Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto pozwolił na składowisko? To starosta decydował i miał ostateczne zdanie

Robert Bagiński
Chodzi o decyzję z 4 grudnia 2012 roku, która została wydana w ekspresowym tempie dwóch tygodni, a z mocy której zezwolono przestępczej firmie AWINION Sp. Z o.o. na składowanie toksycznych odpadów.
Chodzi o decyzję z 4 grudnia 2012 roku, która została wydana w ekspresowym tempie dwóch tygodni, a z mocy której zezwolono przestępczej firmie AWINION Sp. Z o.o. na składowanie toksycznych odpadów. arch. Polska Press
Była sekretarz powiatu zielonogórskiego potwierdza, że decyzja o składowisku toksycznych odpadów w Przylepie zapadła w gabinecie starosty z Platformy Obywatelskiej.

- To starosta decydował i miał ostateczne zdanie. Naczelnik Kwiecień, nigdy nie podjąłby takiej decyzji samodzielnie i musiał o niej rozmawiać ze starostą - mówi Izabella Staszak, obecnie wójt Trzebiechowa, a w latach 1998-2014, sekretarz powiatu zielonogórskiego. - Nie miało znaczenia, czy naczelnik podlegał wicestaroście, bo i tak o wszystkim na koniec decydował starosta – dodaje była sekretarz.

Decyzja w ekspresowym tempie

Chodzi o decyzję z 4 grudnia 2012 roku, która została wydana w ekspresowym tempie dwóch tygodni, a z mocy której zezwolono przestępczej firmie AWINION Sp. Z o.o. na składowanie toksycznych odpadów. W sobotnie popołudnie zaczęły płonąć, stwarzając poważne zagrożenie. Politycy PO, chcąc odsunąć odpowiedzialność od swojego partyjnego kolegi, zaczęli kreować narrację, że ochrona środowiska w starostwie powiatu zielonogórskiego, formalnie podlegała wicestaroście z PiS, a sam starosta nic do niej nie miał.

Taką linię obrony przyjął też sam starosta z PO, Ireneusz Plechan. Próbuje odciąć się od decyzji o zgodzie na toksyczne składowisko. – Nie mam sobie nic do zarzucenia – twierdzi. Odpowiedzialnością za jej podjęcie obarcza wicestarostę, któremu podlegał Stanisław Kwiecień, naczelnik wydziału ochrony środowiska.

Tej wersji zaprzecza była sekretarz powiatu. – Znam pana Kwietnia i wiem, że nie podjąłby takiej decyzji samodzielnie i musiał rozmawiać o tym ze starostą, który jak w wielu innych sprawach, podjął ostateczną decyzję – mówi Izabella Staszak. – Pan starosta był bardzo dziwną postacią – dodaje. Wspomina, że powierzono mu funkcję tylko dlatego, że jego poprzednik nie chciał zatrudnić kogoś z PO. – Wtedy za karę, szefowa partii zaproponowała Plechana – wspomina.

Sprawa nigdy nie stanęła na forum zarządu

Była sekretarz potwierdza wersję wicestarosty Ryszarda Górnickiego z PiS, że sprawa nigdy nie stanęła na forum zarządu powiatu. - Pamiętałabym to, ponieważ w tym samym czasie chciano podobne składowisko stworzyć w gminie Trzebiechów, gdzie byłam radną. W mojej gminie byłam przeciw i w starostwie również wyraziłabym swoją opinię, ale nikt tego oficjalnie nie procedował – dodaje Staszak. Sekretarzem powiatu była 16 lat i przy kilku starostach, ale to dopiero Plechan chciał ją zwolnić, ponieważ uchodziła za formalistkę.

Były wicestarosta, Ryszard Górnicki, również podaje przykład sprawy, gdzie starosta wbrew oficjalnej strukturze organizacyjnej, jednak interweniował w wielu sprawach. Chodzi o kierowniczkę wydziału, który orzekał o niepełnosprawności. Ówczesny starosta, mimo iż formalnie urzędniczka nie podlegała według grafiku pod niego, wywierał na nią naciski. – Tak narozrabiał w stosunku do niej, że sprawa trafiła do prokuratury. On się generalnie wtrącał do wszystkiego, chociaż nic nie umiał – opowiada.

