Gdy na początku tygodnia napisaliśmy o ulicach szykowanych do remontu, nie było na liście ul. Kostrzyńskiej. I wtedy pan Jan postanowił do nas zadzwonić. - Mam dosyć! Przyjedźcie, to zrozumiecie, dlaczego - powiedział. Byliśmy u niego wczoraj.
Gorzowianin ma od lat przy Kostrzyńskiej wielki biznes. Zainwestował w niego fortunę. To salon rowerowy i dom weselny. U góry pokoje gościnne. Interes idzie dobrze, ale to biznes wymagający pewności, że za rok dalej będzie... istniał. Zapisy robi się przecież z wyprzedzeniem. - Tymczasem wiem, że moja nieruchomość leży na trasie planowanej przebudowy. I od lat się zastanawiam, co dalej. Nikt nie zna odpowiedzi - mówi mężczyzna.
Irytuje go ta niewiedza. Już sześć lat temu dostał pismo z magistratu, że będzie przebudowa, ma nie inwestować, czekać na przesiedlenie. Nawet odwierty robiono mu w ogrodzie. I... cisza. - To niepoważne. Są plany, projekty, obietnice co wybory, a potem nic. Jesienią, gdy były głosowania do rady i na prezydenta, złote góry obiecywano, a remont Kostrzyńskiej to na bank. I co? Nic - kpi przedsiębiorca.
W podobnej sytuacji są inni przedsiębiorcy i mieszkańcy z ul. Kostrzyńskiej. - Miał być wykup domu, człowiek czeka, no bo obiecali przecież. Nie wiemy, czy remontować, czy nie. Pismo przyszło z rok temu, że nie ma sensu, bo przebudowa jezdni i torowiska. No, ale teraz... - mówi starszy mężczyzna. Obok jego domu śmiga tramwaj. Na wyciągnięcie ręki. - Chciałbym oddać dom za dobre pieniądze. Wszyscy by chyba chcieli - dodaje.
Nie wszyscy. Leonard Kasper przy Kostrzyńskiej, kawałek za pętlą tramwajową, prowadzi wielki biznes. Skup złomu, sprzedaż węgla. Kawał ziemi. - Jeśli byłby ten remont, to tutaj będą jezdnie. A mi się nie myśli stąd wynosić. Biznes idzie dobrze, lokalizacja jest znakomita. Pozwolenia mam do 2017 r. - mówi, oprowadzając nas po halach i placach. Informacyjna kołomyja go nie martwi. - Wiem tyle, co z gazet. A z tego wynika, że nieprędko ruszą jakieś prace - dodaje.
Ma rację. Jak poinformowała nas wczoraj rzeczniczka magistratu Anna Zaleska, miasto nie ma w tym momencie pieniędzy na remont ulicy Kostrzyńskiej. Co jest gotowe?
- Ten projekt ma zaktualizowaną koncepcję przebudowy oraz wykaz nieruchomości do wykupu. Do rozpoczęcia realizacji niezbędny jest projekt budowlany wraz z zezwoleniami i wykupem domów i działek - tłumaczy urzędniczka.
Wiadomo, że inwestycja pochłonie około 100 mln zł. Tymczasem w tym roku nie ma na ten cel nawet złotówki, a w 2012 r. ma być zapisany - uwaga - milion złotych.
Kierowcy są zgodni: po Kostrzyńskiej jeździ się okropnie. I bardzo niebezpiecznie. Przy jezdni widać na dowód pogubione kołpaki, które wypadają, bo koła musza tu znosić makabryczne nierówności. - Najgorzej jest po deszczu. Kostka robi się śliska, przez kałuże nie widać, czy nie pakujemy się w dziurę. No i nie ochlapać pieszego w niektórych miejscach to sztuka magiczna - komentuje Wacław Maciejak z centrum.
Dziś nikt więc nie wie, kiedy ruszy przebudowa tej najbardziej zniszczonej w mieście drogi. Jeśli trzymać się planów miasta, powinno się to stać w tym roku. Ale wiemy, ze to nierealne. Nic nie wskazuje tez na to, byśmy przed 2015 r. mieli pieniądze na taką inwestycję. - Ja się nie martwię. Ale wiem, że dla wielu to tragedia - mówi L. Kasper.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?