Dyrektor lecznicy Waldemar Skrzypiec powiedział nam, że musiał tak postąpić, bo nagle się zwolniło trzech specjalistów. Zapewniał, że robi wszystko, żeby otworzyć oddział jak najprędzej. O powodach odejścia lekarzy nie chciał mówić. Stwierdził tylko, że w jednym kontrakcie zauważył błąd formalno-prawny, czyniący go nieważnym, więc zawiadomił o tym lekarza, a ten się zwolnił. Razem z nim, w geście solidarności, odeszły jeszcze dwie osoby.
Co to był za błąd i czy pozostali dwaj lekarze mieli podobnie skonstruowane kontrakty, nie dowiedzieliśmy się. Spytaliśmy o to starostę myśliborskiego Arkadiusza Mazepę. Odpowiedział nam, że takie pytania należy kierować... do dyrektora. Nie uzyskaliśmy też odpowiedzi, czy oddział został zamknięty za jego wiedzą i zgodą.
Na pytanie, co robi powiat w tej kwestii, starosta napisał: "Powołałem specjalną komisję, która w sposób niezależny i obiektywny zbada sprawę, zasadność decyzji podjętych przez dyrektora szpitala wraz z ich konsekwencjami. Wnioski, jakie przedstawi mi komisja, będą dla mnie podstawą do podejmowania niezbędnych kroków w celu rozwiązania problemu.(...)".
Jeden z lekarzy, który się zwolnił (nie chciał nazwiska w gazecie) powiedział nam, że dyrektor chciał się pozbyć jego i pozostałych dwóch specjalistów już wcześniej. Nie dostałem informacji o błędzie formalno-prawnym w moim kontrakcie, tylko wypowiedzenie z pracy - twierdził chirurg.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?