MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lew Simba prosto z... przydomowego ogródka (zobacz wideo)

Bartosz Gubernat [email protected]
Lew Simba w akcji
Lew Simba w akcji fot. Krzysztof Kapica
- Panowie pożegnali się na wszelki wypadek z rodzinami? Bo jak rozumiem, chcecie dzisiaj wejść do Simby - dopytuje na wejściu gospodarz z kamienną twarzą.

Jeszcze w grudniu, w zimne dni wylegiwał się ze swoim panem na kanapie. Ale wtedy ważył 48 kilogramów i był przymilnym kociakiem. Dzisiaj do salonu nie ma już wstępu. Skórzaną sofę w mieszkaniu swojego pana Leszek Bielenda z Głogowa Małopolskiego przerósł trzykrotnie. Simba trafił tutaj z cyrku objazdowego.

Znany w całej Polsce

Kot skończył właśnie dwadzieścia miesięcy. W styczniu, hasał wokół stołu do bilarda. Lubił czochranie po rozwianej czuprynie i drapanie pod brodą. Dziś zainteresowanie lwem i jego właścicielem nie słabnie.

Zobacz też Sss... straszny okaz

- TVN, Polsat, TVP. Do tego większość ogólnopolskich gazet. Wczoraj byli u mnie dziennikarze z Krakowa, jutro mają przyjechać z Warszawy. Sąsiedzi poznali już lwa, komu miałem go pokazać, już to zrobiłem. Dzieci też już się przyzwyczaiły. Każde, które chciało, ma jego zdjęcie - mówi Bielenda wskazując palcem na szkołę po drugiej stronie ulicy.

Lew nie lubi gości

- Ale panowie pożegnali się na wszelki wypadek z rodzinami? Bo jak rozumiem, chcecie dzisiaj wejść do Simby - dopytuje gospodarz z kamienną twarzą.
- ... No właśnie, może odpuścimy. Może zrobimy zdjęcia z zewnątrz - odpowiadam.
- Żartuję przecież - mówi ze śmiechem pan Leszek. - Jest wielki i silny, ale jeśli będziecie mnie słuchać, nic wam nie zrobi. Jest przymilny jak mały kotek.

Na wszelki wypadek właściciel kota instruuje nas, jak zachować się w klacie.
- Po pierwsze zostawcie poza wybiegiem wszelkie plecaki, torby i kurtki. Nic nie mówicie, bo on nie lubi obcych głosów, a słyszy wszystko. I jeszcze jedno - wchodzicie do środka na mój znak i żadnych gwałtownych ruchów.

Chwila grozy

Lew Simba lub zabawę
(fot. fot. Krzysztof Kapica)

Bielenda i jego znajomy Remigiusz bawią się z kotem. Potężny, 150-kilogramowy Simba raz po raz powala na ziemię swoich opiekunów, ale widać, że się bawi. Stajemy pod ścianą. Kot doskonale orientuje się, że przybyli goście. Nie zwraca na nas uwagi. Liże po twarzy pana Leszka. Wystarcza jednak, że przesuwamy się o kilka kroków i jest obok. Lew wącha i bierze do paszczy kolano. Powyżej zgięcia nogi czuję potężny kieł. Przed oczami przelatuje mi całe życie... Po co tu wchodziłem... Lew rezygnuje jednak z konsumpcji. Straty niewielkie. Podrapana obudowa obiektywu i zadrapania na ramionach pana Remka.

- To chleb powszedni - tłumaczy Remigiusz. - On nie rozumie, że nie jesteśmy lwami i bawi się jak ze swoimi braćmi czy kolegami. I tak jest delikatny.

Dwie tony metalu

Wybieg jest imponujący. Wysoka na 2,5 metra, długa na 5 metrów klatka pachnie nowością. Simba wchodzi do niej małym, kwadratowym oknem.

- Klata waży ok. dwóch ton i jest przytwierdzona do solidnego, betonowego podłoża. Tutaj lew czeka, aż posprzątam mu wybieg. W tym małym pomieszczeniu weterynarz bada go, a jeśli trzeba robi zastrzyki.
W trakcie rozmowy Simba jak na zawołanie wskakuje do swojej dodatkowej klaty. Bielenda z niemałym wysiłkiem opuszcza metalowe zamknięcie, odcinając kotu wyjście na wybieg. Teraz możemy pobuszować w domu króla dżungli.

- Wokół wybiegu, przy ogrodzeniu stoją miski - mówi Bielenda. - Dzięki temu każdy członek rodziny może bezpiecznie dolać Simbie wody. Rozstawiłem też grube kije. Dla ochrony. Gdy czuję się zagrożony, stawiam taki pal przed sobą, a on mnie obchodzi dookoła. To wypróbowana metoda.

Jak w Big Brotherze

Wreszcie grota. Obudowana pokaźnymi kawałkami piaskowca izoterma z ciężarówki wyposażona jest nawet w... centralne ogrzewanie.

- Jest sterowany zdalnie i podłączony do ogrzewania domu. Pod sufitem zamontowałem Simbie także dodatkową półkę z desek, na której uwielbia leżeć. Na zewnątrz dostał olbrzymie pnie. Na tych przed grotą wyleguje się i ostrzy pazury. Te z boku służą do wychodzenia na dach, skąd obserwuje cały nasz ogród - wylicza Bielenda.

To nie koniec inwestycji. Pastuchy będą zamontowane wokół całego ogrodzenia. To dla podniesienia bezpieczeństwa, a zimą właściciel będzie oglądał lwa na monitorze. W rogu groty zamontuje kamerę.
- Żeby mieć z Simbulką jeszcze lepszy kontakt. Bo pokochałem tego kota i już na pewno nikomu go nie oddam - dodaje.

Czy obraz z kamery będą mogli podglądać internauci? Znając pana Leszka, to niemal w stu procentach pewne...

Zobacz : Zobacz, jak urósł Simba, lew z Głogowa Małopolskiego. Odwiedziliśmy go z kamerą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska