W zeszłym roku mieszkańcy miasta zorganizowali wielką akcję społeczną "Leopardy dla Żagania". Wysłali tysiące kartek pocztowych do Warszawy, żeby czołgi trafiły do 34. Brygady Kawalerii Pancernej. Żagań odniósł sukces: 119 leopardów 2A5 oraz inny sprzęt kupiony przez Polskę za 180 mln euro trafił właśnie tu. Nowe miejsca pracy i rozkwit całej okolicy obiecał ówczesny premier Donald Tusk, który przyjechał do jednostki i chwalił się sukcesem.
Jednak wystarczyło kilka miesięcy, żeby ludzie doszli do wniosku, że trudno wytrzymać ze strzelającymi czołgami "w tle". A przecież chodzi o okolice poligonu! - Zawsze żyliśmy przy poligonie - przyznaje Maciej Drapała z grupy, która chce walczyć o spokój mieszkańców osiedla. - Inne czołgi też strzelały, ale można było z tym żyć, bo było ciszej. Teraz jest znacznie większy hałas i fala uderzeniowa. Po lutowych ćwiczeniach leopardów mój dom zaczął pękać. Podobne uwagi zgłaszali też inni sąsiedzi. Nie chodzi nam o to, żeby zlikwidować poligon, ale żeby go wygłuszyć, na przykład za pomocą ekranów dźwiękochłonnych, podobnych do tych, które są przy autostradach.
Żeby się bronić przed poligonowym hałasem, ludzie zaczęli zbierać podpisy pod petycją, którą zamierzają skierować do władz miasta, dowódcy 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, Ministerstwa Obrony Narodowej i wszelkich możliwych instytucji. Liczą, że nie zostaną zlekceważeni...
Więcej o tej sprawie przeczytasz w czwartek, 5 marca w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej"
Zobacz też: Niemcy wstrzymają dostawy Leopardów do Żagania?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?