Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystrzałowa premiera w kinie Nysa: teraz rządzi Matka Chrzestna!

Zdzisław Haczek
fot. Paweł Janczaruk
Jest jak na hollywoodzką premierę przystało. W holu zielonogórskiego kina leży kilka metrów czerwonego dywanu. Stają na nim w blasku fleszy gwiazdy "Matki Chrzestnej". Całość ubezpieczają hostessy, uzbrojone w karabiny...
Wystrzałowa premiera w kinie Nysa: teraz rządzi Matka Chrzestna!

Kiedy w środę przed ekranem staje Marcin Olechnowski, na widowni kina Nysa szał braw i krzyków. Wszak to najdłużej oczekiwana premiera Firefly Film Studio: półtora roku zdjęć (z przerwami), rok montażu (głównie w wakacje), 111 minut czystej akcji i 113 osób w ekipie - uczniów, absolwentów, nauczycieli Zespołu Szkół Ekonomicznych w Zielonej Górze.

Na początku była...
- ... burza mózgów. 23 osoby rzucały pomysłami. Ja to zebrałem i napisałem scenariusz - mówi reżyser Firefly M. Olechnowski, sprawca całego filmowego zamieszania w ekonomiku. - Ze zdjęciami bywało różnie. Nie mogliśmy od razu wszystkiego nakręcić, więc zrobiłem grafik, ale i tak prawie zawsze kogoś brakowało. Trzeba go było potem dokręcać, wklejać. A ściągałem też osoby, które w międzyczasie skończyły szkołę. Jeden z aktorów wyjechał na długie miesiące za granicę. Na szczęście najważniejsze sceny były nakręcone, a jedną uzupełnił narrator.

W narratora, który naświetla kolejne etapy zakręconej gangsterskiej vendetty, wcielił się Szymon Nużyński, polonista. - Pan Marcin wcale nie musiał mnie namawiać, wchodzę w ciemno w każdą jego produkcję - zapewnia nauczyciel, który w poprzedniej produkcji FireFly, horrorze "Gniwik", trzymał kamerę ("w ostatniej scenie, gdy wszyscy już nie żyli").
Czym jest to filmowe zamieszanie w ekonomiku?
- Rewelacja! Już któreś pokolenie naszych absolwentów bierze w tym udział, a przy okazji wiąże się ze szkołą. Ci ludzie rozkwitają na naszych oczach dzięki panu Marcinowi - zapewnia narrator z "Matki Chrzestnej".

- To najlepszy pomysł na organizację czasu wolnego dla młodzieży, na rozwijanie wszelkich umiejętności - dodaje Agata Ast, kierownik szkolenia praktycznego. - Niektórzy uczniowie bardzo nas zaskoczyli. Swoim talentem.
Artur Grela nosi w filmie futrzaną czapkę i mówi po rosyjsku. - Kiedy kręciliśmy film, to jeszcze się rosyjskiego nie uczyłem, ale na uczelni wybrałem ten język od podstaw - mówi student finansów i rachunkowości, który interesuje się kulturą Rosji ("Solaris" Tarkowskiego - świetny!), marzy o wyjeździe do Moskwy, choć na jakiś czas.

Tymczasem na ekranie ksiądz prosi Don Świetlicone o wsparcie. - A na grilla z kiełbaskami nie zapraszałeś... - odpowiada skrzekliwym głosem mafioso, którego gra Marcin Olechnowski. - Uczniowie już ileś lat temu nazwali mnie Don Świetlicone, jako że jestem tym "panem ze świetlicy". Stąd pomysł na film "Matka Chrzestna", nawiązujący do "Ojca Chrzestnego". Dwie części filmu Coppoli obejrzeliśmy na dyskusyjnym kółku filmowym - mówi pan Marcin. - A że jestem za kobietami, stąd dużo w naszym filmie wątków feministycznych.

Uzbrojonym i niebezpiecznym "Atomówkom" nikt na ekranie nie podskoczy. "Księgowa" z nogami uwięzionymi w "betonie" roztoczy wokół siebie cudowną aurę (efekty specjalne to dzieło Marcina Kuśnierza) i ucieknie przed kulami killerów. Tymczasem w kasynie toczy się emocjonująca gra w... bierki, scrabble czy monopol. Sceny pościgu? Są. Deptakiem mkną gangsterzy na hulajnogach... Ktoś dostanie od mafii "zapowiedź śmierci" - śledzia... Wielu oberwie w strzelaninie. Ale wszystko bez kropli krwi.

- Technicznie bylibyśmy w stanie zrobić krwawą strzelaninę, ale to by wyglądało groteskowo, psuło efekt, a nasz film to jednak komedia - zastrzega M. Olechnowski.
Czy Joanna Nisztuk, która zagrała tytułową "Matkę Chrzestną", na co dzień jest taką mocną, przebojową kobietą? - Staram się być mniej przebojowa, ale troszkę charakteru mojej bohaterki posiadam - mówi aktorka. - Dziwnie oglądać samego siebie na ekranie. Teraz widać, ile rzeczy można by poprawić - dodaje J. Nisztuk, która mimo że od realizacji filmu i ukończenia szkoły minęło tyle czasu, dalej ma kontakt z ekipą.

Maciej Wojciechowski też jest już absolwentem ekonomika, studiuje animację i kulturę.
- Bardziej pociąga film czy teatr? - pytamy aktora teatru PiiiP, który w Zielonogórskim Ośrodku Kultury prowadzi Małgorzata Paszkier-Wojcieszonek.
- I to, i to - mówi Maciej, dla którego "Matka Chrzestna" była pierwszym kontaktem z filmem. - U pani Paszkier z bronią się nie gra, a tu komedia gangsterska i mogłem trochę sobie postrzelać do ludzi, których... nie było - śmieje się aktor.
Kino Nysa prawie pełne...

30 listopada 1995 r. też był tu tłum. Zniecierpliwiony, bo Grzegorz Lipiec "Ruchomy cel" montował do ostatniej minuty. Wreszcie dojechał. Na ekranie gonitwy, strzelaniny... Był to pierwszy w Polsce pokaz filmu offowego w kinie. Sky Piastowskie otworzyło nową historię X Muzy. W środę Firefly Film Studio dopisało kolejny rozdział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska