Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosztowne plany Skwierzyny

Beata Igielska
- Potrzebne są remonty i nowe obiekty. Marzą mi się solidne drogi i basen, ale nie wierzę, by gmina zrealizowała te obietnice - mówi Beata Tanaś, przedsiębiorca ze Skwierzyny
- Potrzebne są remonty i nowe obiekty. Marzą mi się solidne drogi i basen, ale nie wierzę, by gmina zrealizowała te obietnice - mówi Beata Tanaś, przedsiębiorca ze Skwierzyny fot. Beata Igielska
Wiele remontów i budowa kompleksu sportowo - rehabilitacyjnego. To plany gminy.

O wieloletnim planie inwestycyjnym na lata 2008 - 2013 radni debatują od dawna. Dokument zakłada m.in. remonty gminnych szkół, domu kultury i dróg. W planach są też nowe mieszkania, ścieżki rowerowe, cmentarz, zagospodarowanie nadbrzeża Warty i parku Waszkiewicza. Niemal 20 mln zł musiałby kosztować kompleks sportowo - rehabilitacyjny, który za pięć lat miałby stanąć przy Zespole Edukacyjnym.

To tylko koncepcja

Radni zatwierdzili na ostatniej sesji dokument, ale nie obyło się bez gorącej dyskusji. Radny Stanisław Rucki zagłosował przeciw, gdyż uznał, że realizacja zadań jest nierealna. -Ten plan to pobożny koncert życzeń. Nie stać nas na takie inwestycje. Większość zadań wymaga dofinansowania z Unii Europejskiej, a poziom pozyskiwania ich przez gminę jest niewielki - twierdził radny.
O swoich wątpliwościach mówiła także radna Renata Nawrot, która wstrzymała się od głosu. Jej zdaniem w mieście brakuje hali sportowej z prawdziwego zdarzenia. Nie podobało się jej jednak, że budowa kompleksu zakładała wyburzenie dotychczasowej sali gimnastycznej przy podstawówce. Burmistrz Arkadiusz Piotrowski przekonywał, że żaden z istniejących obiektów nie spełnia wymogów prawdziwej sali przyszkolnej, a teren pod nową inwestycję powinien być maksymalnie wykorzystany. Dodał także, że budowa kompleksu to na razie tylko koncepcja, a nie projekt.

Lepiej dużo niż mało

Plan krytykowali także radni, którzy ostatecznie go poparli. Maciej Weber podkreślał, że w dokumencie zbyt często nanoszone są zmiany. Zwrócił też uwagę, że wiele inwestycji kończy się w latach 2011 - 2012, a wtedy - jego zdaniem - będą najmniejsze szanse na uzyskanie dofinansowania z Unii.
Radna Magdalena Merda przekonywała, że lepiej, by w dokumencie było za dużo niż za mało inwestycji, bo jeśli nie uda się zaciągnąć kredytu lub pozyskać zewnętrznych funduszy, zawsze będzie można z czegoś zrezygnować. Tego zdania była też większość radnych.
Podobnie mówili mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy. Dodawali jednak, że chcieliby, aby wszystkie plany zostały zrealizowane, bo wtedy żyłoby im się lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska