Po ten zabieg (akcja bez dialogów, będąca łącznikiem między scenami) reżyser sięga więcej razy. Co daje efekt dziwnego przemilczenia (nienaturalnego zaniemówienia) postaci, które przecież Fredrą mówić lubią. A z tą mową bywa różnie. O ile ślubujące sobie dozgonne wyparcie się ołtarza panny Aniela (Anna Cieślak) i Klara (Marta Żmuda Trzebiatowska), głównie po szkolnemu recytują, wzdychając, o tyle niektórzy z panów wkładają w słowo prawdziwy żar.
Szczególnie udaje się rzecz Maciejowi Stuhrowi, który jako Gustaw z kosmopolitycznego fircyka przemienia się w romantyka, kochającego już wcale dojrzale. I z takim - dojrzałym już aktorstwem - mamy tutaj do czynienia. Fraza i akcent wysokiej próby.
Z kolei Albin Borysa Szyca może i zgodnie z Fredrowskim oryginałem sprzed 180 lat i łzy roni, i w rozpacz popada, ale aktor dokłada mu trochę kabaretowego nieokrzesania. Rytualnie trzaska więc Albin służącego "po gębie", kiedy tylko przyjmie na tors kubeł wody. I zbiera salwy zasłużonego śmiechu.
Fredrowsko snuje się w "Ślubach..." miłosna intryga. Przeciąg unosi falbany ślubnych sukien, ściągniętych na plan z Londynu. Całość ma swój rozmach, wystawność i tylko tempo co jakiś czas przysiada. A zabieg, by rozegrać komedię Fredry w dwóch planach czasowych jako film w filmie (obserwujemy też aktorów poza kamerą, gdy zajęci są prywatną grą uczuć), sprawdza się może na dwa numery: oto Radost (Robert Więckiewicz) sięga do kontusza po telefon komórkowy...
To uwspółcześnienie Fredry ma jednak charakter zbyt gadżetowy (drugiej rzeczywistości mamy tu za mało) i cóż wynika z filmowych "Ślubów..." dla nas współczesnych? Że - mocium panie - gra w udawanie obojętności, bardzo - mocium panie - na pobudzenie uczuć u płci przeciwnej działa.
Od wieków, mocium panie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?