- Najechało się tylu mundurowych, że jesteśmy bez szans - powiedział szef związku Zbigniew Spurgiasz.
W akcji protestacyjnej wzięło udział 13 osób , w większości to kolejarze z Rzepina, ale byli też związkowcy ze Zbąszynka czy Drezdenka. Mieli ze sobą flagi "Solidarności" i transparent z napisem "Po co robotnicy, niech żyją urzędnicy".
- U nas w zakładzie to biurka dla urzędników niedługo będą musiały być piętrowe, tyle ich przybywa. Zwalnia się natomiast ludzi na dole tych, którzy na kolei przepracowali większość życia i stracili zdrowie - mówili nam związkowcy tuż przed akcją.
Nie dogadali się
- Chodzi nam o wycofanie wypowiedzeń dla pięciu osób: manewrowych i rewidentów z Czerwieńska i Rzepina - mówił Z. Spurgiasz. - Ich miejsca pracy zostały zlikwidowane, ale przecież można ich było przekwalifikować i zatrudnić na innych stanowiskach, na przykład w hali remontowej w Rzepinie. Ale przyjęto całkiem nowe osoby - twierdził z goryczą.
- Nasz związek podjął decyzję o tej akcji, bo z dyrekcją naszej firmy nie szło się w tej sprawie dogadać - podkreślał.
Musieli ustąpić
Kolejarze przyjechali pod strzeżony przejazd na wysokości Zielonego Boru. Przez godzinę mieli zamiar chodzić po przejeździe, żeby zatrzymać ruch pociągów jadących z Frankfurtu nad Odrą w kierunku Rzepina. - Po zamknięciu szlabanu, nikt nie może przebywać na torach. Będziemy perswadować protestującym, by na czas przejazdu pociągu zeszli z torowiska - stwierdził rzecznik prasowy Komendy Regionalnej Straży Ochrony Kolei w Zielonej Górze Artur Wołoszyn. - Gdy by to nie pomogło, w ostateczności podejmiemy przymus bezpośredni - zapowiadał. Podkreślał, że przecież chodzi o bezpieczeństwo. Na miejsce protestu przyjechało 16 funkcjonariuszy SOK i przywiozło trzy psy. Tak z psami, i także licznie, pojawili się policjanci, żeby - jak mówili - w razie potrzeby wesprzeć funkcjonariuszy SOK. - Jest ich kilka razy więcej, przecież nie będziemy się z nimi bić - stwierdził Z. Spurgiasz i zarządził opuszczanie torów przed przejazdem pociągów. - Ale to się tak nie skończy, w następny piątek zorganizujemy protest w urzędzie marszałkowskim w Zielonej Górze - zapowiedział.
Nie ma dla nich pracy
Dyrektorka Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych Czesława Bieruta powiedziała nam, że nie przywróci do pracy osób, o których idzie walka. - Nie mam dla nich pracy - stwierdziła. Tłumaczyła nam, że trzeba było zamknąć trzy posterunki, gdzie pracowali manewrowi i rewidenci, bo Intercity zrezygnowało z zakupu tej usługi. - Pracę w sumie straciło 15 osób, ale dla 10 z nich, po przekwalifikowaniu, znalazłam inne zajęcia. Dla tych pięciu osób, o które walczą związkowcy z "Solidarności" nic nie mogę zrobić. Bo albo są to osoby najniżej wykształcone, albo nie spełniają kryteriów zdrowotnych - dodała.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?