Sprawa składowiska w Przylepie i firmy AWINION Sp. Z o.o., kładzie się cieniem również na Urzędzie Marszałkowskim, który jest zarządzany przez polityków PO. Zgodnie z obowiązującym prawem, tego typu firmy zobowiązane są do składania do Marszałka Województwa, rocznych sprawozdań. Okazuje się, że za rok 2013 i 2014 firma złożyła stosowne wykazy, ale w UMWL nie wzbudziły one żadnych wątpliwości. W kolejnych latach firma sprawozdań już nie składała.

Sprawą na poważnie zajął się dopiero prezydent Zielonej Góry

- Ta spółka przez pięć lat nie składała sprawozdań, a marszałek Polak już po roku powinna interweniować i podjąć działania, czego nie zrobiła - uważa prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki. Biuro prasowe marszałek Elżbiety Polak nie odpowiedziało, czy i jakie działania podejmowano w związku z posiadanymi sprawozdaniami oraz w odniesieniu do ich nieskładania.

Przypomnijmy, sprawą na poważnie zajął się dopiero prezydent Zielonej Góry, kiedy składowisko znalazło się w obrębie miasta, po połączeniu go z gminą. Wcześniej, w trakcie procesu łączenia samorządów, nikt o takim składowisku nawet nie wspominał. – Byłem na wielu spotkaniach integracyjnych, na których był starosta Plechan i inni jego koledzy z PO, ale nigdy i nikt nie mówił o składowisku - mówi Kazimierz Łatwiński, radny wojewódzki i doradca wojewody lubuskiego.

W 2015 r. prezydent Zielonej Góry cofnął firmie AWINION decyzję na prowadzenie działalności w zakresie gospodarowania odpadami, którą w 2012 roku wydał starosta z PO. Wtedy też zmieniły się przepisy, które regulowały, kto odpowiada za likwidację składowisk i od jakiego poziomu ich wielkości. Jeśli było ich do 3 tys. ton, to odpowiedzialny był samorząd gminny, ale jeśli było ich więcej, likwidacja składowiska była w gestii samorządu wojewódzkiego. – Tam było kilkanaście tysięcy ton. Zgłosiliśmy tą sprawę marszałek, informując, że powinna się tym zająć. Ona nie chciała tego zrobić, broniła się rękami i nogami, dlatego skierowała sprawę do sądu – mówi prezydent Kubicki.

Naczelny Sąd Administracyjny, rozpatrując spór kompetencyjny, stwierdził, że władnym do wydania decyzji o likwidacji składowiska jest włodarz Zielonej Góry. Po tym rozstrzygnięciu, władze miasta bezskutecznie szukały firm, które podjęłyby się tego. Niestety oferowana kwota była zbyta mała, a miasto nie dysponowało większymi środkami.

Złodziej najgłośniej krzyczy łapać złodzieja

– Składałem pisma z wnioskiem o wsparcie finansowe dosłownie wszędzie, również do marszałek Polak, ale nikt nie był zainteresowany pomocą – mówi Kubicki. - Jeżeli pani marszałek wiedziała, że to takie złe, to dlaczego nie chciała tego zlikwidować, ale broniła się przed tym – dodaje. Światełko w tunelu pojawiło się dopiero niedawno, ponieważ władze Zielonej Góry otrzymały wstępną promesę na dofinansowanie. Wniosek jest procedowany w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Bez względu na wszystko, jak poinformowała Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze, kwestia składowania tych odpadów była już przedmiotem śledztwa, które zakończyło się aktem oskarżenia wobec 8 osób. Osobom tym zarzucono składowanie odpadów niebezpiecznych w warunkach zagrażających życiu i zdrowiu człowieka w sposób mogący spowodować istotne skażenie środowiska. Aktem oskarżenia objęci są również urzędnicy Starostwa Powiatowego.

We wtorek, inne zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, tym razem wobec prezydenta Janusza Kubickiego, złożyła marszałek Elżbieta Polak. Uważa ona, że Kubicki naraził mieszkańców na „utratę życia albo ciężki uszczerbek na zdrowiu”. - Złodziej najgłośniej krzyczy łapać złodzieja! Pani marszałek wie, że nie jest w tej sprawie bez winy - komentuje ten fakt Kubicki.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska