Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klasa IIIc, Szkoła Podstawowa nr 15, Zielona Góra

Redakcja
Aby zagłosować na tę klasę, wyślij SMS o treści NZ.1 na nr 71466. Koszt 1,23 zł z VAT.
Klasa IIIc, Szkoła Podstawowa nr 15, Zielona Góra

Klasa: 3c
Wychowawca: Elżbieta Lisowska
Szkoła Podstawowa Nr 15
im. 4 Dywizji Piechoty Wojska Polskiego
65 - 093 Zielona Góra
ul. Lisia 37
tel. 68 453-17-77
[email protected]
http://www.sp15.zgora.pl/
Dyrektor szkoły: Ewa Abrasowicz

* Nasza klasa to IIIc, każdy w niej pilnie uczy się.
W konkursie tym startujemy, bo bardzo chętnie się Wam pokażemy.

* Nasza szkoła jest kolorowa, przy niej każda inna się chowa,
Codziennie razem dobrze się tu czujemy,
I piętnastkę na konkursach dzielnie reprezentujemy.

* Nasze lekcje to każdej godziny przygoda,
Na zdobywanie wiedzy czasu nam nie jest szkoda,
Na wycieczki w terenie chętnie też chodzimy,
Bo na nich się także dużo nauczymy.

* Nasze przerwy wspólnie spędzamy,
Po boisku chętnie biegamy,
Choć Pani za głowę się łapie i mówi "Istny małpi gaj"
To plac zabaw jest dla nas jak raj 

* Nasza wychowawczyni Pani Ela,
Z uśmiechem nam trudne zadania przydziela,
Gdyby była jak my mała,
Często z nami, gdzieś na przerwach, w gumę by skakała.

* Nasza Pani od angielskiego jest jak wakacje,
Bo na lekcjach codziennie czekają nas jakieś atrakcje,
Pani Hania dzielnie sobie z nami radzi,
Ciekawe zajęcia zawsze prowadzi.

* Nasza Pani dyrektor Abrasowicz Ewa,
Po korytarzu ciągle zapracowana biega.
O szkołę naszą bardzo dba,
Każdemu też chętnie pomaga.

* Nasze miasto - Zielona Góra, to piękna okolica,
Każdy kwiatek jest zadbany, każdy domek wychuchany.
Dużo się tu dzieje, Falubaz na meczach szaleje.
Zastal w kosza dobrze gra - a my im krzyczymy: hip hip hura!!

PREZENTACJA KONKURSOWA

Zadanie I:

Zadanie II:

Jak to z tą Stalą mogło być?

Tego dnia w szkole w powietrzu wisiała jakaś katastrofa. Był wtorek a Franek spędził cały długi listopadowy weekend ze swoim kuzynem Krzysiem, wielkim fanem Stali Gorzów.
Kuzyn Franka kibicował Stali, dlatego że urodził się w Gorzowie i tam mieszkał.
Ale Franek mieszkała i urodził się w Zielonej Górze i od zawsze w jego sercu liczył się tylko Falubaz. Franek lubił Krzysia i razem zawsze dobrze się bawili, tym razem jednak widzieli się po raz pierwszy od zakończenia sezonu żużlowego i cały weekend i spotkanie z okazji
11 listopada minęło pod znakiem rywalizacji pomiędzy Stalą i Falubazem.
Franek miał ciężki dzień, właśnie skończyła się matematyka i zadzwonił dzwonek
na przerwę. Klasa trzecia, do której chodził Franek miała swoją klasę niedaleko szkolnej toalety. Franek wybiegł z klasy i pobiegł tam trzymając w ręku czarny flamaster.
Kiedy wbiegł do toalety rozejrzał się dookoła - uff nikogo nie ma pomyślał - i czarnym flamastrem zaczął pisać wielkimi literami na białej ścianie.
W LUBUSKIM BEZ ZMIANY,
FALUBAZ PANY,
STAL GORZÓW BA...
… w tym momencie poczuł, że ktoś za nim stoi, obejrzał się za siebie o spostrzegł panią Kasię, która w starszych klasach uczyła historii. Widziała jak Franek biegł do toalety trzymając flamaster w ręku, więc poszła sprawdzić czy czegoś przypadkiem nie zmalował. No i masz ci los, akurat Franek popisywał się talentem poetyckim. Pani Kasia złapała Franka za rękę i zaprowadziła wprost do wychowawczyni pani Magdy.
Pani Magda załamała ręce, Franek - powiedziała - co ci do głowy strzeliło? Jeżeli jesteś taki zawzięty na Stal Gorzów, to na jutro napiszesz wypracowanie o dzielnych
i szlachetnych żużlowcach z Gorzowa.
Tego dnia Franek wracał do domu naprawdę zły, kiedy wszedł do mieszkania mama od razu widziała, że w szkole coś się zdarzyło. Kiedy Franek opowiedział mamie, co się stało, mama go dodatkowo skrzyczała i powiedziała, że jeżeli jest taki, to niech nie liczy na jej pomoc. To zadanie ma zrobić sam od początku do końca. Franek poszedł zły do swojego pokoju. Na dworze padał deszcz i było zimno, dodatkowo w bloku jeszcze nie zaczęto grzać. Franek położył się na łóżku i zaczął płakać. Nikt go nie rozumiał, mama i pani Magda
są niesprawiedliwe - tak sobie myślał. Zacinający deszcz na dworze delikatnie uderzał
o szyby, a pod kocem było przyjemnie ciepło.
Franek rozejrzał się dookoła. Gdzie ja jestem? Jego oczom ukazała się rzeka, ze zrujnowanym mostem. Dookoła widać było zniszczone domy. W oddali dostrzegł wysoką wieżę kościoła, właściwie katedry. Takiej katedry w Zielonej Górze nie było, podobną widział u swojego kuzyna w Gorzowie Wielkopolskim, ale to przecież nie mógł być Gorzów.
Był tam całkiem niedawno i pamiętał piękny bulwar nad rzeką, a tutaj nic takiego nie było. Nagle z pomiędzy domów usłyszał głośne okrzyki. Poszedł w ich kierunku i nagle znalazł się na dużym podwórku pomiędzy kamienicami. A tam chłopcy poubierani
w wojskowe czapki i bluzy, jeździli na wielkich rowerach wokół trawnika na środku, którego stał spalony czołg. Właściwie to oni nie jeździli, oni się ścigali. Przypominało to trochę zabawę, w którą często Franek bawił się z swoimi kolegami na podwórku. Oni na rowerach udawali żużlowców Falubazu, ale jeździli na równym wytyczonym torze wokół osiedlowego boiska.
W dodatku my to mamy rowery - pomyślał - a ci tutaj jakieś takie pokraczne, wielkie i zgruchotane, wyglądają jak na filmach wojennych. Franek przyglądał się im
z zaciekawieniem, kiedy chłopcy przestali się ścigać i stanęli żeby odpocząć usłyszał ich imiona: Kazik, Tadzik, Maniek, i był jeszcze drugi Tadzik.
Chłopcy byli zmęczeni, ale szczęśliwi, wyglądali na zadowolonych tak jak Franek, kiedy ścigał się ze swoimi kolegami. Widać było, że ta szaleńcza jazda napełniła ich jakimś wewnętrznym szczęściem. Franek zamrugał kilka razy oczami i chciał do nich podejść, porozmawiać, ale nagle wydarzyło się coś dziwnego. Całe podwórko zafalowało jakby nagle zerwał się gwałtowny wicher, i oto Franek dalej stoi na tym samym podwórku. Tym samym, ale trochę innym, wszystko dookoła uprzątnięte a chłopców jest nagle więcej są starsi tylko rowery ciągle te same. Co dziwne mają oni na koszulkach węglem wymalowane napisy. Znani mu już Kazik, Tadzik, drugi Tadzik i Maniek na koszulkach mają napis "TWARDZI - METAL", ale razem z nimi bawią się inni chłopcy na trochę lepszych rowerach i z napisami na koszulkach "ZJEDNOCZONE BYKI".
Byki w tych wyścigach były lepsze, Franek słyszał jak twardzi umawiali się z bykami, że wpadną na ich podwórko po drugiej stronie rzeki na końcu miasta i pościągają się na ich torze.
