Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Kwiatkowski: - W niedzielę tańczę sambę

Tatiana Mikułko 0 95 722 57 72 [email protected]
Michał Kwiatkowski. Urodził się i wychował w Gorzowie. Na stałe mieszka we Francji. Śpiewa głównie w języku francuskim. Jest laureatem programu "Star Academy 3” - francuskiej wersji polskiej "Fabryki Gwiazd”. Zajął drugie miejsce. Choć do pełnego sukcesu zabrakło zaledwie 1 proc. głosów, zwyciężczyni podzieliła się z nim nagrodą po połowie. W kwietniu 2004 r. we Francji ukazała się jego pierwsza solowa płyta. Odniosła duży sukces. Michał próbował swych sił wokalnych także w Polsce. W 2002 r. wystąpił w programie "Szansa na sukces”, gdzie śpiewał piosenkę K.A.S.Y "Macho”. Obecnie pracuje nad nowym projektem. Od niedawna próbuje swoich sił jako producent.
Michał Kwiatkowski. Urodził się i wychował w Gorzowie. Na stałe mieszka we Francji. Śpiewa głównie w języku francuskim. Jest laureatem programu "Star Academy 3” - francuskiej wersji polskiej "Fabryki Gwiazd”. Zajął drugie miejsce. Choć do pełnego sukcesu zabrakło zaledwie 1 proc. głosów, zwyciężczyni podzieliła się z nim nagrodą po połowie. W kwietniu 2004 r. we Francji ukazała się jego pierwsza solowa płyta. Odniosła duży sukces. Michał próbował swych sił wokalnych także w Polsce. W 2002 r. wystąpił w programie "Szansa na sukces”, gdzie śpiewał piosenkę K.A.S.Y "Macho”. Obecnie pracuje nad nowym projektem. Od niedawna próbuje swoich sił jako producent. fot. Sandie Besso
W "Tańcu z gwiazdami" panuje atmosfera pracy. Na relaks i odpoczynek zostaje jedna noc - w niedzielę. Od poniedziałku znowu codzienne, kilkugodzinne treningi - opowiada Michał Kwiatkowski, gorzowianin, którzy występuje w programie TVN-u.

- Cały Gorzów panu kibicuje. Tydzień temu trzymaliśmy kciuki, oglądając program na telebimie w mieście. Czy pozdrowienia znad Warty docierają do pana?
- Tak. I to dla mnie bardzo miłe. Rodzina cały czas przekazuje mi ciepłe słowa od gorzowian. Gdy tydzień temu dowiedziałem się, że miasto wystawia telebim, by ludzie wspólnie oglądali mnie w tańcu, wzruszyłem się. Mieć takie wsparcie, to naprawdę fantastyczne.

- Kogo ma pan w Gorzowie?
- Babcię, dziadka, tatę, dwóch braci. Rodzina jest duża, ale ja rzadko bywam w Gorzowie. Cały czas pochłania mi praca we Francji.

- Proszę zdradzić nam kulisy "Tańca z gwiazdami". Który z uczestników jest panu najbliższy?
- Janja, moja partnerka. Ona najbardziej mnie wspiera. Przyznam szczerze, że obawiałem się wyjazdu do Warszawy. Nie znałem miasta, nie znałem tam nikogo. W programie wszyscy są sympatyczni. Panuje atmosfera pracy, nawet nie ma czasu, by się razem gdzieś spotykać. Trenujemy codziennie, po kilka godzin. Pracy jest tyle, że marzę, by dotrwać do niedzieli. Na relaks i odpoczynek można liczyć tylko po programie. Ale to jest jedna noc. Od poniedziałku trzeba uczyć się nowego tańca. Dzięki pomocy Janji i jej zaangażowaniu, daję radę. Kocham ją miłością przyjacielską.

- Wydaje się, że taniec panu leży. Przed programem pan tańczył?
- Ruszam się na scenie, muzyka jest moją codziennością. Wydawało mi się, że w programie będzie mi łatwiej niż aktorom czy sportowcom, którzy z nami tańczą. Myliłem się. Na treningach czuję się, jakbym był w przedszkolu. Ten taniec rządzi się innymi regułami od tego, który wykonuję na scenie podczas moich koncertów. Tu wszystko ma znaczenie. Postawa, kroki, ułożenie ciała.

- Z czym są największe problemy?
- Z postawą. Kroki pamiętam.

- Kariera tak się potoczyła, że bardziej znany jest pan we Francji niż w Polsce. Czy zobaczymy pana na koncertach w kraju?
- Marzę o tym, by zaśpiewać w Polsce. Mam nadzieję, że "Taniec z gwiazdami" na to wpłynie. Może znajdzie się ktoś, kto będzie chciał mi pomóc. Płyta, która miałby ukazać się w Polsce, jest już gotowa. Po raz pierwszy nagrałem ją po angielsku. Do tej pory śpiewałem głównie po francusku. Wydaję ją nie pod moim nazwiskiem, ale pod nazwą projektu Self Concept. Klimatycznie związana jest z muzyką lat 80. Elektroniczna, dość ciemna, dotyka czarnych stron mojego życia. Jej napisanie było też dla mnie terapią.

- O jakich czarnych stronach pan mówi?
- Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem i to chciałbym podkreślić. We Francji spotkałem jednak różnych ludzi. Byli też tacy, którzy namieszali mi w życiu, zarówno zawodowym, jak i prywatnym.

- Pytanie od wielbicielek: jest pan wolny?
- Nie odpowiem. Niech to zostanie tajemnicą.

- W jakim tańcu zobaczymy pana w niedzielę?
- W sambie. Proszę trzymać kciuki.

- Trzymamy. Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska