Jan Melnik prowadzi kino "Kosmos" od 30 lat, ale z polskim kinem związany jest od 45. - W kwietniu osiągnę 65 lat i zyskam prawo do emerytury. Czy z niego korzystam? Nie wiem. Bo obiecałem burmistrzowi, że będę pracował do śmierci, ale przecież wiadomo, że na siłę nie będę tego robił, bo niby czemu miałbym dokładać? - powiedział J. Melnik
Świebodzinianin sam obsługuje kino mieszczące się w domu kultury. Ściąga kopie, odsyła je, a także organizuje widownię. I przyznaje, że nie jest to łatwe w dzisiejszych czasach: - Ale zagrożeniem dla nas nie są multipleksy, ale filmy kopiowane na płytach czy te oglądane w inetrecie. Skoro dzieciaki nie mają pieniędzy i film mogą zobaczyć w sposób mniej czy bardziej legalny, to trudno o to, by chodziły do kina - stwierdza kierownik i dodaje: - Dziś najbardziej martwią mnie koszty związane z urządzeniami służącymi do organizowania projekcji.
W świebodzińskim kinie brakuje na przykład kolb ksenonowych, czyli źródła światła, bez którego filmu nie da się wyświetlić. - To jest coś w rodzaju żarówki i po jakimś czasie zwyczajnie się zużywa, ale koszt jednej kolby jest spory, bo wynosi aż pięć tysięcy złotych - tłumaczy szef jedynego kina w mieście.
Jednak gospodarz zauważa, że na szczęście nie jest trudno o dobry repertuar. Ma umowę z warszawskim dystrybutorem i tytuły trafiają do Świebodzina nie później niż do Cinema City. Oczywiście nie wszystkie nowości przyciągają widzów. - Sukces w naszym mieście mają zagwarantowany obrazy kasowe, i takie, których reklama jest często wyświetlana w telewizji. Na przykład na polski film "Senność" przychodziły trzy osoby, no w porywach do sześciu, a na niektórych seansach nikogo nie widziałem. Za to powodzeniem cieszyły się takie filmy jak "Mama mia", elegancko przeszła też "Ostatnia klasa 3" - opowiada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?