Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto da nam skrzydła

Dariusz Chajewski
Lotnisko w Przylepie jest siedzibą aeroklubu, który zrzesza ok. 120 członków. Areoklub prowadzi w Przylepie prowadzi usługi lotnicze, szkoleniowe, hotelarskie i gastronomiczne.
Lotnisko w Przylepie jest siedzibą aeroklubu, który zrzesza ok. 120 członków. Areoklub prowadzi w Przylepie prowadzi usługi lotnicze, szkoleniowe, hotelarskie i gastronomiczne. fot. Bartłomiej Kudowicz
Na płycie lotniska w Przylepie coraz częściej powinny pojawiać się niewielkie, prywatne samoloty.

Czy lotnisko w Przylepie może konkurować z tym w Babimoście? Jak twierdzą fachowcy, nie musi. W najbliższym otoczeniu stutysięcznego miasta jest miejsce dla dwóch lądowisk - dużego komunikacyjnego i małego lokalnego.

Świetlaną przyszłość Przylepu widziano już na początku lat 90. I zaczęło się to światowe życie. Coraz częściej lądowały tu niewielkie samoloty z całego świata. Sielanka się skończyła, gdy dwa lata temu okazało się, że każde, nawet najmniejsze lotnisko z międzynarodowymi ambicjami, musi mieć przejście graniczne. Obiekt należało ogrodzić...

- Doszliśmy jednak wtedy do wniosku, że na tak krótki czas, bo mówiło się już o wejściu Polski do strefy Schengen, nie warto inwestować tak dużych pieniędzy - mówi Artur Haładyn z zielonogórskiego aeroklubu.

Tylko bez biletów

Na razie aeroklub może raczej w umiarkowanym stopniu brać udział w tworzącym się lotniczym rynku. Ma uprawnienia do wynajmowania samolotów, ale już nie może sprzedawać biletów... Zdaniem ekspertów, Zielona Góra jest położona w bardzo atrakcyjnym - dla przelotów krótkodystansowych - miejscu. Drogi są wciąż w Polsce koszmarne i sprawiają, że podróż autem to męczarnia, a Berlin jest blisko.

Niemieccy właściciele prywatnych samolotów zaczynają częściej kierować się na wschód. Naprawdę zajętym osobom szkoda czasu na podróż autem. Na dodatek za kilka miesięcy zatarciu ulegną także granice w powietrzu. A Przylep jest już w każdym wykazie lądowisk.

Podobne lokalne lotniska funkcjonują i to dobrze na całym świecie. Jednocześnie Przylep nie musi wcale konkurować z Babimostem - to przecież dwa różne rodzaje lądowisk. Z jednej strony lotnisko komunikacyjne, z drugiej lokalne w zasięgu podmiejskich autobusów stutysięcznego miasta.

Będzie oświetlenia

W Przylepie na lotniczy boom już się przygotowują. Aeroklub tworzy swoją służbę informacji powietrznej. O nadzorze ruchu powietrznego trudno jeszcze mówić, ale pilot zbliżający się do lotniska będzie mógł na bieżąco otrzymać wszelkie potrzebne mu informacje. W planach jest także oświetlenie pasa startowego, co ma uniezależnić lotnisko od pory dnia i kaprysów aury.

- Nie spodziewamy się jakiejś oszałamiającej liczby maszyn, ale nawet jeśli będzie to kilka samolotów w miesiącu, to warto - uważa Haładyn. - Lotników trzeba przyzwyczajać do tego, że Zielona Góra ma fajne lotnisko.

Co w Przylepie sądzą o żądaniach mieszkańców, by przenieść lotnisko? Piloci i członkowie aeroklubu uważają, że to wynik działania wąskiego lobby osób mieszkających w okolicznych miejscowościach. I to działania szkodliwego dla Zielonej Góry. W końcu budujemy przystanie rzeczne, a będziemy pozbywać się lotniska?!

Bo blisko miasta

Zwolennicy wyprowadzki lotniska z Przylepu mówią, że loty przeszkadzają im w codziennym życiu. Tymczasem ludzie ci doskonale wiedzieli - decydując się na mieszkanie w tej okolicy - że jest tu lądowisko. Ba, nawet niektórzy korzystali z tego, że w związku z hałasem ceny były niższe.

- Ci ludzie nie pamiętają o tym, że to praktycznie jedyne miejsce w okolicy miasta, gdzie można zorganizować naprawdę dużą imprezę plenerową, gdzie można przyjść, odpocząć, spojrzeć na rozległą przestrzeń - mówi Haładyn. - Właśnie największą zaletą Przylepu jest właśnie bliskość miasta.

Rozmowa z Lechem Biernatem, właścicielem lotniczej firmy przewozowej

- Ma pan zamiar uruchomić w Przylepie firmę taksówkarską. Z tym że taksówki będą... latały.- Prowadzę podobną firmę w Niemczech, stacjonuje na lotnisku położonym między dwoma średnimi miastami, mającymi po ponad 50 tysięcy mieszkańców i nie narzekam.

- Czy w Zielonej Górze taki lotniczy taksówkarz będzie miał z czego żyć?- Z czasem z pewnością tak się stanie. Jednak teraz nie liczę na jakieś specjalne, natychmiastowe zyski. Zakładam, że przez dwa, trzy lata do tego interesu będę dokładał. Jednak z czasem powinni pojawić się spieszący się biznesmeni, ludzie chcący wziąć udział w lotach widokowych, ktoś myślący o lotniczej reklamie.

- To nie jest zbyt biznesowe podejście.- Bo i nie do końca jest to biznesowe przedsięwzięcie, także sentymentalne. Tutaj, na tym lotnisku zdobywałem pierwsze lotnicze szlify, tutaj mam przyjaciół, znajomych. To moje miasto, moje lotnisko.

- Bardzo mi się spieszy i chcę jak najszybciej dotrzeć do Berlina. Z jakim wyprzedzeniem trzeba zgłosić się do taksówkarza?- Wystarczy pół godziny i to nawet teraz, gdy jeszcze nie funkcjonują ułatwienia strefy Schengen. Na pokład cesny 172 zabieramy trzech pasażerów i ruszamy. Zasięg lotu to 1.100 kilometrów. To może być jeden przelot lub możemy być do dyspozycji przez kilka dni...

- Ile kosztuje taka przyjemność?- Około 2.200 złotych.

- Nie jest to tania przyjemność... - Na razie nie jest to zapewne propozycja dla statystycznego Kowalskiego. Ale nie ograniczam się do Zielonej Góry. Po pasażerów możemy dolecieć w dowolne miejsce. A jeśli okaże się, że cesna nie jest wystarczająco duża, zawsze mogę tutaj skierować większy samolot pipera 31.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska