami Wiosny Roberta Biedronia, jest w całej Polsce dużo więcej. To nie wróży dobrze jej przyszłości, a ręce zaciera PO, która chciałaby przejąć nie tylko najciekawszych działaczy lewicy, ale również jej wyborców.

WIDEO: Dzień kobiet w lubuskiej policji

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska