W styczniu przyszłego roku batalion manewrowy 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza rozpocznie dyżur w Weimarskiej Grupie Bojowej. To zbrojne ramię Unii Europejskiej. Żołnierze muszą być przygotowani do natychmiastowego wyjazdu do kraju ogarniętego wojną domową, czy spustoszonego przez klęskę żywiołową. Mają tam chronić ludność cywilną i pomagać lokalnej administracji. W ramach przygotowań do dyżuru ostatnio szlifowali czerwoną taktykę, czyli udzielenie pomocy medycznej rannym kolegom.
Szkolenie prowadzili ratownicy medyczni. Zarówno wojskowi z 17. WBZ, jak i cywile ze Społecznej Krajowej Sieci Ratownictwa w Międzyrzeczu i z Beskidzkiej Grupy GOPR. Jak zaznacza kpt. Artur Pinkowski z siedemnastej, większość żołnierzy międzyrzecko-wędrzyńskiej brygady uczestniczyła w misjach w Iraku i Afganistanie. Wiele razy byli pod ostrzałem i pomagali rannym kolegom. Dlatego zdają sobie sprawę ze znaczenia pomocy medycznej, prowadzonej w warunkach bojowych.
Zajęcia na poligonie poprzedziły wykłady teoretyczne i pokazy praktyczne. Żołnierze zapoznali się z podstawowymi zasadami obowiązującymi podczas udzielania pomocy rannym na polu walki. To tzw. czerwona taktyka, która jest ściśle związana z medycyną pola walki. Obejmuje ogół procedur, sposobów i działań, których celem jest udzielanie pomocy oraz ewakuację z miejsca bezpośredniej walki. - Jej podstawowym zadaniem jest ratowanie życia rannym. Żeby komuś pomóc, musimy się tego nauczyć - tłumaczy st. kpr. Jarosław Beleć, dowódca drużyny.
Po opanowaniu teorii żołnierze przenieśli się na wędrzyńskie place ćwiczeń. Scenariusz szkolenia oparto na doświadczeniach z misji. Żołnierze ulegali pozorowanym wypadkom, odnosili rany podczas eksplozji min-pułapek oraz padali ofiarami postrzeleń z broni ręcznej. Podczas jednej z tzw. podgrywek spotykali grupę rannych cywili, która potrzebował pomocy.
Zaznaczają, że w warunkach bojowych od właściwej decyzji, precyzji i szybkości zależy nie tylko prawidłowe wykonanie zadania, ale przede wszystkim zdrowie i życie ich kolegów.
W idealnej sytuacji udzielanie pomocy następuje po zneutralizowaniu zagrożenia. Podczas akcji bojowych żołnierze znajdują się jednak w sytuacji ekstremalnej, gdzie może zajść potrzeba równoczesnego udzielania pomocy i walki z przeciwnikiem. Dlatego w czasie szkolenia żołnierze byli pod stałą presją czasu i pozorowanych ataków wroga. Instruktorzy zwracali uwagę nie tylko na udzielanie pierwszej pomocy przedmedycznej, ale również na zachowanie środków bezpieczeństwa. Np. właściwe tworzenie kordonów zewnętrznych umożliwiający udzielenie pomocy, a następnie ewakuację rannych i poszkodowanych do bezpiecznej strefy.
- Dzięki takim szkoleniom wiem, jak wiele ode mnie zależy. Jak ważne jest, aby działać szybko i precyzyjnie. Podczas misji, w czasie wykonywania zadań, ranny może być każdy z nas a, od tego jak będziemy działać zależeć będzie mogło życie i zdrowie poszkodowanych - relacjonował st. szer. Marcin Kacprzak, radiotelefonista z 1. kompani piechoty zmotoryzowanej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?