Po dwumeczu w Gdyni (nasze uległy Lotosowi PKO BP 74:86 i 54:59), trudno nie mieć mieszanych uczuć. I wcale nie chodzi o bilans 0:2, z którym wróciliśmy do domu.
A na tablicy Lotos - Wisła
Po raz pierwszy od pięciu lat finałowej pary nie tworzą gdynianki i Wisła Kraków, co jest nie na rękę wielu osobom. Przykład? Gdy spytaliśmy telewizyjnego komentatora Ryszarda Łabędzia, co sądzi o powszechnej opinii, że Lotos wygra rywalizację 4:0, odparł z rozbrajającą szczerością, że wszyscy by na tym skorzystali.
Gafę strzelili też organizatorzy, bo przed niedzielnym pojedynkiem na tablicy długo wisiał napis Lotos - Wisła. Choć to pewnie pozostałość po półfinałowych bojach obu ekip, niesmak pozostał. Nie popisał się też spiker, który nagminnie pomijał nazwę naszego tytularnego sponsora. Szczytem pychy była jednak wypowiedź skrzydłowej gospodyń Magdaleny Leciejewskiej: - Dla takiego Gorzowa nagrodą jest już to, że jest w finale i gra z takim zespołem jak nasz!
To po co ich trzech?
O tym, kto powinien zostać mistrzem, "przekonywał" też, zwłaszcza w niedzielę, sędziowski tercet. Fałszywe gwizdki po wydumanych faulach gości, czy "ślepota" całej trójki np. na kroki gdynianek, to tylko część grzechów. Wizja podobnych jaj w kolejnych meczów jest przerażająca...
Kamyczek do ogródka wrzucimy też prezydentowi Gorzowa Tadeuszowi Jędrzejczakowi. Choć nie kryje on miłości do sportu, to w Gdyni nie pojawił się ani na chwilę. Żeby było ciekawiej, w niedzielę był obecny na żużlowym meczu w... pobliskim Gdańsku. Czyżby nie starczyło mu czasu na obejrzenie obu widowisk? Szkoda, zwłaszcza, że dziennikarzom nie sprawiło to żadnego problemu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?