Koronawirus a gospodarka
Dane o skutkach epidemii dotyczące gospodarki nie napawają optymizmem. Osoby związane z branżą gastronomiczną notują olbrzymie straty, a co gorsza, zapowiadają, że jeśli sytuacja szybko nie ulegnie zmianie, to będą musiały zamknąć działalność.
- Jest bardzo źle. Nie mamy zamówień, wszystkie imprezy, które mieliśmy obsłużyć, zostały odwołane. Teraz po decyzji premiera musieliśmy również zamknąć lokal. Zamówień na dowóz jest niewiele. Nie wiem, jak to przetrwamy – mówi Grzegorz Pyzikiewicz właściciel Jazzgot Cafe & Restaurant w Zielonej Górze. Jego zdaniem sytuacja wygląda dramatycznie.
Koronawirus w Zielonej Górze. Firmom grozi bankructwo
- Warto pamiętać, że w branży gastronomicznej styczeń i luty to słabe miesiące. Zazwyczaj dokłada się wtedy do działalności z myślą o tym, że wraz z wiosną odrobi się straty. W dniu, w którym media donosiły o pierwszym przypadku koronawirusa w Zielonej Górze, od razu straciliśmy kilka rezerwacji na nasze pokoje. Myślałem jednak, że to będzie tylko przejściowe. Niestety, było tylko gorzej. Obecnie jest tak, że odwołano już wszystkie zamówienia na catering, nikt nie podróżuje i nie korzysta z usług hotelarskich, a w dodatku musieliśmy zamknąć restaurację. Nie ukrywam, że jeśli taka sytuacja utrzyma się dłużej niż dwa lub trzy tygodnie, to grozi nam po prostu bankructwo - uważa Pyzikiewicz. I dodaje, że dużym obciążeniem finansowym są koszty stałe firmy.
Obecnie jest tak, że odwołano już wszystkie zamówienia na catering, nikt nie podróżuje i nie korzysta z usług hotelarskich, a w dodatku musieliśmy zamknąć restaurację.
- Musimy opłacać lokal, kredyty, ale także pracowników. Nikt nie może sobie pozwolić na to, żeby stracić dobrą kadrę. Prowadząc restaurację, trzeba mieć np. sprawdzonych kucharzy. Ograniczyliśmy na razie etaty do minimum, staramy się przetrwać trudny okres. Byłem w banku po pożyczkę, ale nawet chwilowy zastrzyk gotówki, nie zmieni naszej sytuacji. Tutaj może nam pomóc jedynie rozwiązanie systemowe. Uważam, że rząd powinien zareagować już teraz, zamiast czekać na falę bankructw małych i średnich przedsiębiorców. Być może dobrym rozwiązaniem byłyby kredyty na preferencyjnych korzystnych warunkach – twierdzi Pyzikiewicz. Jego zdaniem decyzja o zamknięcia również małych lokali jest błędna. – Widuje tłumy ludzi na poczcie czy w banku. Tymczasem my przyjmowaliśmy po 5-6 osób i musieliśmy zamknąć lokal – dodaje właściciel Jazzgotu.
Koronawirus w Zielonej Górze. Przedsiębiorcy liczą na rząd
Podobnego zdania jest Adam Mocny, właściciel firmy Lubuska Spiżarnia. – Sytuacja z koronawirusem będzie trwała jeszcze przez kilka najbliższych miesięcy. W tym czasie wszyscy musimy przecież jakoś funkcjonować. Rząd powinien znaleźć rozwiązanie systemowe dla firm z branży gastronomicznej. Tutaj są potrzebne zdecydowane działania, zwolnienia z podatków lub dopłaty. Inaczej wszyscy będziemy musieli zamknąć biznes, co odbije się negatywnie na gospodarce całego państwa – przekonuje Mocny.
Jego firma współpracuje na co dzień z urzędem marszałkowskim oraz uniwersytetem. Po tym, jak ogłoszono zagrożenie koronawirusem, przedsiębiorstwo straciło z dnia na dzień zamówienia na obsługę wielu wydarzeń. - Zostały po prostu odwołane. Tymczasem muszę wciąż płacić za sprzęt czy lokal oraz utrzymać pracowników. Nie chcę zostawić ich na lodzie, zależy mi, żebyśmy wszyscy sobie jakoś poradzili, oni przecież też są w trudnej sytuacji – twierdzi nasz rozmówca.
Koronawirus w Zielonej Górze. Restauratorzy apelują do klientów
- Apeluję do mieszkańców Zielonej Góry, aby wspierali lokalnych gastronomów - mówi z kolei Rafał Kasza z lokalu PRL, jednocześnie radny klubu Zielona Razem. - Wspierajcie swoje ulubione knajpy, bo jak minie zagrożenie, to na pewno będziecie chcieli znów do nich wrócić. Oby było do czego, bo na tę chwilę obraz kilkunastu następnych dni rysuje się nieciekawie – mówi radny.
- Wiele lokali ma możliwość serwowania jedzenia „na wynos” i „na dowóz”. Ale to nie wystarcza. Nawet, jeśli pojawią się jakieś programy pomocowe, odroczenie składek ZUS czy szybki kredyt, to i tak będzie trzeba te pieniądze oddać lub zapłacić w późniejszym terminie. Pytanie, z czego to spłacać, jeśli ktoś zbankrutuje – pyta Kasza. Radny martwi się jednocześnie, że trudna sytuacja w branży gastronomicznej może się przeciągnąć do lata.
Warto także zauważyć, że przedsiębiorcy nie spodziewali się, że koronawirus tak mocno uderzy w ich biznes. – Wiele się mówiło o kwestiach zdrowotnych, ale wygląda na to, że to skutki gospodarcze będą katastrofalne. Inicjatywy takie jak radnego Kaszy mogą być pomocne, ale nie rozwiążą problemu – uważa Grzegorz Pyzikiewicz.
Koronawirus: Część sklepów jest zamknięta
🔔🔔🔔
Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.
Tragiczne zdarzenie na Majorce - są zabici i ranni
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?