Krosno przemysłem stanie?

Że strefa może być motorem napędowym dla gminy, przekonuje Maciej Borowski z Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która już wkrótce obejmie statusem specjalnej strefy ekonomicznej tereny w Krośnie Odrzańskim. Co z tego wynika dla inwestora? M. Borowski informuje, że jeśli pojawi się inwestor, który zechce wybudować właśnie w podstrefie krośnieńskiej swój zakład produkcyjny, to zgodnie z przepisami strefowymi zostanie on zwolniony z obowiązku płacenia podatku CIT. Rachunek jest prosty. Firma odzyska do 70 proc. poniesionych nakładów na stworzenie zakładu i miejsc pracy poprzez niepłacenie podatku CIT.
 

- Gdy już zakład powstanie, być może zacznie działać jak magnes - zaznacza M. Borowski. Mniejsi przedsiębiorcy, dla których bycie w strefie się nie opłaca, wybudują swoje przedsiębiorstwa w mieście, stając się na przykład podwykonawcą wspomnianego zakładu. Z szacunków M. Borowskiego wynika, że stworzenie jednego miejsca produkcyjnego przekłada się często nawet na dwa kolejne takie miejsca obok.

Czy zatem przemysł w Krośnie zacznie wreszcie kwitnąć, a przedsiębiorcy wyrosną nam jak grzyby po deszczu? Z tym pytaniem nasz ekspert odsyła do władz gminy. Bo wkładem ze strony Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej są przede wszystkim wspomniane, ogromne ulgi podatkowe.

- Naszym zadaniem jest zwracanie uwagi na obszary biedne, z wysokim bezrobociem - wyjaśnia Borowski. Rolą gminy jest zaś, by dla potencjalnego inwestora stworzyć warunki do rozwoju. Samorząd musi zadbać o drogi, o sprawny dojazd, o wykwalifikowaną kadrę... Przykładowo, w szkołach można wprowadzać naukę nowych zawodów, by rośli nam przyszli pracownicy. W perspektywie budowy kompleksu energetycznego w Gubinie z zamiarem tym noszą się już władze powiatu.

Powiat krośnieński z bezrobociem oscylującym w granicach 23 proc. i gmina Krosno Odrz. z liczbą bezrobotnych w liczbie 978 - wydaje się, że to właśnie cechy każdego biednego regionu. Alternatywy dla strefy, by tej biedzie zaradzić, raczej nie ma.

Dlaczego to właśnie niewielkie Krosno miałoby przyciągać inwestorów? Burmistrz Marek Cebula wskazuje między innymi na stosunkowo niewysokie ceny gruntów. Za 1 mkw. działki nieuzbrojonej zapłacimy w granicach od 20 zł do 50 zł, w zależności, jakie dany teren posiada walory.

Kolejna korzyść? Dzielą nas raptem dwa kroki od granicy, co dla firmy oznacza mniejsze koszty transportu na przykład przy eksporcie. - Choć Krosno leży w Polsce Zachodniej - zauważa M. Cebula - to dla inwestorów, choćby tych z Niemiec, jesteśmy już Wschodem. Ci, którzy eksportują na rynki Europy Wschodniej, mogliby właśnie w Krośnie otworzyć siedzibę, przecież u nas koszt produkcji i siła robocza byłyby tańsze, niż w Niemczech.

Jako przykład, że strefa może działać jak lek, Maciej Borowski z Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej przywołuje Nową Sól, która jeszcze kilka lat temu borykała się z bezrobociem rzędu niemal 30 proc. W listopadzie ubiegłego roku wskaźnik ten sięgał 23,6 proc. Katarzyna Podgórna z Powiatowego Urzędu Pracy w Nowej Soli zauważa: - Strefa oddziałuje nie tylko na bezrobocie w naszym powiecie. Z naszych miejsc pracy korzystają przecież mieszkańcy z innych gmin i na odwrót - dlatego z rozwoju ekonomicznego na przykład powiatu krośnieńskiego cieszyć mogłyby się także samorządy sąsiedzkie.