Jednak jeden z twardych miał smutną minę. Powiedział kolegom, że raczej bez niego, bo przedziurawił obie dętki. Nastrój w drużynie twardych natychmiast oklapł. No tak dwie dętki to poważna sprawa. Na to odezwał się kapitan byków. Nie martw się Tadzik - powiedział - dzielnie walczyliście, pomożemy wam. Pożyczymy ci jedną dętkę żebyście mogli w sobotę do nas wpaść. Hura - krzyknęli chłopcy, widzieli, że jedna dętkę są w stanie od kogoś pożyczyć lub zreperować. Franek chciał krzyknąć, że on im pomoże, że ma świetne łatki do dętek a poza tym jak powie mamie to na pewno kupi nową dętkę. Ale znowu mocno zaczęło wiać i z podwórka podniosła się straszliwa kurzawka.
Kiedy kurz opadł Franek z zdziwieniem spostrzegł, że podwórko zmieniło się nie do poznania. Tor był wytyczony dwiema białymi liniami. Wokół toru były małe ławeczki a na środku znajdował się trawnik, cały zielony. Widać było, że chłopcy mocno pracowali na swoim podwórku żeby było ładnie i bezpiecznie.
Razem z chłopcami z drużyny, tak, bo była to już cała drużyna, chłopcy, których Franek widział wcześniej byli już dużo starsi, ale razem z nimi jeździli też młodsi chłopcy, wszyscy w takich samych koszulkach z napisem Twardzi.
Po chwili dołączyli do nich inni chłopcy. Ci byli inaczej ubrani, mieli na koszulkach wymalowane czarne myszki, i tak też się nazywali MYSZY. Jak Franek usłyszał chłopcy ci mieszkali na sąsiednim podwórku i na razie dopiero budowali swój tor, ale chcieli się trochę pościągać na torze Twardych. Twardzi początkowo nie bardzo chcieli się na to zgodzić, widać było, że chłopcy nie bardzo lubią się nawzajem. Jednak po chwili twardzi przełamali niechęć do myszy pozwolili im z nimi pojeździć a nawet pomagali naprawiać rowery, pokazywali jak dobrze pokonywać łuki i jak walczyć na łokcie, ale tak żeby nie dochodziło do wypadków.
Chłopcy trenowali razem i widać było, że wprawdzie nie są przyjaciółmi, ale szanują się nawzajem. Wśród twardych szczególnie dobrze jeździł najmłodszy, który miał na imię Edek, i był jeszcze trochę za młody, ale widać było, że za kilka lat będzie z nich wszystkich najlepszy.
Zapadał zmrok i chłopcy zaczęli się umawiać na wielki mecz pomiędzy Twardymi
i Myszami. Franek poczuł, że ktoś go trąca w ramię, pewnie ktoś chce przejść. Już się przesuwam pomyślał i tej samej chwili usłyszał swoje imię - FRANEK ktoś krzyczał i szarpał go za ramię, ale Franek, mimo że próbował się odwrócić to nie potrafił.
Nagle wszystko zniknęło a Franek zobaczył, że leży na swoim łóżku a nad nim pochyla się mama.
Kto wygrał - krzyknął - Myszy czy Twardzi?
Co ty gadasz Franek - powiedziała mama - tu na szczęście nie ma żadnych myszy. Coś ci się musiało przyśnić. No wstawaj, bo obiad czeka. A poza tym, to ty sobie śpisz, lekcje nieodrobione a w nocy nie będziesz mógł znowu spać, bo będziesz wyspany.
Franek wstał ciężko i poszedł do łazienki umyć twarz żeby odgonić resztki snu. No ładnie - pomyślał. Ja sobie śpię a to głupie zadanie niezrobione. Spojrzał w lustro
i przypomniał sobie swój sen. Zaraz, zaraz jak to było…rowery wyścigi, zaraz po wojnie.
A może nie Twardzi tylko Stal. Może zamiast Kazika, Tadzia, Mańka, i drugiego Tadzia mogliby być Kazimierz Wiśniewski, Tadeusz Stercel, Marian Kaiser i Tadeusz Gomoliński. Pierwsi zawodnicy Stali Gorzów, przecież Krzysiek tyle o nich mówił. Zjednoczone Byki to Unia Leszno, klub starszy od Gorzowa i na początku lepszy, a Myszki to nic innego jak początki Falubazu, a mały Edek to nikt inny jak przyszły Edward Jancarz. No i wreszcie zamiast podwórek miasta i rowery zamieniamy na motocykle. No tak, zakrzyknął w duchu Franek, już wiem jak mam napisać moje wypracowanie.
Franek wyszedł zadowolony z łazienki. Usiadł przy stole i czekając na obiad odezwał się do mamy: wiesz Mamo - powiedział - już nie musisz mi pomagać w pisaniu wypracowania. Sam wiem, co napisać i jestem pewien, że tym razem pani Magda będzie naprawdę ze mnie dumna.

Zadanie III:

Od lat 10 jesteśmy w Unii,
w Europie wspólnie jednoczymy się ,
tak jak Unia, niech sport nas jednoczy,
wspólnie pokażmy, co dobre jest, a co złe.

Gdy Polska 10 lat temu z Unia Europejska się zjednała
nie była gorsza, nie była mała,
lecz mimo tego na lepsze się zmienia,
to siła wspólnoty pomaga spełniać nasze marzenia.

10 lat temu do Unii weszliśmy,
Od urodzenia we wspólnej Europie zamieszkaliśmy.

Klasa IIIc, Szkoła Podstawowa nr 15, Zielona Góra
Klasa IIIc, Szkoła Podstawowa nr 15, Zielona Góra
Klasa IIIc, Szkoła Podstawowa nr 15, Zielona Góra

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska