MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kostrzyn nad Odrą: Biznes wspiera kulturę

Jakub Pikulik
ZDZISŁAW GARCZAREKNiedawno skończył 50 lat. Organizuje takie imprezy jak Sztuka na Granicy czy festiwal Kostrinella. Od początku zaangażowany w organizację i promocję Przystanku Woodstock w Kostrzynie. Wcześniej przez wiele lat był związany z wojskiem, działał w kostrzyńskim Klubie Garnizonowym.
ZDZISŁAW GARCZAREKNiedawno skończył 50 lat. Organizuje takie imprezy jak Sztuka na Granicy czy festiwal Kostrinella. Od początku zaangażowany w organizację i promocję Przystanku Woodstock w Kostrzynie. Wcześniej przez wiele lat był związany z wojskiem, działał w kostrzyńskim Klubie Garnizonowym. fot. Kazimierz Ligocki
Rozmowa ze Zdzisławem Garczarkiem, dyrektorem Kostrzyńskiego Centrum Kultury.

- Od kiedy jest pan związany z Kostrzynem?

- Przyjechałem tu w 1978 r.

- I jakie były pierwsze wrażenia?

- Przede wszystkim zieleń. Miasto wyglądało na schludne i zadbane, a w okolicy nie brakowało lasów i miejsc, w których można się odprężyć.

- Minęło 30 lat i...?

- ... i miasto wciąż pięknieje. Co prawda kilka lat temu wyprowadziłem się na wieś, kilkanaście kilometrów od Kostrzyna, jednak wciąż nierozerwalnie związany jestem z tym miastem. Przybyło w nim zieleni, powstał Park Narodowy. Do tego dochodzi rozwój ekonomiczny. Powstała Kostrzyńsko - Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, a w ślad za nią nowe zakłady pracy. Zmniejszyło się bezrobocie. Ludziom zaczęło się po prostu lepiej żyć. Kostrzyn wciąż się rozwija i można powiedzieć, że mieszkańcy mają przed sobą dobrą przyszłość.

- A jak wygląda "robienie kultury" w Kostrzynie?

- Działalność kulturalna nigdzie nie jest łatwa. W dzisiejszych czasach ludzie mają inne zajęcia niż chadzanie na koncerty czy wernisaże. Pogoń za pieniądzem i robienie kariery zajmuje im sporo czasu, którego później na kulturę brakuje. Dlatego dobrze, że mamy zakłady, które aktywnie wspierają naszą działalność. Co więcej, wspieranie kultury jest wpisane w ich misję. To dzięki nim odbywa się duża część imprez.

- Od kilku lat jest też Przystanek Woodstock. Czy wpływa na promocję Kostrzyna?

- Pojawiają się czasem głosy, że Kostrzyn traci na Przystanku, a to, że festiwal odbywa się w mieście, wcale nie wpływa na jego promocję. Nie zgadzam się z tym! Woodstock to doskonała okazja, żeby pokazać się Polsce i nie tylko. Często gdzieś na wyjeździe ludzie w rozmowie ze mną kojarzą Kostrzyn właśnie z Przystankiem. Gdyby nie Woodstock, to wielu nie miałoby pojęcia, gdzie jest Kostrzyn. Przecież takie miasta jak Opole, Sopot, Kołobrzeg, czy jeszcze do niedawna Zielona Góra, są kojarzone przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, z imprezami kulturalnymi, koncertami i festiwalami. Można nawet powiedzieć, że kultura jest najlepszym sposobem na promocję. Bo jeśli Kostrzyn radzi sobie z organizacją tak ogromnej imprezy jak Przystanek, to poradzi sobie również z należytą obsługą ewentualnych dużych inwestycji. I gdy duża firma będzie miała do wyboru zainwestowanie pieniędzy w Kostrzynie lub w innym mieście podobnej wielkości, wybierze Kostrzyn. Nie jest to moje zdanie, tylko prezesów największych kostrzyńskich przedsiębiorstw.

- A przygraniczne położenie jest wadą czy zaletą?

- Bezapelacyjnie zaletą. Już dawno doszliśmy do takiego wniosku. Od wielu lat współpracujemy z sąsiadami zza Odry. Organizujemy koncerty, wystawy, wspólnie staramy się o fundusze unijne. Przez lata nawiązaliśmy kontakty, które teraz procentują. Wciąż zgłaszają się do nas instytucje z prośbą o te kontakty, bo pozyskiwanie pieniędzy z Unii staje się teraz niemal koniecznością, a my robimy to od dawna. Inni dopiero zaczynają.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska