MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kłótnia w szpitalu szkodzi pacjentom

Bożena Bryl
Andrzej Śrutwa, dyrektor szpitala: - Jeszcze nie rozmawiałem z doktorem Czajkowskim o tym, co zrobił, więc nie znam motywów, które nim kierowały.
Andrzej Śrutwa, dyrektor szpitala: - Jeszcze nie rozmawiałem z doktorem Czajkowskim o tym, co zrobił, więc nie znam motywów, które nim kierowały. fot. Bożena Bryl
Ordynator zakładu opiekuńczo-leczniczego zabronił personelowi wypuszczać pacjentów do na świąteczne przepustki.

Twierdzi, że takie polecenie dostał od dyrektora szpitala. - Nigdy go nie wydałem - mówi dyrektor.

Na dwa dni przed Wigilią ordynator zakładu Jerzy Czajkowski wydał polecenie średniemu personelowi, żeby pacjentów nie puszczać do domu na święta, bo tak zarządził dyrektor szpitala.

- Kiedy się o tym dowiedziałem, kazałem zdjąć tę kartkę, bo takiego zarządzenia nie było - twierdzi dyr. Andrzej Śrutwa. Dotąd nie dowiedział się, dlaczego ordynator to zrobił, bo J. Czajkowski był na urlopie.

Mogą pobyć w domu
Na tzw. ostrych oddziałach, gdzie pacjenci przebywają tylko na czas leczenia, nie ma przepustek. Inaczej jest w zakładzie opiekuńczo-leczniczym, bo tam w ramach opieki długoterminowej przebywają ludzie przewlekle chorzy.

Jeśli ich stan na to pozwala, mogą pobyć w domu. W tym czasie Narodowy Fundusz Zdrowia za ich pobyt szpitalowi nie płaci. - Dlatego nigdy, w żadnej formie nie wydawałem polecenia, żeby wstrzymywać przepustki - wyjaśnia dyrektor.

Dziwi się zachowaniu szefa zakładu, ale dementuje pogłoski o jego ukaraniu. - Nie zrobiłem tego. Decyzję w tej sprawie podejmę po rozmowie z doktorem Czajkowskim - dodaje.

Tymczasem ordynator zapewnia, że miał dobre intencje. - Zakład jest w likwidacji, ja szedłem na urlop i bałem się, że któremuś z podopiecznych może się coś stać na przepustce - tłumaczy i mówi o ustnych ustaleniach z dyrektorem.

To tylko plotki
W szpitalu się mówi, że w związku z likwidacją zakładu opiekuńczo-leczniczego ordynator próbuje znaleźć lepszą posadę i zastąpić dyrektora Śrutwę, dlatego zrobił zamieszanie wokół szefa. J. Czajkowski kategorycznie zaprzecza.

Przyczyn plotek upatruje w tym, że do niedawna aktywnie działał w Platformie Obywatelskiej, która wygrała wybory w powiecie i był miejskim radnym. - Nie pełnię już żadnej funkcji, nie jestem związany z żadnym ośrodkiem władzy i nie aspiruję do stanowiska dyrektora szpitala - zapewnia.

Podkreśla, że jest lekarzem i nadal przede wszystkim chce leczyć ludzi, a po likwidacji zakładu opiekuńczego pracy mu nie zabraknie, bo NFZ znacznie zwiększył w tym roku kontrakt na usługi neurologiczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska