Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

James Malcolm, laureat Leona Czytelników „Gazety Lubuskiej”: - Jestem szczęśliwy! [WIDEO]

Redakcja
James Malcom z Leonem Czytelników „Gazety Lubuskiej” dla najpopularniejszego aktora Lubuskiego Teatru w sezonie 2015/2016.
James Malcom z Leonem Czytelników „Gazety Lubuskiej” dla najpopularniejszego aktora Lubuskiego Teatru w sezonie 2015/2016. Zdzisław Haczek/Gazeta Lubuska
James Malcolm zdobył nagrodę dla najpopularniejszego aktora Lubuskiego Teatru w sezonie 2015/2016.

Mówi James Malcolm, którego do tej pory oglądaliśmy w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze w spektaklach: „Ja Ciebie też...”, „Gdy przyjdzie sen...”, „Bestia”, „Małgośka z Zielonej”, „Fernando Krapp napisał do mnie ten list - Studium o prawdzie”.

Widzowie pytają, czy James Malcolm to nie jest czasem pseudonim artystyczny...
Nie, tak się nazywam!

... bo w filmie „Wesołych Świąt, pułkowniku Lawrence”...
... z Davidem Bowie!

... też gra aktor James Malcolm!
(śmiech) To moje prawdziwe nazwisko. Mój ojciec jest Szkotem z Aberdeen, a moja matka jest Amerykanką greckiego pochodzenia. Ja urodziłem się w Stanach, w Michigan, a jak miałem pięć lat, z rodziną przenieśliśmy się do Sopotu. Chodziłem tam do przedszkola, podstawówki, gimnazjum...

A po liceum...
... zdawałem do kilku szkół aktorskich. Za pierwszym razem się nie dostałem. Za drugim razem udało mi się dostać do Policealnego Studium Aktorskiego im. Aleksandra Sewruka przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie, które skończyłem.

W Lubuskim Teatrze najpierw zaistniałeś w musicalu „Ach, Odessa - Mama...” w reżyserii Jana Szurmieja oraz w sztuce „Ja Ciebie też...”, wystawionej przez Lecha Mackiewicza, pracującego szereg lat w Australii. Różnice w ich podejściu do pracy?
Są ogromne. Jan Szurmiej to legenda, ikona gatunku, który uprawia. O nim się uczy na zajęciach z historii teatru. A Czako (czyli L. Mackiewicz - dop. red.) jest fantastycznym reżyserem i bardzo dobrym pisarzem. Czytałem kilka jego sztuk, które nie zostały jeszcze przetłumaczone na język polski. Do tego świetny aktor. Z każdym reżyserem pracuje się inaczej. Ja miałem to szczęście, że swój pierwszy sezon w teatrze zacząłem z ludźmi, którzy obdarzyli mnie wielkim zaufaniem co do tego, jak będzie wyglądała moja rola. To nie polegało na szczegółowym ustawianiu postaci, tylko lepieniu, rozwijaniu i popychaniu tego we właściwą stronę w trakcie prób. Znaczenie ma tu gatunek. Robiąc na przykład musical na 28 osób pracuje się na dużej scenie, są piosenki...

... i taniec.
I taniec! I tutaj było ustawianie, bo Jan Szurmiej jest też genialnym choreografem. Wchodzi na scenę, na te krzesła i pokazuje każdy ruch.

Słyszałem od pań, że im się podobało jak tańczysz.
Tak? To miłe... Dziękuję paniom! Bardzo lubię taniec, choć nie uważam siebie za tancerza. Kocham teatr tańca. Zazdroszczę tym ludziom, że ciałem potrafią opowiedzieć takie historie, wyrazić takie emocje, do których my - korzystając ze słów, gestów - nie możemy się nawet zbliżyć.

Jesteś w Lubuskim Teatrze drugi rok, a już pewne spektrum ról i gatunków na koncie...
Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. To niesamowite! Na rynku nas - młodych aktorów - jest ogromna ilość. Co chwilę powstają nowe szkoły, a nie ma aż takiego zapotrzebowania. A mi w ciągu pierwszego tutaj roku kalendarzowego udało się zrobić pięć spektakli! Jak opowiadam o tym znajomym, to są w szoku. Jutro zaczynam tu próby do swojego siódmego spektaklu.

Czyli?
Do nowego spektaklu Kasi i Pawła Wolaków, znanych jako PiK - to będzie trzecia część ich tryptyku wiejskiego pod tytułem „Czasem księżyc świeci od spodu”.

Część druga to nagrodzony właśnie Leonami spektakl „Gdy przyjdzie sen. Tragedia miłosna”.
Tak. Jeszcze nie wiem, co gram, ale jestem bardzo podekscytowany. To są niesamowici ludzie. Uwielbiam z nimi pracować.

Dlaczego wśród zainteresowań wymieniasz: małpy?
Kocham małpy! Są niesamowite. Powinniśmy się uczyć od małp. Jak byłem mały, to bardzo dużo kłamałem. I wkręciłem moim przyjaciołom w przedszkolu, że rodzice mnie kiedyś zgubili w dżungli i zostałem wychowany przez małpy. Co wyjaśnia moje niesamowite zdolności wspinania się po drzewach i trzepakach. Ci ludzie do dziś mi wypominają tamto kłamstwo, ale przyjaźnimy się.

Jak chłopak z Trójmiasta postrzega Zieloną Górę?
Zawsze będę lokalnym patriotą i Sopot jest najpiękniejszy na świecie, ale bardzo dobrze mi się tu mieszka. Tu jest zupełnie inny rytm niż w innych miastach. Ludzie się aż tak nie spieszą. Są pogodni. Jest zielono. Ja mieszkam na Ptasiej i dosłownie jest ptasio - cały czas słychać ćwierkanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska